[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mnie!
Athena poczuła, że drży pod wpływem brzmienia jego głosu.
R
L
T
Kiedy jednak odruchowo podniosła ku niemu twarz, z ustami gotowymi na
przyjęcie jego pocałunków, Orion spojrzał na nią i powiedział:
 Lepiej mnie nie kuś, Atheno. Chcę, żebyś odpoczęła, a jeśli zacznę cię te-
raz całować, to będzie mi bardzo trudno przestać i zostawić cię samą. A to właśnie
zamierzam zrobić.
 Nie odejdziesz... daleko? W jej głosie była nutka lęku.
 Tylko do cerkwi, bo muszę pomówić z popem. Czy nie przeszkadza ci,
najdroższa, że wezmiemy ślub według obrządku greckiego Kościoła prawosław-
nego, do którego należę?
 Nie jest dla mnie ważne, jaki ślub wezmiemy... bylebyśmy tylko wzięli 
odparła.
 W gruncie rzeczy uważam, że powinienem cię poślubić w świątyni Apolla
 uśmiechnął się Orion  ale jego kapłani dawno wymarli, a ja postanowiłem
związać cię ze sobą wszelkimi ślubowaniami i umowami małżeńskimi, jakie tyl-
ko istnieją, żebyś nigdy nie mogła ode mnie uciec.
 Nigdy nie zechcę  szepnęła.
Spojrzeli sobie w oczy i Athena spostrzegła, że Orion odetchnął głęboko.
To chyba niemożliwe  pomyślała  żebyśmy byli sobie jeszcze bardziej
bliscy w naszej wzajemnej miłości, niż jesteśmy w tej chwili.
Potem Orion jakby z pewnym trudem oderwał od niej wzrok i znowu poca-
łował ją w rękę.
 Już idę, kochanie moje. Właściwie przyszedłem, żeby cię o coś spytać.
Choć wydaje się to niewiarygodne po tym wszystkim, co przeszliśmy, to jednak
nie znam jeszcze twojego nazwiska.
Athena spodziewała się tego pytania. W gazetach ateńskich dużo o niej pisa-
no, gdy przybyła z ciotką do stolicy, i teraz obawiała się, że gdyby podała Orio-
nowi swoje prawdziwe nazwisko, mógłby je skojarzyć z bogatą angielską dzie-
dziczką, która odwiedziła Grecję i została przyjęta przez króla.
R
L
T
Kiedy po raz pierwszy o tym pomyślała, zadała sobie pytanie, czy ślub byłby
ważny z prawnego punktu widzenia, gdyby zawarła go pod innym nazwiskiem. I
wtedy przypomniała sobie, co. opowiadano w rodzinie o jej chrzcie, i doszła do
wniosku, że los jakby przewidział jej obecną trudną sytuację.
Otóż kiedy Amerykankę, panią Mayville, która pózniej zostawiła Athenie
olbrzymi majątek, poproszono, aby trzymała dziewczynkę do chrztu, pouczono ją
przy okazji, że kiedy kapłan powie:  Proszę podać imię dziecka", powinna od-
powiedzieć:  Mary Emmeline Athena".
Jednakże zachwycona maleństwem matka chrzestna chciała też dać mu coś
od siebie. Zapewne obmyśliła wszystko, gdy rozpoczęło się już nabożeństwo i
niemowlę spało spokojnie w jej ramionach, owinięte długą, obszytą koronkami
szatą, w której od stuleci chrzczono wszystkie dzieci z rodziny Wade'ów.
Zgodnie z obrzędem rodzice chrzestni obiecali  wyrzec się złego ducha i
wszystkich spraw jego" i poświęcili wodę w chrzcielnicy. Wówczas kapłan
zwrócił się do pani Mayville, która podała mu dziecko, on zaś powiedział:
 Proszę podać imię dziecka.
 Mary Emmeline Athena Mayville  odrzekła. Markizie i innym krew-
nym zaparło z wrażenia dech, ale zanim zdążyli się zastanowić, co robić, ksiądz
zaintonował uroczyście:
 Mary Emmeline Atheno Mayville, ja cię chrzczę w imię Ojca, Syna i Du-
cha Zwiętego, amen.
Polał główkę Atheny święconą wodą i wtedy po raz pierwszy zapłakała,
 wypuszczając z siebie diabła", jak potem opowiadała z zadowoleniem jej niania.
Pózniej markiz pienił się ze złości z powodu tego dodatkowego  imienia".
 Mówiłem ci, że Wade'om nigdy nie nadawano dziwacznych imion! Athe-
na Mayville! Czy kiedykolwiek słyszałaś o takim zestawieniu?
 Bardzo mi przykro, najdroższy  odpowiedziała matka Atheny.  Nie
miałam pojęcia, że moja przyjaciółka zrobi coś tak nieoczekiwanego. Ale nic nie
mogliśmy na to poradzić.
R
L
T
 Powinienem przerwać obrzęd  stwierdził markiz.  To skandal, żeby
moja córka musiała przez całe życie nosić takie imiona!
 Możemy po prostu zapomnieć o nich  uspokajała małżonka markiza. 
Tak czy owak, zawsze będziemy nazywać ją Mary i nie ma powodu, żeby kiedy-
kolwiek używała innego imienia.
Markiz pomału dał się ułagodzić, ale kiedy Athena była starsza, dowiedziała
się, że jej matka chrzestna popadła w niełaskę i rzadko zapraszano ją do zamku
Wadebridge.
Gdy jednak umarła, cały swój majątek zostawiając Athenie, niechęć markiza
znacznie zmalała i nie wpadał już w gniew, kiedy ktoś wspominał o niej w jego
obecności.
Teraz Athena pomyślała, że matka chrzestna wyświadczyła jej przysługę. Z
punktu widzenia prawa bowiem rzeczywiście nazywała się Athena Mayville i by-
ła zupełnie pewna, że gdy już ślub zostanie zawarty, nie będzie możliwe unie-
ważnienie go dlatego, że nie podała wszystkich innych imion i używanego do-
tychczas nazwiska.
Orion czekał na jej odpowiedz, uśmiechnęła się więc do niego i powiedziała:
 Athena Mayville, a teraz sprawiedliwość wymaga, żebyś i ty podał mi
swoje nazwisko.
 Ono jest bardzo greckie  odrzekł.  Theodoras.
 Podoba mi się  oświadczyła.  Będę dumna, nazywając się Athena
Theodoros.
Słowa te zabrzmiały tak szczerze, iż Orion nie mógł się powstrzymać od po-
całowania jej.
Był to mocny, lecz krótki pocałunek, po którym Orion, jakby nie ufał sobie,
podniósł się i podszedł do drzwi.
R
L
T
 Zpij teraz, kochanie moje  rzekł.  Nie masz już powodu do obaw.
Pózniej przyjdę odpocząć w sąsiednim pokoju. Gdybyś czegoś potrzebowała ode
mnie, wystarczy, jeśli zawołasz.
 Będę pamiętać  obiecała Athena.
Po jego wyjściu usnęła prawie natychmiast i nie słyszała, jak Nonika przy-
niosła jej posiłek, a potem go zabrała.
Spała i spała, śniąc o Orionie, i nawet we śnie cień Kazandisa przestał ją już
niepokoić.
Obudziła się senna, a kiedy otworzyła oczy, zobaczyła Nonikę, która weszła
do pokoju z dzbankiem gorącej wody.
 Pomyślałam, że będzie pani chciała się umyć  powiedziała nieśmiało,
jak zwykle.  I przyniosłam trochę kawy. Mama smaży dla pani omlet.
 Dziękuję ci.
 Wyczyściłam i wyprasowałam pani suknię  ciągnęła dziewczyna  ale
obawiam się, że nie wygląda zbyt ładnie.
Athena usiadła w łóżku.
Miała wziąć ślub i dopiero teraz uświadomiła sobie, że nie ma się w co
ubrać!
Trudno jej było pogodzić się z myślą, że w najważniejszym dniu swego ży-
cia będzie miała na sobie suknię, którą nosiła od wczoraj i która była w okrop-
nym stanie od czasu schodzenia po urwistym zboczu.
Liny zostawiły ślady na staniku, a gałęzie krzaków, niektóre najeżone cier-
niami, pozaciągały jej spódnice. Kurz i pył pokrywające nagie skały dokonały
reszty. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •