[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Za piętnaście ósma. Przestało padać - dodała bez potrzeby.
- Nie uderzyłaś mnie przypadkiem w głowę młotkiem zeszłej nocy? - Garrett delikatnie dotknął czubkami palców
skroni i jego twarz wykrzywił grymas.
- Nie, chyba \e ty potraktowałeś mnie w ten sam sposób i \adne z nas tego nie pamięta. - Shelby zaczęła lekko
rozmasowywać skronie. - Obawiam się, \e wszystkiemu winna jest nasza przyjaciółka Circe.
Garrett uło\ył się na plecach i oparł głowę na rękach.
- To bardzo niebezpieczna pani. Teraz wiem, dlaczego marynarze są skazani na klęskę. Gdybym ja sterował wczoraj
statkiem pod jej wpływem, z pewnością rozbiłbym się na skale. Nie masz przypadkiem aspiryny?
- Przypadkiem mam. - Shelby powoli wstała z łó\ka i poczłapała po torebkę. Najpierw sama połknęła dwie tabletki,
zanim podała lekarstwo Garrettowi.
- Jesteś aniołem dobroci. - Garrett usiadł, by za\yć aspirynę. Przy okazji wypił duszkiem szklankę wody. - Ten pokój
jest jeszcze gorszy, ni\ mi się wydawało wczoraj w ciemności - mruknął, rozglądając się dokoła. Dostrzegł przewrócony
kosz i rozsypane śmieci. - Turniej. Domyślam się, \e wygrałem.
- To kwestia nie rozstrzygnięta. Kiedy ju\ wypaliły się obydwie świece, było zbyt ciemno, by osądzić, czy galaretki
trafiają do kosza. Utrzymywałeś, \e wszystkie twoje rzuty są celne, ale ja wiem, \e to nieprawda.
- Owszem, prawda. Oświeć mnie, czy to delirium, czy rzeczywiście śpiewaliśmy wszystkie znane nam przeboje
telewizyjne i filmowe?
- Kiedy nie pamiętaliśmy słów, nuciliśmy melodie - poinformowała go Shelby. - Wydaje mi się, \e oboje mieliśmy ju\
niezle w czubie.
- Pamiętam, \e próbowałem dowiedzieć się, która godzina, ale nie mogłem rozró\nić cyfr. Była prawie czwarta. Potem
nic nie pamiętam.
- Szykowałam się do następnej rundy: Rozpoznaj tę melodię , kiedy ty odwróciłeś się plecami i zasnąłeś - przypo-
mniała mu Shelby.
- Co za niewybaczalne naruszenie etykiety! Obiecuję, \e następnym razem nie zasnę, dopóki nie będziesz w pełni
usatysfakcjonowana.
- Obiecanki cacanki - zaśmiała się.
Cieszyła się, \e łatwo przyjęli ten swobodny, \artobliwy styl rozmowy, z którym tak dobrze oswoili się poprzedniej
nocy. Teraz bawiły Shelby nawet jego dwuznaczne \arty.
Garrett opuścił nogi na podłogę i znów jęknął.
- Oddałbym \ycie za długą kąpiel pod gorącym strumieniem wody, maszynkę do golenia, szczoteczkę do zębów i czyste
ubranie.
- Zaczekaj, a\ zobaczysz łazienkę w pełnym świetle. Zciany porasta bujny grzyb, który wygląda, jakby specjalnie
hodowano go w celu wystraszenia turystów - ostrzegła go Shelby, kierując się do łazienki. - Prysznic przypomina
eksperymentalne dzieło szalonego wynalazcy.
- Mo\e powinniśmy darować sobie wątpliwą przyjemność mycia się w tym miejscu i nie zwlekając dłu\ej, wyruszyć do
Port Key. Jesteś gotowa jechać?
Shelby zerknęła na swoje odbicie w lustrze nad umywalką i skrzywiła się. Jej rozpuszczone włosy opadały potargane na
ramiona.... Ubranie, tanie i zmięte, wyglądało tak, jakby w nim spała. Co, oczywiście, było faktem.
- Czy jesteś pewien, \e chcesz, \eby widziano cię w moim towarzystwie?
Garrett podszedł bli\ej i objął Shelby w talii. Odgarnął jej włosy i pocałował smukłą szyję.
- Moim zdaniem wyglądasz cudownie.
Powędrował ście\ką pocałunków w dół jej szyi, jednocześnie delikatnie masując palcami miękką wypukłość brzucha.
- Gdybym musiał spędzić jeszcze jedną noc Pod Mewą, nie zamieniłbym twojego towarzystwa na niczyje inne.
- To dość wątpliwy komplement. - Shelby spróbowała obrócić wszystko w \art. Czuła pieszczotę silnych, gorących
dłoni, męskość przyciśniętą do jej rozpalonego ciała. Wiedziała, \e jej pragnie i... zadr\ała.
- Nie wolno ci wątpić. - Garrett obrócił ją delikatnie twarzą do siebie i przygarnął mocno. Odnalazł jej usta i zaczął
muskać je wargami w powolnym, uwodzicielskim rytmie.
Shelby wstrzymała oddech, kiedy ogarnęła ją fala po\ądania. Jej nabrzmiałe piersi domagały się pieszczot, a napięte
sutki ocierały się o jego twardy tors.
- W naszą następną wspólną noc nie będziemy urządzać konkursów muzycznych i zawodów w rzucaniu galaretką do
kosza. Co nie znaczy, \e nie bawiłem się dobrze tej nocy. - Kiedy mówił, jego wargi poruszały się tu\ przy jej ustach,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]