[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To dopiero mnie wykończy powiedziała z nikłym uśmiechem.
Annie, czy chodzi tylko o Pete a?
Lucy dopiero teraz zauważyła obok śladu po szklance z winem jakiś list na
eleganckim kremowym papierze, napisany równym, starannym pismem.
Annie wychyliła się spod kołdry i pochwyciła go pospiesznie.
Nie chcę się wtrącać powiedziała Lucy. Ale się martwię.
Jezu, Chryste! Annie usiadła na łóżku, owijając się kołdrą. Miała na sobie
wyciągnięty czerwony T-shirt. To od mojej matki. Posłuchaj tylko: W świetle
twojego zachowania przeczytała, imitując swój dawny akcent panienki z dobrego
domu ojciec uważa, że nie nadeszła jeszcze stosowna pora na twój przyjazd do
domu . Zmięła list.
Co zrobiłaś? spytała Lucy miękko.
No, wyjechałam do Izraela. Annie wzruszyła ramionami. Przyłapali mnie
w szkole na narkotykach. Pozwolili mi zrobić maturę, ale zaraz potem uciekłam.
Rodzice po mnie przyjechali i robili wokół całej sprawy takie cholerne halo, że nie
mogłam z nimi wytrzymać. Nie byłam w stanie jechać do domu. Mój kochany tatuś
jakoś to wszystko zatuszował, dla dobra swojej kariery, ma się rozumieć. Mam
trochę własnych pieniędzy w funduszu powierniczym, udało mi się część wyjąć i
całe lato jezdziłam po świecie. Mama zadzwoniła w zeszłym tygodniu i wszystko
było dobrze, dopóki znów nie zaczęła śpiewki, jak zmartwiłam ojca i zawiodłam
całą rodzinę. Wkurzyłam się, że nie może sobie tego darować, i odłożyłam
słuchawkę. Dajmy temu spokój, Lucy. To nieważne.
Możesz pojechać do mnie powiedziała Lucy, niezbyt pewna, jak jej rodzice
to przyjmą. Wiedziała jednak, że jakoś to będzie, Caroline nie potrafiłaby znieść
myśli o tym, że jej koleżanka jest chwilowo bezdomna, choćby nawet wyglądała
bardzo dziwacznie.
Nie, dzięki. Nie wniosłabym w tej chwili z sobą zbyt wiele życia i radości.
Mogę zostać tutaj, Nick ofiarował mi miejsce na podłodze w swoim mieszkaniu.
Wyprostowała zmiętą powłoczkę na kołdrze drżącymi, bladymi rękami. Nie
wiem jeszcze, czy wrócę na uczelnię w przyszłym semestrze, to wszystko jest takie
cholernie nudne. I pełno tu dupków. Chciałabym znów gdzieś wyjechać.
Przeczesała palcami sterczące i nieco tłuste, jasne włosy. A potem obdarzyła Lucy
cudownie niewinnym i pełnym wdzięku uśmiechem. Pojedziesz ze mną? Lucy
oddała jej uśmiech.
Wiesz, że nie mogę.
Konformistka! prychnęła Annie, opadając z powrotem na poduszkę. Czy
kiedykolwiek zrobisz w życiu coś choć odrobinę ekscytującego, panno Lucy
Beresford?
Odpieprz się. I wstawaj.
Zbierając brudne naczynia, Lucy pomyślała, że Pete wybrał nie najlepszy
moment, żeby zerwać z Annie. Oświadczył, że chce uporządkować sobie parę
spraw, co było chyba, jej zdaniem, zadaniem zbyt ambitnym.
Wez ciepłą kąpiel powiedziała. To cię postawi na nogi!
Annie, po raz pierwszy od dawna, wy buchnęła głośnym śmiechem.
Stało się stwierdziła Lucy ponuro. Jestem moją matką.
W ciągu następnych paru dni Annie nieco się rozpogodziła. Chodziła na
wykłady, pod czujnym okiem Lucy skończyła pisać esej i poszły razem obejrzeć
Eraserhead. Film był okropny. Jedna z głównych postaci robiła właśnie coś
ohydnego z ołówkiem i kurczakiem, kiedy Annie syknęła:
Spływamy. Chodzmy się upić.
Kupiły w sklepie nocnym butelkę dżinu i parę toników, i pobrzękując siatką,
wróciły do akademika. Po drodze spotkały Nicka, którego wzrok znacznie się
ożywił na widok dżinu.
Nic z tego powiedziała Annie. Wieczór panieński.
Siedząc na podłodze, oparta plecami o łóżko Annie, Lucy wysłuchała historii
jej życia, opowiadanej dość chaotycznie. Usłyszała o starszym bracie, Sebastianie,
bardzo zdolnym studencie ostatniego roku prawa w Cambridge, i o pięknej
młodszej siostrze, Alexandrze, która była jeszcze w szkole w Cheltenham. A także
o aborcji w ostatniej klasie liceum. Na koniec obie się rozkleiły i zaczęły chlipać
pijackimi łzami.
Kocham cię oświadczyła Annie, obejmując ją czule.
Ja też cię kocham. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Przylgnęły do siebie
w rozpaczliwym uścisku.
Lepiej już pójdę powiedziała Lucy, starając się podnieść.
Podłoga podjechała jej pod twarz. Uuup... sapnęła i popełzła na czworakach
w stronę drzwi. B ranoc dodała, wypadając na korytarz.
Leżała na linoleum i próbowała sobie przypomnieć, gdzie jest jej pokój.
Dobranoc! krzyknęła Annie przez drzwi.
Nie mogę wstać! syknęła Lucy, chichocząc głupkowato. Będę musiała
spać na korytarzu.
Nazajutrz rano obudziła się z głową ciężką jak worek cementu. Ciążyły jej
powieki i ciało miała jak z ołowiu. Spróbowała poruszyć nogami. W porządku. To
[ Pobierz całość w formacie PDF ]