[ Pobierz całość w formacie PDF ]

życzenie.
Starała się słuchać, co lord Hawkston mówi, ale myślała
tylko o tym, jak cudownie jest być tuż przy nim. Gdy
pokazując jakiś kwiat czy krzew, dotknął przypadkiem jej
ramienia, ciało Dominiki ogarniała fala rozkosznego ciepła.
Przecież poprzedniej nocy obejmował ją. Zastanawiała się,
dlaczego wtedy nie zdała sobie sprawy, że ponad wszystko na
świecie pragnie pozostać w jego ramionach. A gdyby teraz
poprosiła, by ją objął? By znów dał jej poczucie
bezpieczeństwa, odsunął wszystkie niepokoje.  Czy
jakikolwiek inny mężczyzna - myślała - mógłby być bardziej
czuły i wyrozumiały?"
Dominika wiedziała, jak surowo osądziłby jej zachowanie
ojciec. I nie tylko on. Każdy byłby zszokowany, dowiadując
się, że się przytulała do lorda Hawkstona ubrana jedynie w
cienką, muślinową koszulkę.
A czy on sądzi, że zachowała się lekkomyślnie i
bezczelnie? Pewnie uważa ją za rozkapryszone dziecko, za
głupią dziewczynkę, bojącą się ciemności i dwóch lampartów,
które wcale jej nie zagrażały.
 Może widzi we mnie dziecko, ale kocham go jak dorosła
kobieta - powiedziała sobie. - Kocham go całą swoją istotą. To
szczere uczucie, najprawdziwsza miłość".
W tym, co czuła do lorda Hawkstona, była także duchowa
tęsknota, coś, czego Gerald nie mógł zrozumieć. Jak ma
wytrzymać aż do śmierci z człowiekiem ordynarnym, z
materialistą bez odrobiny wrażliwości. Jak zaakceptować jego.
podejście do życia? I najgorsze: co zrobi, gdy będzie musiała
nie tylko pozwolić mu na pocałunek, ale żyć z nim jak żona z
mężem?
Instynktownie przysunęła się do lorda Hawkstona, a on
wyczuł, że coś ją zaniepokoiło.
- Chyba powinniśmy już iść. Chodz, Dominiko,
obiecałem, że pokażę ci wielki lotos, zanim wrócimy na lunch.
Zeszli w dół ścieżką wykarczowaną w dżungli. Po obu jej
stronach rosły kwitnące drzewa. Zcieżka kiedyś była szersza,
od razu to spostrzegła, ale ponieważ nikt o nią nie dbał,
zarosła i miejscami stała się tak wąska, że musieli iść gęsiego.
Rosnące tu magnolie, jaśminy i champee były tak piękne, że
Dominika czuła się jak w raju.
Zupełnie nieoczekiwanie znalezli się nad stawem.
Otaczały go niewysokie drzewa. Przez ich gałęzie przesączało
się złote światło słoneczne, nadając temu miejscu jakiś trudny
do opisania czar.
Sam staw swym pięknem zapierał dech w piersiach. Rosły
w nim prześliczne lotosy. Niektóre jeszcze w pączkach, inne
rozwinęły się już w olbrzymie kwiaty. Dominika oniemiała z
zachwytu. Na przeciwległym brzegu stawu stał posąg Buddy.
Podążając za jej wzrokiem, lord Hawkston powiedział:
- To jeden z moich skarbów. Bardzo chciałem ci go
pokazać. Posąg pochodzi z Anuradhapury, ale ja znalazłem go
w jakichś ruinach w dżungli. Leżał porzucony i zapomniany,
więc przywiozłem go tutaj. Przynajmniej stoi w odpowiednim
otoczeniu.
- To prawda - zgodziła się Dominika, Były to jej pierwsze
słowa, odkąd doszli nad staw.
- Podejdzmy bliżej. Przeczytasz napis. Okrążyli staw. Nie
przyszło im to jednak łatwo, a to z powodu bardzo gęstego
poszycia. Nie poskramiane ręką ogrodnika trawy i paprocie
wdarły się wszędzie. Gdy stanęli przy posążku, Dominika
zauważyła, że dokoła rosną kamee i drzewka, które spotyka
się przy każdym posągu Buddy.
Dominika wiedziała, że w buddyzmie kwiaty mają
specjalne znaczenie. Pomyślała, że lord Hawkston jest chyba
jedynym Anglikiem szanującym symbole innych niż własna
religii.
Stojącego na cokole Buddę spowiły rosnące tu wszędzie
powoje. Zdenerwowało to Hawkstona. Wyciągnął rękę, by
odsunąć listki z kamiennego lotosu, na którym siedział Budda.
- Wygląda na bardzo stary... - zaczęła Dominika, gdy
nagle coś przyciągnęło jej uwagę.
Odwróciła się i krzyknęła.
Tuż za nimi stał mężczyzna. Podszedł bezszelestnie po
grubym poszyciu. Twarz nieznajomego wykrzywiała
nienawiść, a w uniesionej ręce trzymał ostry, oprawny w
drewno nóż używany zwykle przez Cejlończyków.
Chcąc osłonić kochanego człowieka, Dominika
instynktownie rzuciła się do przodu i zakryła swym ciałem
pochylającego się nad cokołem lorda. Hawkston zachwiał się i
nóż przeleciał tuż obok jego szyi. Przeszył upięte wysoko
włosy Dominiki i utkwił w pniu drzewa, przygważdżając ją do
niego.
Wszystko stało się tak szybko, że zanim przebrzmiał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •