[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się pewniej na tym dzikim wybrzeżu Południowej Karoliny, jeśli uwierzysz, że nie mogę cię
gonić.
 I ty uważasz się za cywilizowanego człowieka! Ty kłamco! Ty oszuście!  język aż się
jej plątał z oburzenia.
 Nic z tych rzeczy  był w świetnym humorze.
 To prawda, że jestem wyrachowany. Zresztą pomysł był doskonały i z czasem miałem
zamiar się nim pochwalić. Peter zadzwonił i powiedział, że przyjeżdżasz...
 Mnie mówił, że wspomni ci tylko o kimś, kto odwiedzi cię w jego zastępstwie...
 Bujał.  Zapowiedział, że właśnie ty przyjedziesz. Miałem więc tylko kilka godzin, by
wymyślić sposób na zatrzymanie cię. Gdybyś nie zgodziła się zostać, udawałbym inwalidę.
 Inwalidę?
 No tak. Miałem zamiar zachorować lub upaść... nie na serio, rozumie się, ale na tyle
boleśnie, by poruszyć twoje sumienie...
 Popatrz, popatrz. Wielka szkoda, że tak łatwo zgodziłam się na twoją pierwszą
propozycję. Teraz już nigdy się nie dowiem, jaką sztuczkę wymyśliłbyś. Ominęło mnie
świetne przedstawienie.
Tanner nie wydawał się pewien swoich talentów.
 Tak naprawdę, to nie jestem dobrym aktorem. Zresztą przedtem nie musiałem udawać...
 A jakże! Pewnie wystarczyło, że klaśniesz w ręce?
 Nie. Ale nigdy nie zależało mi na innej kobiecie, tak jak na tobie.
 Wciąż się boję.
 Ja też czuję się trochę niepewnie.
 Więc to tak.
Położyła rękę na piersiach i odetchnęła głęboko.
 Potrafisz chodzić bez kuli.
 Biegać nie potrafię. Naprawdę. Mam trudności z wchodzeniem na schody, nawet bez
walizek, ale po plaży spaceruję. Wczoraj w nocy poszedłem prawie tak daleko jak ty.
 I nie zauważyłeś Doga?
 Nie. Ale nie zwracałem szczególnej uwagi na otoczenie. Chciałem się uspokoić po
twoim zniewalającym pocałunku na dobranoc. Dog prawdopodobnie mnie obserwował, gdy
rwałem włosy z głowy i zgrzytałem zębami w desperacji. %7łartuje, pomyślała.
Pojechali do Myrtle Beach. Miasteczko wciąż było pełne turystów z Kanady i
przygotowywało się do najazdu studentów, który, jak zwykle na wiosnę, miał nastąpić w
czasie ferii.
Zjedli kolację w najlepszej restauracji. Spędzili w niej prawie trzy godziny  przy
ostrygach, marynowanym łososiu i rekinie z rusztu. Pod wpływem wyśmienitego
kalifornijskiego szampana rozwiązały się im języki. Zmiejąc się wspominali dawne czasy,
opowiadali sobie zabawne historyjki sprzed lat. Podsuwali sobie najlepsze kęsy.
Wrócili do domu pózno. Dog czekał na ganku. Na widok samochodu zerwał się i wybiegł
im naprzeciw. Przyglądał się przyjaznie i machał ogonem na powitanie, gdy wysiadali.
Zagadali do niego. Tanner pogłaskał go, ale Laura wciąż trzymała się na dystans.
Zostawiając Doga na posterunku, weszli do domu. Tanner momentalnie poszedł do
kuchni i umył starannie ręce. Gdy zauważył jej zdziwienie, wytłumaczył:
 Jak będę cię całował na dobranoc, chcę czuć twój zapach.
 Ale po kąpieli Dog pachnie przecież jak bukiet róż.
 Nie całkiem. Nie pachnie najgorzej, ale wciąż czuć go psem. W końcu jest dorosłym
samcem  popatrzył na nią przez ramię i uśmiechnął się z ukosa.  Ja zresztą też.
 Nie strasz.
 Nie mam takiego zamiaru.
 Przygotowujesz grunt pod słynny pocałunek na dobranoc?
 Nie mam innego wyjścia.
Słowa te wywołały natychmiastową reakcję. Zaczęła oddychać niespokojnie w
oczekiwaniu na pocałunek Tannera.
Pocałował ją tak samo jak wczorajszego wieczoru. Najpierw w rękę. Potem objął i
przycisnął mocno. Obawiała się, że zemdleje. Wtedy dopiero pocałował ją naprawdę. To było
wspaniałe! Miała wrażenie, że w żyłach pulsuje jej żywy ogień. Z trudem łapała oddech.
Ogień ogarnął ją całą.
Ale on odsunął ją od siebie i ze słodkim uśmiechem życzył dobrej nocy. I znów pogładził
ją lekko po ramieniu, gdy zaczęła wchodzić po schodach na górę. Jak mógł ją w ten sposób
zostawić? Przez chwilę zastanawiała się, czy nie zrzucić ubrania i nie zejść do niego. Stał
wciąż na dole i patrzył za nią. Jak by zareagował?
Może dałby się uwieść? A może podałby jej szlafrok i wysłał na górę? Wydawał się
nieobliczalny. Najlepszym tego dowodem był pomysł z kulą.
Pragnęła go. Chciała znalezć się w jego ramionach i kochać się z nim. Byłoby to...
cudowne! On myślał o przyszłości, podczas gdy ona żyła tylko chwilą. Na ogół przecież było
na odwrót. Czy przypadkiem nie była to właśnie ta zamiana ról, o której wiele ostatnio
mówiono i pisano?
Uczono ją, że ma się odpowiednio zachowywać, szczególnie wtedy, kiedy mężczyzna się
jej podoba. Pamiętała zasadę:  Kobieta jest wstydliwa tak długo, dopóki kogoś nie kocha.
Gdy pokocha, jest jak kocica na wiosnę. Mężczyzna zaś skorzysta z każdej okazji, gdy nie
kocha. Zakochany, wstydzi się jak dziewica .
Może na tym polegał cały problem? Nie na tym, że role się zmieniły, tylko na starym jak
świat konflikcie między kobietą a mężczyzną. Kochali się przecież i reagowali całkiem
typowo. Nic nowego pod słońcem. Błąd tkwił gdzie indziej. Sądziła, że coś się zmieniło.
Tanner czekał, aż się zadeklaruje. Chciał, aby go bliżej poznała. Czuła, że ją kocha, ale
czy potrafi mu się odwzajemnić miłością? Pragnęła go. Co do tego nie miała żadnych
wątpliwości. Pociągał ją swym pięknem i wyjątkowością. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •