[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Po dwóch latach w Turalli był gotów uwierzyć, że
PODR%7ł DO AUSTRALII 53
zgodnie z powszechną opinią śmierć Angie to wypadek.
A teraz jeden krótki faks spowodował spięcie w jego
umyśle, a jedna urodziwa blondynka pomieszała mu
przeszłość z terazniejszością.
Czy to nowe osiedle? Zaskoczyły mnie te wzgórza,
kiedy wyjeżdża się z centrum. Wygląda, że jest tu
całkiem płasko.
Potrzebował chwili, by odzyskać spokój niezbędny
do prowadzenia normalnej rozmowy.
Wzgórza zaczynają się za tym niewielkim wzniesie-
niem. Dopiero z powietrza widać, że wyglądają jak linie
narysowane na mapie. To jakiś fenomen geologiczny.
Normalna rozmowa? Przecież gada jak belfer.
A to dom Mike a.
Czyżby usłyszała ulgę w jego głosie? Chyba tak, bo
wyskoczył z auta, zanim wyłączył silnik.
Sue ucałowała go serdecznie i uścisnęładłoń Caitlin.
Pozwól im wejść wtrącił Mike, prowadząc gości
do środka. Dodał przepraszająco: Sue tak się cieszy,
jak ma okazję porozmawiać z kimś dorosłym.
%7łona stuknęła go figlarnie w ramię.
Mam pełne kwalifikacje, żeby zająć twoje miejsce.
Może zastąpię cię przez tydzień, a ty zajmiesz się
łobuzami?
Pewnie nie wytrzymałby jednego dnia rzekł
Connor ze wzrokiem wlepionym w Caitlin, której
uśmiech rozjaśniał oczy i nadawał blask skórze. Dla
mnie piwo. Raptem uświadomił sobie, że gospodarze
wpatrują się w niego ze znaczącą miną i stwierdził, że
o to właśnie pytali. Jego słowa zostały powitane śmie-
chem, nawet przez Caitlin.
54 PODR%7ł DO AUSTRALII
Lepiej chodz ze mną powiedział Mike. Ot-
worzysz butelkę wina, a ja raz jeszcze zapytam cię, czy
Blairom urodził się chłopiec czy dziewczynka.
Connor jęknął w duchu.
Chłopiec odparł, idąc za Mikiem do kuchni.
Tymczasem Caitlin, ucieszona, że zniknął jej z oczu,
spytała Sue, która była drobna i ruda:
Ile macie państwo dzieci?
Katrinę, Petera, Jessicę i Marka. Dwoje ostatnich
to blizniaki. Niech pani nigdy nie przyjdzie do głowy, że
blizniaki to dobry i szybki sposób na powiększenie
rodziny.
Zaczęła wyliczać ostatnie wyczyny blizniaków, ale
Cailtlin słyszała za jej narzekaniami matczyną miłość.
A kiedy gdzieś w tle zabrzmiał głośny krzyk, Sue
poderwała się z krzesła i wybiegła z pokoju.
Wrócili za to Mike i Connor, a Caitlin zapomniała
o swoich wątpliwościach dotyczących przyszłości
i ewentualnych dzieci.
No i jak? Rozmowa z babcią była owocna? spytał
Mike, podając jej kieliszek wina i unosząc szklankę
z piwem.
A co ona może wnieść do pani badań? Sue weszła
do pokoju. Chyba że zajmuje się pani długowiecznoś-
cią albo starcami z wyjątkową pamięcią. Sądziłam, że
interesują panią dzieci chore na białaczkę?
Caitlin posłała jej uśmiech.
To prawda. Tylko że ja szukam związków genety-
cznych.
Sue przyjęłazrąk Connora szklankę piwa i upiła łyk,
ściągając w namyśle brwi.
PODR%7ł DO AUSTRALII 55
Przed otwarciem kopalni prawie wszyscy byli tu ze
sobą spokrewnieni. Będzie pani miała używanie.
Zbyt dużo związków krwi to równie zle jak zbyt
mało.
Ma pani na pewno informacje na temat DNA
dzieci, które zachorowały? spytał Connor.
Caitlin, dobierając z uwagą słowa, oznajmiła:
Mamy wyniki analizy krwi, ale nikt nie badał
wówczas DNA. To kosztowne badanie, nie wykonuje
się go bez powodu.
A pani szuka tego powodu, jak rozumiem wtrąci-
ła Sue. Czego pani potrzebuje?
Caitlin przyjęła jej entuzjazm uśmiechem i żałowała,
że nie może udzielić prostych wyjaśnień.
Nie będę wiedziała, póki tego nie znajdę, ale
powiedzmy, że odkryję, że wszystkie dzieci miały
wspólnego przodka...
Ile pokoleń wstecz? spytała Sue, a Mike się
zaśmiał.
Pozwól kobiecie dokończyć zdanie.
Tego też nie wiem odparła Caitlin. Niektóre
zmutowane albo recesywne geny przeskakują pokole-
nia, ale mam ograniczenie czasowe, więcsądzę, że może
do prapradziadków.
Sue chciała wiedzieć więcej, ale jedno spojrzenie na
Connora powiedziało Caitlin, że on ma już dość. Mimo
to odezwał się:
Proszę dalej.
Niechętnie, czując jego wewnętrzny sprzeciw, ciąg-
nęła:
Załóżmy, że wszystkie dzieci mają wspólnego
56 PODR%7ł DO AUSTRALII
przodka, lecz prócz piątki tych, które zachorowały, było
czterdzieścioro o tym samym stopniu pokrewieństwa,
z czego dwadzieścioro w grupie wiekowej podatnej na
białaczkę.
Więc będzie pani badać DNA tych, które za-
chorowały i tych, które choroba ominęła? spytała Sue.
Może pani zbada wszystkich mieszkańców.
Chyba istnieją jakieś etyczne ograniczenia wtrą-
cił Connor.
Poza tym to kosztowne dodał Mike.
Jego żona podniosła się na nogi.
Koniec z tym na razie, bo chcę podać kolację.
Potem mi to pani wyjaśni. Najwyższa pora, żeby mój
umysł miał większe wyzwania niż domy z klocków lego
czy rymowanki.
I tak dopiero przy kawie powrócono do powodu,
który sprowadził Caitlin do Turalli.
Wiem, że oboje unikacie tego tematu zaczęła
Sue, patrząc wpierw na Connora, a potem na Caitlin
ale chcę kiedyś wrócić do pracy i wolałabym być na
bieżąco. Wiec co pani zamierza, kiedy już będzie pani
miała te drzewa genealogiczne i badania?
Moim punktem wyjścia jest wirusowe podłoże
choroby. Usiłuję wyjaśnić, dlaczego wirus atakuje tylko
wybranych.
Jaka struktura genetyczna predysponuje do cho-
roby, a jaka uodpornia? Tak, teraz rozumiem rzekł
Mike.
Caitlin rozciągnęła wargi w uśmiechu, modląc się
w duchu, by Mike ją popierał, zwłaszcza że Connor jest
przeciw.
PODR%7ł DO AUSTRALII 57
Turalla to płodny grunt dla genetyka stwierdziła
Sue.
Szczęście, że stąd nie pochodzę rzekł Mike.
Ale ja tak oznajmiła jego żona.
W pokoju powiało chłodem. Caitlin zerknęła na
Connora. Patrzył na nią z wyrzutem.
Pochodzenie nie oznacza, że twoje dzieci auto-
matycznie są zagrożone zwrócił się do gospodyni.
To tylko hipoteza, może prowadzić donikąd.
Ale lęk... szepnęła Sue.
Connor zobaczył, że Caitlin zaczyna to pojmować.
Nie czuł jednak satysfakcji, a tylko współczucie dopó-
ki nie zabrała głosu, zirytowana swoim chwilowym
wahaniem.
Więc mam nic nie robić, ponieważ nad niektórymi
głowami zawiśnie miecz Damoklesa?
Kto wie, jak daleko to pójdzie i co przy okazji
wypłynie na powierzchnię? Connor poklepał lekko
dłoń Sue. Znam wszystkie argumenty i przyznaję, że
Turalla daje pani wyjątkową szansę, ale wolałbym
przewidzieć problemy.
I dysponować sposobami ich rozwiązania? wtrą-
cił Mike z uśmiechem. Przecież wiesz, stary, że to
niemożliwe.
Trudno to wyjaśnić, ale najbardziej martwiło Con-
nora poczucie zagrożenia, którego on, najbardziej pro-
zaiczny z ludzi, nigdy dotąd nie zaznał. Mike by go
wyśmiał.
Spojrzał na Caitlin, która rozmawiała z Sue o dzie-
ciach zdrowych dzieciach. Może faktycznie coś mu
dolega. To wyjaśniałoby wiele spraw. Ale nie powód,
58 PODR%7ł DO AUSTRALII
dla którego wlepia wzrok w twarz tej kobiety i wsłuchu-
je się w jej głos.
Niech go pani zabierze do domu rzekł Mike,
a kobiety wybuchnęły śmiechem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]