[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uraz wobec jego postępku stanowiły punkt odniesienia, względem którego,
przez czystą negację, organizowała swoje życie i sposoby przetrwania. Teraz,
pozbywszy się całego tego bagażu, musiała budować wszystko od nowa. Tylko
jeszcze nie wiedziała, na czym.
Callie spała jak dziecko, kiedy Tom obudził się i cicho wstał z łóżka.
Ubrał się, przeszedł do salonu, usiadł w fotelu przy oknie i wpatrzył się w
płatki śniegu, wirujące w świetle ulicznej lampy.
Kiedy leżeli, zmęczeni kochaniem, Callie już spokojnie powiedziała mu,
że nadała dziecku imię Daniel, na cześć jednego z partnerów matki, którego
147
RS
bardzo lubiła, kiedy była mała, bo był dla niej dobry. Malutki Daniel został
pochowany na cmentarzu pod Las Vegas.
Syn. Choć Tom współczuł Callie z powodu tego, co przeszła, w tym
momencie przeżywał własny dramat  rozpacz ojca, który stracił dziecko.
Zacisnął powieki, usiłując powstrzymać napływ łez. Do tego dnia nie
zdawał sobie sprawy, jak silnie pragnął potomka. Myśl o byciu ojcem zawsze
była mu obca, lecz teraz uświadomił sobie, jak bardzo chciał zostać tym, kogo
sam nie miał... Ojciec.
Wyobraznia podsunęła mu obrazy tego, co mogłoby się zdarzyć 
malutkiej, pulchnej rączki mocno ściskającej jego palec, drobnych ramionek,
wyciągających się ku niemu, radosnego śmiechu.
Pierwszy dzień szkoły, mecze baseballowe, popcorn jedzony przed
telewizorem i tysiące innych wspólnych przeżyć, których nigdy nie dozna z
synkiem o imieniu Daniel.
Czy ta tragedia nie wydarzyłaby się, gdyby nie opuścił Callie? Czy stres z
powodu rozstania i samotności mógł przyczynić się do obumarcia ciąży? Te
pytania miały na zawsze pozostać bez odpowiedzi. Trudno jest dyskutować z
wyrokami losu i nie sposób przewidzieć, czy byłoby inaczej, gdyby pozostał z
Callie i wspierał ją.
Callie.
Dziesięć godzin porodu ze świadomością, że urodzi martwy płód i czeka
ją tylko pogrzeb dziecka. Wszystko to musiała przeżyć samotnie. Bez niego.
Jak mógł się dziwić, że go znienawidziła? Jak mógł się dziwić, że nie
była zdolna mu wybaczyć? Teraz nie mogła go już nienawidzić bardziej, niż on
nienawidził sam siebie.
148
RS
Być może najlepszą rzeczą, jaką powinien zrobić w tej sytuacji, byłaby
rezygnacja z ochraniania Callie. Po to, by nie przypominać jej samą swoją
obecnością o najgorszych doświadczeniach życia. I choć świadomość, że
miałby jej więcej nie zobaczyć, przepełniała Toma ogromnym bólem, gotów
był znów zniknąć z jej życia, aby nie powiększać jej cierpień.
Musiał zasnąć, gdyż było już jasno, kiedy obudził go dotyk ręki na
ramieniu. Nieprzytomnie zerwał się z fotela, przerażony, iż spał tak mocno, że
nie usłyszał jej kroków.
Przeciągnął palcami po włosach, patrząc na Collie, która cofnęła się i
zapytała głosem wypranym z emocji:
 Dobrze się czujesz?
 Tak. Nie mogę uwierzyć, że spałem tak mocno, iż nie słyszałem, jak
przyszłaś.
 Chciałabym dzisiaj być wcześniej w laboratorium, więc byłabym
wdzięczna, gdybyśmy mogli niedługo wyjechać  powiedziała z chłodnym, po-
zbawionym emocji uśmiechem.
 Daj mi kwadrans, a będę gotowy  odparł. Udał się do łazienki na
szybki prysznic, a Callie poszła do kuchni.
Stojąc pod strumieniem gorącej wody, pomyślał z bólem, że wzajemna
bliskość, której doznali tej nocy, nie przetrwała do rana.
Callie znów zamknęła się w sobie, odgrodziła się od niego murem tak
szczelnie, że mimo woli Tom zaczął się zastanawiać, jak wygnać ją ze swoich
myśli, ze swojego serca.
Jak obiecał, kwadrans pózniej spotkali się przy drzwiach. Callie czekała
już na niego, ubrana i gotowa do wyjścia.
149
RS
Tom chwycił z wieszaka kurtkę, ujął Callie za łokieć i razem wyszli z
domu. Po nocnym opadzie wszystko pokrywała biel.
Otwierając drzwi samochodu, Tom zobaczył mężczyznę, stojącego w
oddali po drugiej stronie chodnika. Choć nieznajomy znajdował się zbyt
daleko, by stanowić bezpośrednie zagrożenie, przypływ adrenaliny sprawił, że
Tom natychmiast położył rękę na broni i rozglądając się czujnie, usiadł za
kierownicą.
 Coś się stało?  Callie natychmiast wyczuła jego napięcie.
 Tam stoi jakiś mężczyzna. Znasz go?  Tom uruchomił silnik i
ponownie zerknął na nieznajomego. Był przeciętnego wzrostu i tuszy, na
głowie miał czerwoną kominiarkę i nosił okulary w grubych ciemnych
oprawkach. Tom widział go po raz pierwszy, odkąd zamieszkał u Callie. Fakt,
iż ktoś stał na chodniku, nie był sam w sobie podejrzany, lecz w tej okolicy
rzadko widywało się ludzi na ulicy, chyba że przyjeżdżali albo wyjeżdżali z
domu.
 Nie, ale prawdę mówiąc, nie znam swoich sąsiadów  odparła.
Tom ruszył powoli, nie przestając obserwować człowieka w czerwonej
czapce. Dlaczego stał tam, na mrozie? Kiedy odjechali kawałek, mężczyzna
odwrócił się i ruszył w stronę domu, który znajdował się za jego plecami. Tom
odprężył się nieco. To musiał być po prostu sąsiad.
Nie mógł sobie pozwolić, aby emocje kazały mu zapomnieć o celu, w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •