[ Pobierz całość w formacie PDF ]

131
Lata 259 258.
132
W r. 256.  Florus pominął wielkie zwycięstwo floty rzymskiej odniesione
w tymże roku u przylądka Eknomos.
133
Skórę tego węża, jak za Liwiuszem podaje Waleriusz Maksymus (I 8, 19),
przesłano do Rzymu.
moc do państw ościennych i Sparta przysłała im wodza Ksantypposa. Ten
mąż, bardzo biegły w rzemiośle wojennym, odnosi nad nami zwycięstwo.
Co za sromotna i w praktyce rzymskiej nie znana klęska ! %7ływcem wpa-
134
da w ręce wrogów najdzielniejszy imperator . Lecz on rzeczywiście do-
rósł do tak wielkiego nieszczęścia; nie złamało go bowiem ani więzie-
nie, ani poselstwo, jakiego się podjął [do Rzymu]. Wypowiedział w rezul-
tacie swój pogląd w duchu przeciwnym, niż polecił mu wróg, mianowicie
radził, aby Rzymianie nie zawierali pokoju i nie przyjmowali wymiany
jeńców. Godność jego nie doznała uszczerbku ani przez ów dobrowolny
powrót do swych wrogów, ani przez poniesione w końcu tortury czy to
w więzieniu, czy na krzyżu; przeciwnie, to wszystko uczyniło go bardziej
godnym podziwu. Czyż nie odnosił niczym zwycięzca triumfu nad zwy-
cięzcami, a nawet, ponieważ Kartagina jeszcze nie upadła, nad samym lo-
sem ? Naród rzymski zaś wykazywał o wiele więcej zapału i gotowości
do walki w imię pomsty Regulusa niż w imię samego zwycięstwa.
135
Przeto pod wodzą konsula Metellusa , gdy Punijczycy nabrali głęb-
szego oddechu, a wojna przeniosła się znów na Sycylię, tak pobił wrogów
pod Panormos, że już więcej o tej wyspie nie myśleli. Dowodem znakomi-
tego zwycięstwa było zdobycie około stu słoni, co stanowiło łup tak wielki,
jakby to stado zagarnięto nie na wojnie, lecz na polowaniu.
Pod wodzą konsula Appiusza Klaudiusza136 doznał klęski nie z rąk
nieprzyjaciół, lecz od samych bogów, których wróżby zlekceważył. Flota
poszła natychmiast na dno w tym miejscu, w którym konsul kazał potopić
kurczęta za to, że zabraniały mu stoczyć bitwę 137.
138
Pod wodzą konsula Marka Fabiusza Buteona rozbił na Morzu Afry-
139
kańskim pod Egimurus flotę wrogów, która płynęła właśnie w kierun-
ku Italii. O, jak znakomity triumf przepadł wtedy z powodu burzy, gdy
flota przeładowana łupem, pędzona niepomyślnym wiatrem napełniła swy-
mi szczątkami wybrzeża Afryki, Syrty i brzegi okolicznych wysp ! Wielka
zaiste to klęska, lecz nie bez pewnej chwały dla pierwszego z narodów,
bo tylko burza wydarła mu zwycięstwo, a triumf przepadł na skutek roz-
bicia się floty ! A jednak i wtedy naród rzymski w swoisty sposób trium-
fował, gdyż punickie łupy opływały wszystkie przylądki i wyspy.
140
Pod wodzą konsula Lutacjusza Katulusa położono wreszcie kres
wojnie u wysp zwanych Egackimi141. Nie było nigdy większej bitwy mor-
skiej. Przypłynęła nieprzyjacielska flota obciążona żywnością, wojskiem,
134
W r. 255.
135
Rok 250.
136
Rok 249.
137
Por. Pliniusz, Historia naturalna II 21.
138
Rok 245.
139
Egimurus, wyspa w Zatoce Kartagińskłej.
140
Rok 242.
141
W r. 241 przy zachodnich wybrzeżach Sycylii.
bronią odporną i zaczepną, rzekłbyś, wiozła całą Kartaginę. To właśnie
przyczyniło się do jej zguby. Flota rzymska zwinna, lekka, obrotna,
w pewnym sensie przypominająca obóz tak dała się kierować wiosłami,
jak podczas bitwy kieruje się konie wędzidłami. Ruchome dzioby uderza-
jąc to tu, to tam sprawiały wrażenie istot żywych. Przeto w jednej chwili
uległy zniszczeniu nieprzyjacielskie okręty i pokryły swymi szczątkami
całe morze pomiędzy Sycylią a Sardynią. Krótko mówiąc, było to tak
wielkie zwycięstwo, że nawet nie naradzano się nad zburzeniem wrogiego
miasta. Wydawało się rzeczą zbędna wyładowywać swą wściekłość na
zamku i murach, gdy już na morzu uległa zagładzie cała Kartagina.
WOJNA Z LIGURAMI
19. Po zakończeniu wojny punickiej nastał krótki okres spokoju jakby
dla nabrania oddechu i wtedy, po raz pierwszy od czasów Numy, zamknię-
to bramę Janusa, symbol pokoju i prawdziwego zawieszenia broni. Wkrót-
ce jednak niezwłocznie ją otwarto. Niepokoili nas bowiem już to Ligu-
rowie, już to Galowie zwani Insubrami, a także Ilirowie. Szczepy te
mieszkające u podnóży Alp, a więc w samych wrotach Italii, jakieś bó-
stwo nieustannie pobudzało do tego, aby nasz oręż nie pokrył się rdzą
i kurzem. Obaj zatem wrogowie, codzienni i  że tak powiem  domowi,
przyzwyczajali do wojny naszego rekruta; oba szczepy były jakby jakąś
osełką, na której naród rzymski ostrzył miecz swego męstwa 142.
Ligurów mieszkających u podnóża Alp pomiędzy rzekami Warus i Ma-
143
gra i ukrytych w gęstwinach leśnych trudniej było znalezć niż zwycię-
żyć. Bezpieczni dzięki naturalnemu położeniu i możliwościom ucieczki,
wytrzymali i ruchliwi, zajmowali się w dogodnej chwili raczej rozbojem
niż wojną. Gdy przeto Salluwiowie, Decjatowie, Oksubiowie, Euburiato-
wie i Ingaunowie144 długo i często z nas sobie drwili, w końcu Ful-
wiuszus otoczył ogniem ich kryjówki, Bebiusz146 wywiódł na otwarte
I47
pole, a Postumiusz tak ich rozbroił, że pozostało im zaledwie trochę
żelaza do uprawy ziemi.
142
Liwiusz (XXI 16, 4) o Ilirach mówi wręcz przeciwnie niż Florus, że nie
tyle dawali im zaprawę, jak raczej drażnili.
143
Wa r u s, niezidentyfikowana rzeka w północnej Italii. M a g r a, rzeka na
pograniczu Etrurii i Ligurii.
144
Salluwiowie, lud liguryjski zmieszany z galickim, zamieszkujący tere-
ny wokół Marsylii. Decjatowie, lud liguryjski na wybrzeżu Galii Narbońskiej.
Oksubiowie, sąsiedzi Decjatów. Euburiatowie, szczep liguryjski. Ingau- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •