[ Pobierz całość w formacie PDF ]

oszukuję? pomyślała. Facet jest wyjątkowo atrakcyjny, więc powinnam się
71 KOLACJA. DLA WERONIKI
cieszyć, że mnie potrzebuje.
Nagle przypomniała sobie, co Nick mówił o wygrywaniu. Zwycięstwo było dla
niego najważniejsze. Wieczny wojownik... będzie musiała to przemyśleć.
- Wcale nie flirtuję - zaoponował. A jeśli nawet tak, to zupełnie
bezinteresownie, dodał w duchu.
Cassie uśmiechnęła się z ironią i teatralnie zatrzepotała rzęsami.
- Niech ci będzie, Nick, wcale nie flirtujesz ze mną.
- Cassie, zostawmy to i zawrzyjmy uczciwy układ.
- W porządku. Aż tak bardzo ci zależy, by nakarmić tę niedożywioną
blondynkę? - zapytała.
Roześmiał się.
- Inaczej nie zawracałbym ci głowy. To naprawdę bardzo ważna sprawa.
- Jak widzę, jesteś gotów do największych poświęceń, byle tylko dopiąć
swego. Jeszcze jednak pożałujesz, że ją oszukałeś, bo prędzej czy pózniej i tak
wszystko się wyda. Widocznie nie wiesz, do czego jest zdolna rozsierdzona
kobieta.
- Dlaczego się tym przejmujesz? Zostaw to mnie.
- W porządku, wybór należy do ciebie. Wez więc jutro wolny dzień, kup dużo
porcjowanego kurczaka i od bladego świtu ćwicz tak długo, aż przyrządzisz go z
zamkniętymi oczami. W końcu temu zadaniu podołałby nawet inteligentny szym-
pans. - Uśmiechnęła się słodko.
S
R
- Cassie... - Nick spojrzał na nią ze smutkiem. - Cóż, dziękuję za dobrą radę,
ale nie przyjaznię się z żadnym szympansem, a jutro przez cały dzień mam ważne
spotkania.
- To je odwołaj.
- Oczywiście - powiedział z ironią. - Roześlę taki komunikat:  Proszę
72 KOLACJA. DLA WERONIKI
wstrzymać się z promocją nowej generacji sprzętu golfowego do czasu, aż zostanę
mistrzem patelni".
- Nie masz innego wyjścia - powiedziała nieugięcie.
- To koniec ze mną - szepnął z rozpaczą, a potem powiedział żarliwie: -
Cassie, zrób to dla mnie z przyjazni... po prostu okaż mi łaskę i pomóż mi przez to
przebrnąć.
- A niby dlaczego miałabym to zrobić?
- No wiesz...
Tak, dobrze wiedziała. Jakaż kobieta oparłaby się mężczyznie, który specjalnie
dla niej własnoręcznie przygotował wykwintną kolację?  Nowoczesny partner",
czyż może być lepsza przynęta?
A ja miałabym się włączyć do tego podstępnego spisku? Co za cynizm,
pomyślała.
- Nie rozumiem, jak mogłeś się w to wpakować, przecież nikt, a dotyczy to
nawet blondynek, nie spodziewa się, że potrafisz gotować.
- Sprawa jest skomplikowana.
- Czyżby? Raczej bardzo prosta. Wybacz, Nick, ale muszę to powiedzieć.
Napalony palant jest gotów do wszystkiego, byle tylko...
I
- Masz rację, jestem palantem - przerwał, by nie powiedziała zbyt wiele o jego
charakterze. - A także idiotą. Ponadto muszę ci jeszcze wyznać, choć niełatwo mi
to przychodzi, że kieruję się niezbyt szlachetnymi pobudkami. Czy to chciałaś
usłyszeć?
S
R
Oto cały Nick Jefferson, podsumowała Cassie, nawet niezle to zagrał. W
szkolnym teatrzyku na pewno zawsze otrzymywał główne role. No cóż, robi, co
może, by uwieść tego nieszczęsnego blond chudzielca. A jednak szkoda, że to nie
dla mnie tak się stara...
Zaraz, czy tego właśnie pragnę? - pomyślała z niepokojem.
73 KOLACJA. DLA WERONIKI
- Przykro mi, Nick, ale jestem córką duchownego i zostałam inaczej
wychowana - powiedziała poważnie. - Delikatnie mówiąc, twoje manewry, by
zdobyć następną panienkę, zupełnie mnie nie bawią. Wolałabym się w to nie
angażować.
Odsunęła się od niego, ale nadal z trudem panowała nad sobą. Ten facet działał
na nią jak narkotyk, a ona wiedziała, że bez trudu mogłaby się uzależnić...
- Czy mógłbyś zabrać ten groszek? - poprosiła szybko, żeby tylko musiał
wstać z sofy. - Rozmroził się na ulubionej poduszce Dema.
Nick nie poruszył się, tylko ze zdziwieniem patrzył na Cassandrę.
- Czyżbyś była...
- Pruderyjna? Ależ na miłość boską, jeśli zamierzasz zaciągnąć atrakcyjną
panienkę do łóżka za pomocą dobrego jedzenia, paru kieliszków wina i
romantycznej muzyki w tle, a ona będzie temu chętna, po prostu zrób to. Tylko ja
nie chcę maczać w tym palców.
Jest zazdrosna, zauważył Nick, choć oczywiście stanowczo by temu
zaprzeczyła.
Uśmiechnął się z satysfakcją.
- Cassie, przecież nie proszę cię o nic nadzwyczajnego. Chodzi tylko o to,
żebyś tam była...
- Co takiego?! - Jej oburzenie wprost nie miało granic. - Mam się ukrywać w
kuchni, podczas gdy ty będziesz namawiał panienkę, żeby zsunęła jedwabne
majtki?!
S
R
- Dobry Boże, Cassie, za kogo ty mnie masz? - spytał zupełnie niepotrzebnie,
bo sprawa była jasna. - Na pierwszej randce? -1 ostatniej, mam nadzieję, pomyślał.
Najchętniej odwołałby spotkanie z Weroniką Grant, ale wizja jej triumfalnego i
złośliwego uśmiechu nie pozwalała mu na to.
Cassie spojrzała na Nicka.
74 KOLACJA. DLA WERONIKI
- Widzę, że ci naprawdę na niej zależy. Musi być bardzo piękna.
- Weronika? Tak, jest atrakcyjna, a do tego mądra.
Z satysfakcją ujrzał błysk zazdrości w oczach Cassie.
- Taka mądra, a uwierzyła, że umiesz gotować - powiedziała z przekąsem. -
Nick, o ile wiem, na ogół faceci inaczej zabiegają o względy kobiet. Posyłają im
kwiaty, zapraszają do drogich restauracji, obsypują prezentami. Jak
przypuszczam, Weronika jest dla ciebie ideałem kobiecości, tym bardziej więc się
dziwię, że wybrałeś tak ryzykowny sposób. Daję ci jedną szansę na tysiąc, że nie
zrobisż z siebie błazna. - Cassie postanowiła sprowokować go do zwierzeń, by
dowiedzieć się czegoś więcej o prawdziwych uczuciach Nicka i o... rywalce.
- Kwiaty, drogie restauracje i prezenty, to przecież banał, nie sądzisz?
- Być może banał, ale jakże przyjemny dla zakochanej kobiety.
- Cassie, widzę, że muszę powiedzieć ci wszystko. Po prostu nie miałem
wyboru. Weronika zobaczyła na moim biurku twoją książkę kucharską, a ja
przyznałem się, że osobiście ją kupiłem. Wtedy wprosiła się na kolację.
- Mogłeś jej wszystko wyjaśnić.
- I stracić taką okazję? Weronika jest naprawdę bardzo ładna, ale wszystkich
facetów odprawiła z kwitkiem i w biurze uznano, że jest absolutnie niedostępna.
I
Chodzą już nawet zakłady w tej sprawie. Ta dziewczyna jest po prostu jednym
wielkim wyzwaniem.
Cassie nie wierzyła własnym uszom. Boże, co za cyniczny facet! - pomyślała.
- To wstrętne - powiedziała z obrzydzeniem.
S
R
- Masz rację - przyznał z udawaną skruchą. - Sumienie mówiło mi to samo, ale
widocznie za cicho. - Rozległ się dzwonek do drzwi. - To chyba nasza kolacja -
dokończył.
- Po tych rewelacjach odechciało mi się jeść.
- Za pózno.
75 KOLACJA. DLA WERONIKI
- Wiesz co, Nick? Zabieraj swoją chińszczyznę i idz sobie - powiedziała z
irytacją.
- Chyba nie mówisz tego poważnie? Sam nie dam rady wszystkiego zjeść.
- To dobrze, bo zostanie coś dla Weroniki. Przecież po twoim kurczaku z
winogronami będziesz musiał ją wreszcie czymś nakarmić.
Nick roześmiał się, a Cassie z furią cisnęła w niego torebką z groszkiem.
Zręcznie złapał ją i położył na szafce. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •