[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jenny nie wahała się dłużej. Co więcej, nawet o tym nie
pomyślała. Nie było się nad czym zastanawiać.
Jej dłoń znikła w dżinsach.
Cage przeciągle jęknął. Opuścił ręce i zacisnął je na prześcierad
le. Odsłonił zęby w grymasie ekstazy i wbił głowę w poduszkę. Azy
wypłynęły mu z kącików oczu, kiedy zacisnął powieki, porwany
namiętnością, która przepływała przez niego jak rwąca rzeka.
Zaczepił kciuki o pasek dżinsów i zsunął je z bioder, a potem
szybkimi ruchami wyplątał z nich nogi.
Jenny, kierowana wyłącznie instynktem, położyła się, opiera
jąc policzek na udzie Cage'a. Jej włosy okryły go jak jedwabista
grzywa. Przygarniał je niecierpliwymi palcami.
Przepełniała ją miłość. Chciała, by wiedział, że uważa go za
wspaniałego. Uniosła głowę, pochyliła się i pocałowała go.
To, co stało się pózniej, przekroczyło jej wyobraznię i zdol
ność pojmowania. Cage obrócił się z cichym jękiem i zaczął ją
pieścić. Jej majtki znikły. Potem nie mogła sobie przypomnieć,
jak do tego doszło.
Czuła na udach jego dłonie, gładzące, pieszczące, wycofują
ce się. Dotykał jej w najbardziej intymny sposób.
A potem dłonie zastąpiły usta, ciepłe, wilgotne i delikatne.
Całował ją, a ona pieściła go ustami i językiem. Zamknęli się
w swoim cudownym świecie. W tym świecie nie było ostrych
krańców doznań, trudnych uczuć, brutalnej rzeczywistości. Nie
było w nim brzydoty ani niejasności. Wszystko stało się pięk
nem i światłem.
Kiedy zawisł nad nią, szepnął:
- Otwórz oczy, Jenny. Zobacz tego, kto cię kocha.
Posłusznie otworzyła oczy. Były zamglone namiętnością, ale
Cage wiedział, że zobaczyła go i rozpoznała. Kiedy wszedł
w nią głęboko, uśmiechnął się w jej promienną twarz.
20 8 W OSTATNIEJ CHWILI
Patrzył, jak ta twarz zmienia się w odpowiedzi na jego rytmi
czne ruchy. Widział, jak w sennych oczach Jenny pojawia się
zdziwienie, kiedy zmienił tempo i wyniósł ją na jeszcze wyższy
stopień uniesienia.
Patrzył na nią, kiedy doświadczyła spełnienia... i zobaczył,
jak cała rozświetla się miłością, kiedy ogarnęło ono i jego.
- JesteÅ› moim skarbem i kocham ciÄ™, Jenny. Zawsze ciÄ™
kochałem. - Jego wargi były tuż przy jej uchu. Szaroblond
pasma włosów zmieszały się na poduszce z jej włosami. Jego
policzek był równie rozpalony jak jej. - Kocham cię.
Podniósł głowę i popatrzył jej w oczy, lśniące jak szmaragdy.
- Ja też cię kocham, Cage. - Uniosła dłoń i dotknęła jego
policzka, brwi, ust, jakby chciała się przekonać, że on naprawdę
tu jest i że to wszystko nie było snem.
- Pamiętasz, co ci obiecałem?
- Tak. Dotrzymałeś obietnicy. To było piękne, tak jak
mówiłeś.
- Ty jesteś piękna. - Poruszył się.
- Nie, zostań we mnie.
- Taki mam zamiar - szepnął tuż przy jej ustach - ale nawet
cię jeszcze nie pocałowałem. - Naprawił to namiętnym pocałun
kiem.
Podciągnął jej podkoszulek do góry, zdjął i odrzucił na bok.
Przesunął wzrok ku jej piersiom i zaczął delikatnie pieścić jedną
z nich.
- To prawda, co powiedziałem, Jenny. Kochałem cię od
dawna, ale nic nie mogłem zrobić. Należałaś do Hala. Przyjąłem
to bez buntu, tak jak wszyscy, nie wyłączając ciebie.
- Czułam, że coś między nami jest. Nie potrafiłam tego
nazwać.
- Pożądanie.
Uśmiechnęła się i przegarnęła mu czuprynę.
- Cokolwiek to było, bałam się tego.
W OSTATNIEJ CHWILI 209
- Myślałem, że boisz się mnie.
- Nie. Tylko tego, jak na mnie działałeś.
- To dlatego mnie unikałaś?
- Czyżby to było aż tak widoczne?
- Hm. - Był zaintrygowany jej piersiami, ich kształtem, cie
mnymi czubkami. Poddawał je czułemu badaniu. - Jak tylko
znalazłem się w pobliżu, patrzyłaś, gdzie się skryć.
- Uznałam, że jesteś niebezpieczny. Zrobiłabym wszystko, żeby
nie zostać z tobą w pokoju sam na sam. Wydawało się, że zużywasz
cały tlen. Nie mogłam oddychać. - Jęknęła cicho, kiedy pochylił
głowę i polizał językiem brodawkę. - Wciąż odbierasz mi oddech.
- Nie potrafię ukryć tego, jak na mnie działasz. - Poruszył
się w niej. Znów był gotów.
Objęła dłońmi twarde mięśnie jego pośladków i wciągnęła
go jeszcze głębiej. Pieścił jej pierś, muskał brodawkę, aż stward
niała i zaróżowiła się, a potem zbliżył do niej usta.
Jenny patrzyła, jak ją pieści, patrzyła na jego napięte rysy,
kiedy zaspokajał swoje pragnienia. Tak bardzo chciała wypełnić
jego uczuciową pustkę, wymazać z jego przeszłości wszystkie
chwile, kiedy na próżno pragnął miłości.
- Cage, wez mnie, wez mnie.
- Nie, Jenny - wychrypiał, wciąż muskając ją językiem.
- Brałem inne kobiety. Tym razem jest inaczej.
Chciała skupić się nad tym, by go zadowolić i zaspokoić, lecz
zbyt pochłaniała ją rozkosz, którą jej dawał. Jego uniesienie
doszło do szczytu i znów ją wypełnił. Zciany jej ciała zamknęły
się wokół niego jak pięść skąpca. Na każdy ruch reagowała
dreszczem rozkoszy i wyginała się w łuk.
Nagle coś zatrzepotało w jej wnętrzu. Z początku falujące
ruchy były tak słabe, że złożyła je na karb wyobrazni. Wkrótce
trzepotanie stało się silniejsze.
Kiedy uświadomiła sobie, co je wywołało, wpadła w po
płoch. Jej ciało zesztywniało pod ciałem Cage'a i zamiast dążyć
do całkowitego zjednoczenia, zaczęła się cofać.
210 W OSTATNIEJ CHWILI
- Nie, nie, przestań. - Wywinęła się z jego objęć i zacisnęła
uda. - Przestań, przestań.
- Jenny? - Dyszał ciężko, urywanie. Chwilę trwało, zanim po
wrócił do rzeczywistości. - Co się stało, Jenny? Zrobiłem ci krzywdę?
Strach ścisnął mu serce, kiedy odwróciła się do niego pleca
mi, przycisnęła kolana do piersi i zwinęła się w kłębek.
- Boże, coś się stało. Co takiego? Powiedz mi.
Nigdy w życiu nie czuł się taki przerażony i bezużyteczny.
Przed paroma sekundami on i Jenny kochali się. Była gotowa
i chętna. Teraz szlochała i zachowywała się tak, jakby przeszy
wał ją potworny ból.
Położył jej dłoń na ramieniu. Uchyliła się przed tym do
tykiem.
- Co się dzieje? Mam wezwać lekarza? - Jej jedyną reakcją
był rozdzierający szloch. - Na litość boską, Jenny, powiedz mi
przynajmniej, czy coÅ› ciÄ™ boli.
- Nie, nie - jęknęła. - Nie o to chodzi.
- A więc o co? - Przegarnął palcami włosy, niecierpliwie
odgarniając je z czoła. - Co się stało? Dlaczego mnie powstrzy
małaś? Zrobiłem ci krzywdę?
- Poczułam ruchy dziecka - wymamrotała w poduszkę.
Z początku Cage nie zrozumiał, co powiedziała, ale kiedy
rozbił niewyrazne sylaby i złożył je na powrót, zrobiło mu się
słabo z ulgi.
- To pierwszy raz?
Kiwnęła głową.
- Lekarz mówił, że wkrótce powinnam je poczuć. I właśnie
to się stało.
Cage uśmiechnął się. Jego dziecko odezwało się do niego.
Jenny była najwyrazniej zaniepokojona. Znów dotknął jej ra
[ Pobierz całość w formacie PDF ]