[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zwracając uwagi na to, że Ryan nadal jedzie obok.
Zaparkował swój czarny wóz w pobliżu bloku
Aleksy i dogonił ją na schodach drugiego piętra.
- Dokąd idziesz? - zapytał.
- Mieszkam tu - odparła gniewnie. - Nie prosi­
łam, żebyś zatrzymywał pod domem swoją wspaniałą
maszynę i wchodził do tej rudery, bo pewnie tak
oceniasz moją siedzibę, prawda?
Podeszli do drzwi. Ryan, ubrany jak zwykle w czar­
ną koszulę i dżinsy, muskularny, gibki i bardzo męski,
stał tuż obok Aleksy, roztaczając niebezpieczny urok.
- Odejdź - powiedziała niskim, drżącym głosem.
Ręce jej się trzęsły i nie bardzo mogła poradzić sobie
z kluczami. Ryan wyjął je z rąk dziewczyny i szybko
otworzył zamek.
- Nie żenię się, Alekso - powiedział, wchodząc do
środka, zanim zdążyła go powstrzymać.
- Zapomniałeś już, że spotkałam dziś twoją narze­
czoną i słyszałam, co Gloria mówiła o weselnych
planach?
- Wiedziałem, że mi nie uwierzysz, więc przynios­
łem dowód - wyjaśnił, rozkładając przed nią serię
wykonanych tuszem rysunków.
Aleksa rozpoznała szkice do komiksu, które Ryan
zwykle przygotowywał w powiększeniu, zanim zostały
wydrukowane.
- Przez cały dzień rysowałem z Judy weselne scenki
z życia dwójki naszych bohaterów - ciągnął - i gdy­
byś została rano choćby minutę dłużej, przedstawił­
bym cię Judy Gold, autorce „Patrz w obie strony".
- Znam ten komiks. To, że nie czytuję twoich, nie
oznacza, że omijam wszystkie inne - odrzekła chłod­
no.
- „Patrz w obie strony" to bardzo zabawna histo­
ryjka, a odkąd Judy wprowadziła do niej rodzinę
lunatyków, ten komiks pojawia się w prasie częściej niż
moje - dodał kwaśno, podając jej rysunki. - Spójrz.
Jeśli pamiętasz prace Judy, to rozpoznasz rysowane
przez nią postacie, bardzo różniące się od moich.
Aleksa pośpiesznie rzuciła okiem na szkice. Wcale
nie była pewna, czy chce je oglądać. Jeśli potwierdzą
słowa Ryana, to znaczy, że jego kontakty z Judy były
czysto zawodowe. Nie zaręczył się z nią ani nie
zamierzał ożenić, więc należałoby pogodzić się z jego
obecnością w tym pokoju.
Poczuła zmieszanie. Nie wszystko było w porządku,
począwszy od uczuć, które ogarnęły ją dzisiejszego
wieczora, a skończywszy na opanowującym ją właśnie
niebezpiecznym podekscytowaniu.
- Co to ma wspólnego ze mną? - spytała, udając
brak zainteresowania.
Ryan przyglądał się jej tak długo, aż poczerwienia­
ła.
- Judy mieszka w okręgu waszyngtońskim - po­
wiedział spokojnie. - Kilka lat temu spotkaliśmy się
i uznaliśmy, że nasza współpraca może okazać się
zabawna. W zeszłym miesiącu Judy wymyśliła drugo­
planowego bohatera, takiego z piekła rodem, który
doskonale nadawał się na partnera jednej z moich
postaci.
- Brzmi to jak opis naszego dawnego związku.
Chociaż może bardziej pasowałaby w tym kontekście
postać z horroru.
- Nie, wówczas dotyczyłoby to raczej moich sto­
sunków z Melissą - powiedział niechętnie Ryan.
- Do naszych bardziej pasuje Disneyowska baśń
filmowa „Piękna i Bestia".
Aleksa nawet się nie uśmiechnęła, tylko dalej bez­
namiętnym wzrokiem mierzyła gościa.
- Wróćmy do Judy - westchnął. - Uzgodniłem
z nią, że warto byłoby wprowadzić naszych bohaterów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •