[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uznałem, że lepiej od razu wyjawić mu prawdę. Nie wysunął żadnego zastrzeżenia, do czego
uprawiało go stanowisko notariusza i przyjaciela, i zapewnił mnie, że bierze na siebie załatwienie
całej sprawy. Poprosiłem go oczywiście, o jak najściślejszą dyskrecję wobec mojego ojca i
poszedłem po Małgorzatę, która czekała na mnie u Julii Duprat, wolałem się bowiem zatrzymać u
niej niż wysłuchiwać morałów Prudencji.
Ruszyliśmy na poszukiwanie mieszkania. Wszystko, cośmy oglądali, Małgorzata uważała
za zbyt drogie, a ja - za zbyt skromne. W końcu jednak uznaliśmy zgodnie, że najlepiej odpowiada
nam położona w jednej z najspokojniejszych dzielnic Paryża mała oficyna, oddalona nieco od
głównego domu. Za oficyną rozciągał się przemiły ogródek, który otaczał mury dostatecznie
wysokie, aby nas odgrodzić od sąsiadów, i dostatecznie niskie, aby nie przesłaniać nam widoku.
Trafiliśmy więc lepiej, niż się spodziewaliśmy.
Poszedłem do domu, aby zwolnić swoje mieszkanie, Małgorzata zaś udała się do pewnego
pośrednika, który, jak stwierdziła, zrobił już dla jednej z jej przyjaciółek to, o co chciała go
poprosić dla siebie.
WróciÅ‚a do mnie, na ulicÄ™ Provence, szczęśliwa. Ów czÅ‚owiek podjÄ…Å‚ siÄ™ uregulować
wszystkie jej długi, wręczyć jej pokwitowanie i w zamian za meble dopłacić jeszcze dwadzieścia
tysięcy franków.
Widząc, jaką sumę osiągnęła licytacja, zdaje pan sobie sprawę, że ten uczynny osobnik
byłby jeszcze zarobił na swojej klientce trzydzieści tysięcy franków.
Wróciliśmy do Bugival bardzo zadowoleni, pochłonięci rozważaniem projektów na
przyszłość, którą nasza beztroska i miłość ukazywały nam w najbardziej różowym świetle.
W tydzień pózniej, gdyśmy siedzieli przy śniadaniu Nanine oznajmiła nam, że mój służący
pragnie ze mną rozmawiać.
- Proszę pana - oświadczył - ojciec pana przyjechał do Paryża i prosi, żeby pan natychmiast
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
wrócił do domu, gdzie na pana czeka.
Wiadomość ta była rzeczą najzwykleszą w świecie, a jednak Małgorzata i ja spojrzeliśmy
po sobie z niepokojem. Przeczuwaliśmy nieszczęście. Nie czekając, aż zwierzy mi się z wrażenia,
które i ja podzielałem, dotknąłem jej ręki i rzekłem:
- Nic się nie bój.
- Wracaj jak najprędzej - całując mnie szepnęła Małgorzata. - Będę czekała przy oknie.
Odesłałem Józefa, polecając mu powiedzieć ojcu, że przybędę niebawem. Istotnie, w dwie
godziny pózniej byłem już na ulicy Provance.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
XX
Ojciec, w szlafroku, siedział w gabinecie i pisał.
Gdy wszedłem, podniósł na mnie oczy z takim wyrazem, iż domyśliłem się od razu, że
mowa będzie o poważnych sprawach.
Przywitałem się z nim tak, jak gdybym nic nie wyczytał z jego twarzy.
- Kiedy przyjechałeś, ojcze?
- Wczoraj wieczór.
- Zajechałeś wprost do mnie, jak zwykle?
- Tak.
- %7łałuję, że nie było mnie tutaj, aby cię przywitać.
Spodziewałem się, że zaraz po tym zdaniu nastąpi pouczenie moralne, jak zapowiadała
zimna twarz ojca. Ale nie odrzekł nic, zapieczętował list i polecił Józefowi nadać go na poczcie.
Kiedyśmy zostali sami, ojciec wstał i oparłszy się o kominek powiedział:
- Musimy, mój drogi Armandzie, pomówić o sprawach poważnych.
- SÅ‚ucham ciÄ™, ojcze.
- Przyrzekasz mi, że będziesz szczery?
- Zawsze jestem szczery.
- Czy to prawda, że żyjesz z tą kobietą nazwiskiem Małgorzata Gautier?
- Tak.
- Czy wiesz, kim ona była?
- Kobieta lekkich obyczajów.
- I to dla niej zapomniałeś odwiedzić nas w tym roku, siostrę i mnie?
- Tak, wyznajÄ™, to ojcze.
- Bardzo więc kochasz tę kobietę?
- Sam widzisz, ojcze, skoro dla niej zaniedbałem święty obowiązek, co proszę pokornie mi
wybaczyć.
Ojciec nie oczekiwał chyba odpowiedzi tak kategorycznej, bo jak gdyby się zastanawiał
przez chwilę, po czym rzekł:
- Zrozumiałeś chyba, że nie będziesz mógł w ten sposób żyć zawsze?
- Obawiam się, ojcze, trudności związanych z takim życiem, ale nie zdawałem sobie z nich
sprawy.
- Powinieneś jednak zrozumieć - podjął ojciec tonem nieco bardziej oschłym - że ja tego nie
ścierpię.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
- Powiedziałem sobie, że dopóki nie uczynię czegoś, co byłoby sprzeczne z szacunkiem,
jakim winienem twojemu imieniu i tradycji rodzinnej, dopóty mogę żyć, jak żyję. I to rozproszyło
nieco moje obawy.
Namiętności są silniejsze od uczuć rodzinnych. Aby zachować Małgorzatę, gotów byłem
walczyć nawet z ojcem.
- No więc przyszła pora, aby zacząć żyć inaczej.
- Dlaczegóż to, drogi ojcze?
- Dlatego że twoje postępowanie podrywa szacunek, który rzekomo żywisz dla swej
rodziny.
- Nie umiem sobie wytłumaczyć tych słów.
- No, to ja ci je wytłumaczę. %7łe masz kochankę - to jest w porządku. %7łe płacisz jej jak
porzyzwoity pan powinien opłacać miłość dziewczyny lekkich obyczajów - to też jest w
najlepszym porządku. Ale że dla niej zapominasz o sprawach najświętszych, że pozwalasz na to,
aby pogłoski p twoim skandalicznym zachowaniu docierały do mnie na prowincję i rzucały cień na
szacowne nazwisko, jakie ci dałem, oto czego być nie powinno i nie będzie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]