[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nagrodę. Co to był za mecz! Dzięki niemu wygrałem wtedy
pięćdziesiąt dolarów! Idę o zakład, że ma w domu mnóstwo
pucharów i nagród. Zgarniał je ciągle, nawet gdy był tylko
rezerwowym. Nie chciałbym, żeby schodził z boiska przy
gwizdach kibiców. Z jego osobowością i wiedzą nadawałby
się na komentatora sportowego. Widziałem kiedyś, jak to robił
- jest doskonały. Na pewno skusi go jedna z sieci
telewizyjnych.
Scott się uśmiechnął.
- Ma tyle pieniędzy, że nie będzie musiał nawet palcem
kiwnąć. Przecież zarabiał sporo. I nie zapominaj o honorariach
za reklamy. Na pewno opływa w pieniądze.
- Nie wiem, czy tak dużo mu zostało po spłaceniu dwóch
byłych żon - sprostował Adam. - Zresztą teraz na pewno
zarabia mniej niż dawniej. Nie jest gwiazdą, jeśli przez
większość czasu siedzi na ławce rezerwowych. Moim zdaniem
jego najlepszy okres minął. Nie angażują go też do reklam. W
ciągu ostatnich dwóch lat praktycznie nie widziałem go w
telewizji.
- Adam ma rację, Rachel. Może chodzi mu o twoje
pieniądze - zażartował Scott. - Tak jest, moja droga. Nigdy nie
za wiele ostrożności wobec wygłodniałych sportowców.
- I kto to mówi. O ile dobrze pamiętam, obaj byliście
sportowcami w szkole - zauważyła żartobliwie Becky. -
Muszkieterowie w każdym calu. Czirliderki ustawiały się w
kolejce, by chodzić z wami na randki.
- Nie mogliśmy przecież łamać im serc, kochanie.
- I tak złamaliście ich wiele - obruszyła się Becky.
- Ale nie dwa najważniejsze - szepnął Scott do żony.
- I lepiej niech tak będzie, jeśli chcesz, żeby John Bobbit
był jedynym, który zasłynął z pewnego powodu.
Scott skrzywił się zabawnie.
- Ojej! To boli, kobieto!
- Zaboli bardziej, jeśli zareagujesz na zaczepkę jednej z
dawnych czirliderek, które co chwila puszczają do ciebie oko -
prychnęła.
Scott pogłaskał Becky po policzku.
- Dlaczego miałbym pragnąć innej kobiety, skoro mam
ciebie?
- Rzeczywiście, dlaczego? - zgodziła się i pocałowała go
lekko. Pozostali roześmiali się i zmienili temat. Rozmawiali o
dawnych
znajomych, jak bardzo się zmienili od ostatniego zjazdu.
Rachel cały czas rozmyślała o Quentinie. Był taki miły.
Podczas rejsu doskonale się bawili. Była zadowolona, że
pierwsze spotkanie ma za sobą. Teraz może się odprężyć,
przecież nie podejdzie do niej po raz drugi.
Tańczyła ze Scottem, Adamem i innymi stare przeboje
The Little Old Lady front Pasadena czy Leader of the Pack.
Mimo wszystko była rozczarowana, że Quentin już więcej nie
poprosił jej do tańca, ale przecież nie był sam. Bardzo ładnie z
jego strony, że zgodził się pomóc Carrie Simmons.
Jej przyjaciele odeszli od stolika, tańczyli Proud Mary i
Joy to the World, głośne, długie piosenki, które tradycyjnie
symbolizowały koniec zabawy.
Jeśli zadzwoni, głowiła się Rachel, czy zgodzić się na
spotkanie? %7łyjemy w innych światach, mamy inne potrzeby.
On chce rodziny, dzieci, ty masz to już za sobą. Quentin
Rawls może wybierać wśród młodych kobiet, znanych jak on.
Jeśli się z nim zwiążesz, twoje córki i zięć uznają, że
zwariowałaś. Przyjaciele sprowadzą psychiatrę. Znajomi
uznają, że jesteś nieprzyzwoita. Janet i Dianne oszaleją z
radości. Gainesowie wreszcie będą mieli powód, by
powiedzieć, że od samego początku wiedzieli, co z ciebie za
ziółko! Zresztą poważny związek to chyba ostatnia rzecz, do
jakiej dąży teraz, kiedy ma tyle problemów. Nawet nie myśl o
kolejnym przelotnym romansie. Po jego wyjezdzie twoja
reputacja będzie w strzępach i staniesz się wyrzutkiem, jak
Carrie Simmons. Janet już o to zadba. Proszę, Rachel, nie
szalej na starość i nie komplikuj sobie życia.
- Rachel Gaines, na Boga, obudz się! - Becky szarpnęła ją
za ramię. - Drugi raz pytam!
Rachel podniosła głowę i uśmiechnęła się z wysiłkiem.
- Przepraszam, Becky, zamyśliłam się. Co mówiłaś?
- Pytałam, czy możemy już iść. Zobacz, prawie wszyscy
wyszli, zespół składa instrumenty. Jutro czeka nas piknik,
więc musimy się wyspać, chyba że chcesz mieć worki pod
oczami.
- Idziemy, jestem zmęczona, dzwoni mi w uszach, padam
z nóg, ale cieszę się, że mnie namówiłyście. Naprawdę dobrze
się bawiłam.
- Idziemy, skarbie! - zawołała Becky do Scotta.,
- Adam i ja pójdziemy po samochód, poczekajcie tutaj.
Idąc do wyjścia, Rachel rozejrzała się ukradkiem, ale
Quentina i Carrie nie było widać.
- Wyszedł już - szepnęła Becky. Rachel spojrzała na nią
zdumiona.
- Kto?
Becky zachichotała.
- Wiesz, kogo mam na myśli! Twojego tancerza!
- Daj spokój, Becky. Jestem dla niego za stara i za nudna.
- Nieprawda. Czemu z nim nie flirtowałaś? Wydawał się
zainteresowany. Szkoda, że tu nie mieszka. - Jen westchnęła
dramatycznie.
Rachel przekomarzała się z nimi jeszcze przez chwilę.
- I dobrze, przecież nie chcecie, żebym przyniosła wam
wstyd, uganiając się za nim.
- A zrobiłabyś to? - zapytała Jen całkiem poważnie.
Na szczęście podeszli do nich starzy znajomi, więc nie
musiała odpowiadać. Na dworze Adam przytrzymał im
drzwiczki. Po dwudziestu minutach zatrzymali się przed
domem Rachel. Adam pomógł jej wysiąść, doprowadził do
drzwi i poczekał, aż wyłączy alarm i wejdzie do środka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]