[ Pobierz całość w formacie PDF ]
fi nalać sobie soku i wziąć lód.
Oczy Noreen błysnęły.
- A chciałaby pani podawać lód nowej pacjentce, zaraz
obok? Nie ma rodziny, a umiera z pragnienia.
- Z przyjemnością - odparła kobieta. - Biedactwo. Moja
rodzina jest taka liczna, że wyznaczyliśmy ochotników, któ
rzy czuwają tu dniem i nocą. Ale Saul chce, żebyśmy dali mu
spokój i nie przeszkadzali w oglądaniu seriali. - Parsknęła
śmiechem. - Nie ma pani pojęcia, jaka to radość widzieć go,
jak siedzi na łóżku i znów się uśmiecha. Myślałam, że go
stracimy.
- Cieszę się, że mąż czuje się lepiej. Pani Charles bę
dzie wdzięczna za każdą chwilę, jaką zechce jej pani po
święcić.
- Z chęcią to zrobię.
Noreen zaprowadziła ją do pokoju i przedstawiła starszej
kobiecie. Panie od razu nawiązały ze sobą kontakt.
Potem wróciła do dyżurki, wypiła trochę kawy i wprowa
dziła do komputera informacje o pani Charles.
Brad zatrzymał się obok niej.
- Chyba nie powinnaś przyswajać tyle kofeiny - szepnął
tak, by tylko ona słyszała.
- Nie pomyślałam o tym. Chyba rzeczywiście nie powin
nam. - Skrzywiła się.
SERCOWE KAOPOTY 47
- Trzeba na ciebie uważać, mała. - Położył jej dłoń na
ramieniu i uśmiechnął się.
Wchodząc na oddział, Ramon zobaczył Brada pochylają
cego się nad Noreen. Zobaczył jego uśmiech i dłoń spoczy
wajÄ…cÄ… poufale na ramieniu dziewczyny. OgarnÄ…Å‚ go gniew.
Zatrzymał się przed dyżurką i spojrzał na Noreen. Zauwa
żyła go i przestała się uśmiechać.
- Chcę zobaczyć panią Charles - powiedział bez wstę
pów. - Czy znajdziesz chwilę czasu? - dodał, zerkając
gniewnie na Brada, który aż się zaczerwienił.
- Jest tam - odparła Noreen i poprowadziła Ramona, nie
oglÄ…dajÄ…c siÄ™ na kolegÄ™.
Uwaga Ramona była niegrzeczna i niesprawiedliwa.
Pracowała równie ciężko jak on. Brad był miły, a Ra
mon pewnie nie mógł pojąć, że ktoś może ją uprzejmie tra-
ktować.
Starsza pani uśmiechnęła się ciepło do Ramona.
- Dziękuję - powiedziała słabym głosem i wyciągnęła do
niego rękę. - Uratował mi pan życie.
- Z przyjemnością - odparł i ujął jej dłoń. - Zapisałem
pani coś przeciwbólowego. Proszę brać w razie potrzeby, lecz
najważniejszy jest wypoczynek. Za dzień lub dwa będzie
pani już chodzić. - Zmarszczył brwi. - Ma pani rodzinę?
Pokręciła głową.
- Wszyscy moi bliscy już nie żyją - wyjaśniła ze smut
kiem. - Ale pani Green podaje mi lód. To pomysł tej miłej
panienki.
Ramon spojrzał na Noreen.
- Oszczędzasz siły? - spytał cichym, lecz oskarżyiel-
skim tonem.
48 SERCOWE KAOPOTY
Noreen zignorowała tę uwagę i poprawiła pościel pani
Charles.
- Gdyby coś było pani potrzebne, proszę dzwonić - po
wiedziała.
- Wszyscy jesteście dla mnie tacy dobrzy.
- Aatwo być dobrym dla kogoś tak miłego jak pani - od
parła Noreen z uśmiechem.
Ramon zbadał pacjentkę, mruknął coś z zadowoleniem,
pożegnał się uprzejmie i wyszedł z pokoju, zamykając za
sobÄ… drzwi.
- Jak śmiesz powierzać gościom opiekę nad moją pacjen
tką? - zapytał wściekły, podnosząc głos.
Serce Noreen podskoczyło i zabiło nierytmicznie. Musia
ła nabrać tchu, zanim odpowiedziała.
- Nie powierzyłam opieki gościom - rzuciła. - Mąż pani
Green czuje się dobrze, jest gotów do wyjścia i nie chce, żeby
żona ciągle przy nim siedziała. Szukała jakiegoś zajęcia, a ja
nie mam czasu, by co pięć minut podawać lód pacjentom.
Znam swoje obowiązki, doktorze. Nie trzeba mnie uczyć, jak
je wykonywać.
Nie mógł odmówić jej racji, ale wcześniej rozwścieczyła
go poufałość Brada, a jeszcze bardziej fakt, że się tym przejął.
- Karta mojej pacjentki ma być systematycznie uzupeł
niana. Jeśli nastąpi jakakolwiek zmiana jej stanu, chcę o tym
wiedzieć. Nawet jeśli to będzie o trzeciej w nocy.
- Tak, panie doktorze. - Teatralnym gestem chwyciła się
za serce. - Ona ma arytmiÄ™.
- Zwlekała z operacją - odparł. - Jej stan wciąż jest po
ważny. Uważaj na nią.
- Na pewno będę.
SERCOWE KAOPOTY 49
Irytowała ją świadomość, że przy operacji zastawek czas
jest ważnym czynnikiem. A jeśli i ona czekała już zbyt dłu
go? Była młodsza od pani Charles, ale też miała arytmię...
Ramon dostrzegł nieregularne poruszenia płóciennego
fartucha.
- Dobrze się czujesz? - Zmarszczył czoło. - Twoje serce
bije chyba w dziwny sposób.
Oddychała zbyt szybko.
- To dlatego, że stoję tak blisko pana, doktorze - szepnęła
dramatycznie, lecz tak cicho, że nikt poza nim nie mógł tego
usłyszeć. Szeroko otworzyła oczy. - To takie podniecające...
Mruknął coś po hiszpańsku, a Noreen była zadowolona,
że nie potrafi tego przetłumaczyć. Potem odwrócił się i od
szedł. Noreen odetchnęła z ulgą. Jakoś przeżyła ten nieocze
kiwany przypływ jego ciekawości. Zastanawiała się, dlacze
go w ogóle zauważył, co dzieje się z jej sercem. Pewnie
byłby zadowolony, gdyby całkiem przestało bić.
ROZDZIAA CZWARTY
Trzy dni pózniej lęk o zdrowie i napięcie w pracy powa
liły Noreen. Nawet nie mogła podnieść się z łóżka. Zadzwo
niła do pracy zawiadamiając, że jest chora i tłumacząc to
atakiem grypy. Obiecała, że wróci do szpitala za dwa dni.
Myślała, że przez ten czas odpocznie i opanuje osłabienie.
Miała tylko nadzieję, że to z przepracowania, a nie z powodu
pogarszajÄ…cego siÄ™ stanu serca.
Brad wpadł po pracy i przyniósł jej trochę zupy i kanapki.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]