[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zdjęcia wykonywane przez Isobel przekazywały wyraziste treści 
czasem nadzieję, kiedy indziej rozpacz. Natomiast jej komentarze świadczyły
o inteligencji i przenikliwości oraz głębokim szacunku dla portretowanych
ludzi. Widać było jasno, jak bardzo zależy jej na uwypukleniu ich ciężkiego
losu i na jego poprawie.
Szczególnie podziwiał serię zdjęć, które zrobiła tuż przed przylotem do
Australii  małych dzieci usiłujących przetrwać w obozie dla uchodzców
położonym na granicy dwóch walczących z sobą państw. A on tutaj wciąż nie
może przeboleć utraty zbiornika wina! Jaki z niego głupiec!
Ogarnęły go wyrzuty sumienia. Czy kiedykolwiek choćby spróbował
114
R
L
T
zrozumieć, co jest ważne dla Isobel? Wiedział, że ona uwielbia swoją pracę,
lecz nigdy nie zadał sobie najmniejszego trudu, by poznać tego powody, tak
jak ona postarała się pojąć jego pasję. %7ływił jedynie nadzieję, że dostanie
jeszcze jedną szansę.
Uporawszy się na dziś z obowiązkami zawodowymi, ponownie
przeczytał kilka jej wpisów dokonanych przed przybyciem do posiadłości.
Przebijał z nich niepokój o to, czy zdoła wypełnić zadanie, jakie zamierzyła.
Jeden z wpisów kończyła uwaga, że poproszono ją serdecznie, by opuściła ten
afrykański kraj. Niemal słyszał jej beztroski ton bagatelizujący powagę
sytuacji, jednak dostrzegł między wierszami, iż ledwie uniknęła więzienia za
swą działalność.
Przewinął blog do ostatniego wpisu. Informowała w nim o krótkim
odpoczynku w Australii i umieściła zdjęcie ruin na wzgórzu w posiadłości
Mastersów.
Na koniec wspomniała o zamiarze powrotu do obozu uchodzców, aby
dokończyć to, co tam rozpoczęła.
Zaczął szperać w Internecie i to, co znalazł, ścięło mu krew w żyłach.
Bez względu na to, jak lekko to ujmowała, w istocie interesowała się
nielegalnym przekraczaniem granicy i ludzmi, którzy to ułatwiają. Jej
postępowanie stanowiło jawne naruszenie regulacji prawnych dotyczących
zakresu działania mediów.
Przeniknęło go mdlące uczucie strachu, gdy rozważył okoliczności jej
wydalenia z owego wojującego kraju i prawdopodobieństwo tego, co może
jej grozić, jeśli tam powróci. Sprawdził datę ostatniego wpisu.
Pochodził sprzed dwóch tygodni. Od tego czasu Isobel nie zamieściła w
blogu nic więcej. To do niej niepodobne. Jak się już zdążył zorientować, w
trakcie wypraw zazwyczaj uaktualniała blog raz, a czasem nawet dwa razy na
115
R
L
T
tydzień.
Otworzył w komputerze inną stronę i gorączkowo stukał w klawisze,
dopóki nie znalazł tego, czego szukał. Przerażenie ścisnęło go za gardło, gdy
czytał doniesienie o tym, że zagraniczna fotoreporterka została aresztowana
przez oddział wojskowy na polecenie rządu pod zarzutem pogwałcenia
ustawy o mediach. Data i miejsce się zgadzały. To musiała być Isobel.
Przykucnęła i oparła się plecami o brudną ścianę. Ona sama była nie
mniej brudna. Skóra ją swędziała, włosy miała pozlepiane w strąki, a w
żołądku czuła na przemian ostre ssanie głodu lub bolesne skurcze po pełnej
robactwa brei, jaką z rzadka dawano jej oraz innym więzniom.
Zaczynała tracić poczucie czasu i to ją niepokoiło. Bez ustalonego
następstwa dni i nocy, kolejnych tygodni, ów koszmar rozmyje się w mglistą
nieokreśloność i groziło jej, że ugrzęznie na zawsze w tej zbitej ciżbie ludzi
zatrzymanych pod rozmaitymi, mniej lub bardziej poważnymi zarzutami.
Przy drzwiach celi, którą dzieliła z dwudziestoma siedmioma innymi
kobietami, powstało jakieś zamieszanie, lecz nie zwracała na nie uwagi, póki
czyjeś ręce nie chwyciły jej i nie pociągnęły do wyjścia.
 Wzywają cię, panienko  syknęła cicho jedna z więzniarek.  Idz,
zanim przyjdą i cię wywloką.
Isobel wstała chwiejnie i z trudem łapała oddech, gdy do jej kończyn
boleśnie wracało krążenie.
 Isobel Fyfe?  warknął umundurowany strażnik, mierząc ją ostrym
spojrzeniem.
Kiwnęła głową.
 Tak, to ja.
 Tędy.
Drzwi celi zamknęły się z trzaskiem za jej plecami, gdy szła za
116
R
L
T
strażnikiem wąskim korytarzem pośród szeregów identycznych drzwi, zza
których dobiegały krzyki i płacz innych więzniów.
 Co się dzieje? Dlaczego mnie wezwano?  zapytała, lecz strażnik
szedł przed nią bez słowa, aż w końcu przystanął i otworzył jakieś drzwi.
Gdy nie weszła natychmiast, brutalnie wepchnął ją do środka i zamknął
na klucz. Zamieniono jej jedną celę na drugą. Obróciła się szybko i walnęła
pięściami w drewniane drzwi, krzykiem domagając się wyjaśnień, ale nikt się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •