[ Pobierz całość w formacie PDF ]

miejsca, gdzie przywiązał konia. Wskoczył na siodło i pokłusował, nie mając bladego pojęcia,
dokąd i po co jedzie.
W najbli\szą sobotę miała się znów odbyć zabawa taneczna. Większość
przebywających na ranczu gości wyje\d\ała w niedzielę, robiąc miejsce dla kolejnego
turnusu. Pobyt na ranczu trwał zazwyczaj tydzień. To wystarczało, by wypocząć i wracać do
domu do swoich obowiązków. Margie z chłopcami przyjechała w sobotnie popołudnie i z
tajemniczym uśmiechem wręczyła Nell ogromne pudło.
- Dla ciebie - powiedziała z roześmianymi oczami. - Otwórz.
Nell popatrzyła na nią zaintrygowana. Postawiła pudło na stole w jadalni i otworzyła
je, wiedząc, \e Bella umiera z ciekawości.
W środku znajdował się tradycyjny strój do tańca w cztery pary. Kloszowa czerwona
spódnica w kratę z morzem falban i śliczna biała ludowa bluzka meksykańska z bawełny.
Strój, który pewnie kosztował majątek. Nell wlepiła weń wzrok i milczała. Nigdy nie widziała
czegoś równie ładnego.
- To dla mnie? - spytała zdumiona.
- Dla ciebie. I nie związuj włosów w koński ogon, dobrze?
- Ale, Margie, ja nie umiem tańczyć...
- Włó\ to, a ktoś cię na pewno nauczy.
A więc Nell wło\yła swój nowy strój i wyszczotkowała włosy, a\ pokryły jej ramiona
lśniącą zasłoną. Margie pokazała jej, jak zrobić delikatny makija\, i obie były zaskoczone
rezultatem.
Nell nie wyglądała ju\ jak dawna Nell. Nie stała się mo\e z chwili na chwilę
pięknością, ale była na tyle atrakcyjna, by przyciągnąć uwagę płci przeciwnej.
Margie ubrała się podobnie, ale ona potrafiła tańczyć dosłownie wszystko. Nell
towarzyszyła pełna i bolesna świadomość, \e jest właścicielką dwóch lewych nóg.
Zaplanowała nawet heroiczną próbę wypytania szwagierki o Tylera, ale ostatecznie
zrejterowała. Margie jest taka piękna. I potrafi sprawić, by pragnął jej ka\dy mę\czyzna.
Je\eli Tyler padł ofiarą jej uroku, czy\ mo\na go za to winić?
Nell zastanawiała się mimo wszystko, dlaczego Margie kupiła jej tę sukienkę. Czy\by
wyczuła intuicyjnie, \e Nell zale\y na Tylerze, i chciała jej pomóc wyleczyć się z niego, a
zamiast tego zdobyć Darrena? Chyba nie sądzi, \e Nell jest zainteresowana Darrenem, wszak
sama ją o tym przekonywała.
Kiedy zeszły na dół, Bella nie mogła wyjść z podziwu nad nowym wizerunkiem Nell,
ta zaś odniosła wra\enie, \e gospodyni chce zrehabilitować się za poprzedni raz, gdy Nell się
wystroiła, a Bella ją wyśmiała. Tym razem z jej ust sypały się same pochwały.
Ze stodoły wysprzątanej na tańce dochodziły ju\ dzwięki muzyki. Bella wyszczerzyła
zęby w uśmiechu.
- No, dobrze, \e Tyler nie wyrzekał na te czterdzieści dolarów, które musimy płacić
muzykom dwa razy w miesiącu - zauwa\yła.
- Poczekaj tylko - westchnęła Nell. - Ostatnio narzeka niemal na wszystko. Podobno
kazał Chappy'emu odwiezć do sklepu sznur, który ten kupił bez jego pozwolenia.
- Je\eli jeszcze tego nie wiesz - zaczęła Bella, zwracając się do Margie - to powiem ci,
\e do Tylera lepiej teraz nie podchodzić. Patrzy na wszystkich bykiem i gada do siebie.
Margie uniosła brwi, zerkając na Nell, która z miejsca oblała się rumieńcem.
- Nie mam z tym nic wspólnego - rzuciła zaraz. - Mo\e tęsknił za tobą.
Margie wymieniła spojrzenia z Bella i uśmiechnęła się figlarnie.
- Tak, to zupełnie prawdopodobne. - Patrzyła na Nell, która odwróciła się od niej. -
Mo\e pójdziemy się dowiedzieć, o co chodzi? Bella na pewno dasz sobie radę z chłopcami?
Są ju\ w pi\amach i czekają na bajkę, którą obiecałaś im przeczytać.
- Tak, poradzimy sobie. - Bella wzięła ksią\kę i ruszyła na górę. - Ju\ ty się o nas nie
martw.
- Co im przeczytasz?
Gospodyni odwróciła się ze złośliwym uśmieszkiem.
- O napadach piratów na wyspy Karaibskie, ze wszystkimi krwawymi szczegółami.
Margie roześmiała się.
- No i dobrze.
- Nie będą mieli potem koszmarów? - zaniepokoiła się Nell.
Margie potrząsnęła głową.
- Uwielbiają takie historie, jak większość chłopców. Ich świat to potwory, bestie i
bitwy.
- A nasz nie? - zachichotała Bella. - Bawcie się dobrze.
Nell nie miała szala, a wieczór był dość chłodny, starała się więc nie zwracać uwagi na
gęsią skórkę i wraz z Margie skierowały się do stodoły. A tam zabawa rozkręciła się ju\ na
dobre. Nell zauwa\yła, \e Margie niespokojnie rozglądała się, jakby kogoś szukała.
Westchnęła, myśląc, \e chodzi jej o Tylera, którego chce zaklepać sobie na cały wieczór.
Kiedyś dałaby głowę, \e to Darren jest obiektem westchnień szwagierki, ale widać rozminęła
się z prawdą.
Goście tańczyli, Chappy stał przy mikrofonie i dyrygował tancerzami, klaszcząc w
dłonie. Tyler natomiast znalazł sobie ustronne miejsce przy stole z przekąskami, gdzie splatał
bezmyślnie trzy rzemyki i przyglądał się tancerzom. Był w d\insach i niebieskiej koszuli o
kowbojskim kroju, zaczesał gładko włosy i świe\o się ogolił. Nell zaczęło walić serce. Nigdy
nie widziała tak przystojnego mę\czyzny.
- Tutaj jesteś! - Margie uśmiechnęła się, biorąc go pod rękę. - No i jak tam?
- Zwietnie. - Tyler spojrzał na Nell, wybałuszył oczy, potem wrócił spojrzeniem do
Margie. - Wyglądasz jak marzenie, kochanie - oznajmił tonem, , który przyciągnąłby
pszczoły.
- Dziękuję - zamruczała Margie niczym kotka, odwracając głowę w stronę szwagierki.
- A czy Nell nie wygląda prześlicznie? - dodała.
Nell jak zwykle zrobiła się czerwoną a Tyler milczał. Wziął Margie za rękę.
- Chodzmy do kółka - powiedział i pociągnął ją za sobą, nawet nie zauwa\ając
zdziwienia na jej twarzy.
Nell odsunęła się od kręgu tancerzy i usiadła na jednym z krzeseł, czując się samotną
opuszczona i nieszczęśliwa. Tam wytropił ją Darren. Miał na sobie czarną koszulę i d\insy,
włosy przewiązał czerwoną bandaną. Nie był mniej przystojny ni\ Tyler, ale zupełnie w
innym typie.
- Cześć, mała - odezwał się. - Ukrywasz się?
Nell wzruszyła ramionami.
- Nie tańczę - wyznała z \ałosnym uśmiechem.
- Nigdy się nie nauczyłam.
Darren uniósł brwi.
- No to teraz jest najlepsza pora.
Chłopcy zaczęli teraz grać na wolną sentymentalną nutę. Darren złapał Nell za rękę,
ona jednak pokręciła głową.
- Naprawdę nie jestem w nastroju.
Darren spojrzał na tancerzy i nagle spochmurniał, spostrzegając Margie w parze z
Tylerem. Przesunął się za plecy swojej przyjaciółki i oparł się o słup, splatając ręce na piersi.
- Nie traci czasu, co? - mruknął pod nosem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •