[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Wielkie nieba - obruszył się Kim. - Matka ci to powiedziała?
- Nie - odparła Becky. - Powiedziała, że tylko częściowo dlatego. Ale ja
myślę, że to sprawka Ginger. Zanim się pojawiła, prawie się nie kłóciliście.
Kim znów zabębnił palcami po kierownicy. Mimo że Becky zaprzeczyła, był
pewien, że to Tracy kazała jej tak myśleć.
Skręciwszy na parking przed Onion Ring, Kim rzucił ukradkowe spojrzenie na
córkę. Jej twarz zalewał kolor olbrzymiego szyldu Onion Ring. Uśmiechała się
na myśl o hamburgerach.
- Powody, dla których ja i mama się rozwiedliśmy, są znacznie bardziej
skomplikowane - zaczął Kim... - A Ginger ma niewiele wspólnego z...
- Uważaj! - krzyknęła Becky.
Kim szybko spojrzał przed siebie i ujrzał zamazany obraz jakiegoś nastolatka
na deskorolce tuż przy prawym błotniku. Natychmiast wcisnął hamulec i wykręcił
kierownicę w lewo. Samochód zatrzymał się, uderzając jednak w tył
zaparkowanego wozu. Dał się słyszeć brzęk tłuczonego szkła.
- Rozbiłeś samochód! - krzyknęła Becky takim tonem, jakby nie wierzyła własnym
oczom.
- Wiem, że rozbiłem samochód! - warknął.
- To nie moja wina - powiedziała rozgniewana Becky. - Nie wrzeszcz na mnie!
Nastolatek na deskorolce, który zatrzymał się tylko na moment, przemknął teraz
przed nimi. Kim popatrzył na chłopca, a ten mruknął niedbale pod nosem:
- Dupek!
Kim zamknął na chwilę oczy, aby nie stracić panowania nad sobą.
- Przepraszam - powiedział do Becky. - Oczywiście, że to nie twoja wina.
Powinienem bardziej uważać. Z pewnością nie powinienem na ciebie wrzeszczeć.
- Co teraz będzie? - spytała Becky. Niespokojnie rozglądała się po parkingu.
Bała się, że zobaczy ją ktoś z jej klasy.
- Muszę zobaczyć, co się stało - powiedział Kim. Otworzył drzwi i wysiadł.
Wrócił po paru sekundach i poprosił Becky, żeby wyjęła ze skrytki dowód
rejestracyjny i prawo jazdy.
- Co się rozbiło? - spytała, podając mu dokumenty.
- Nasze przednie światło i ich tylne. Zostawię im adres.
Jak tylko znalezli się w restauracji, Becky natychmiast zapomniała o stłuczce.
Jak zawsze w piątkowy wieczór restauracja Onion Ring była pełna ludzi.
Większość bywalców stanowiły uczesane na punka nastolatki w absurdalnie
wielkich koszulach i spodniach. Ale było też kilka rodzin z tabunami małych
dzieci, a nawet z niemowlętami. Za sprawą kwilących dzieci i grających na
pełny regulator magnetofonów wewnątrz panował spory harmider.
Restauracje Onion Ring cieszyły się szczególną popularnością wśród dzieciaków,
gdyż mali klienci mogli tam zamawiać "własne" hamburgery z oszałamiającą
ilością przypraw. Mogli też przyrządzać desery lodowe z równie dużą ilością
dodatków.
- Niesamowite miejsce, no nie? - odezwała się Becky, gdy razem z Kimem
ustawili się w jednej z kolejek do kas.
- Rozkoszne - przyznał uszczypliwie Kim. - Zwłaszcza ta cicha muzyka poważna,
która rozbrzmiewa w tle.
- Och, tato - zajęczała Becky i przewróciła oczami.
- Byłaś tu kiedyś z Carlem? - zapytał Kim. Tak naprawdę nie chciał usłyszeć
odpowiedzi, gdyż podejrzewał, że tak.
- No pewnie. Zabrał mnie tu parę razy z mamą. Było fajnie. Jest właścicielem
tej knajpy.
- Niezupełnie - powiedział Kim z satysfakcją w głosie. - W rzeczywistości
Onion Ring jest spółką akcyjną. Wiesz, co to znaczy?
- Tak jakby - odparła Becky.
- To znaczy, że wiele osób posiada ich akcje - mówił Kim. - Nawet ja je mam,
więc ja też jestem jednym z właścicieli.
- Tak, dobrze. Tylko że kiedy byłam tutaj z Carlem, nie musiałam stać w
kolejce - poinformowała Becky.
Kim odetchnął głęboko i wypuścił powietrze.
- Pomówmy o czymś innym. Namyśliłaś się już, czy wystartujesz w mistrzostwach
w łyżwiarstwie? Wiem, że niedługo minie termin zgłoszeń.
- Nie chcę tam jechać - powiedziała bez wahania Becky.
- Dlaczego? Masz naturalny talent, kochanie. W zeszłym roku tak łatwo zdobyłaś
mistrzostwo stanu juniorów.
- Lubię jazdę na łyżwach. Nie chcę tego zepsuć.
- Ale możesz być najlepsza.
- Nie chcę być najlepsza w zawodach.
- O raju, Becky! - westchnął Kim. - Nie ukrywam, że czuję się nieco
zawiedziony. Byłbym z ciebie taki dumny.
- Mama mówiła, że powiesz coś takiego - stwierdziła Becky.
- Bomba! - zawołał Kim. - Twoja wszystkowiedząca matka-terapeutka.
- Powiedziała też, że powinnam zrobić to, co uważam za najlepsze dla siebie.
Kim i Becky znalezli się wreszcie na początku kolejki. Znudzony młody kasjer
[ Pobierz całość w formacie PDF ]