[ Pobierz całość w formacie PDF ]
A prze cież tu taj nikt nie wie dział, że by łem astro nau tą. Nikt. Ani je den czło wiek. Ri me ier też o tym nie
wie dział&
- Wstań - po le ci łem.
Za brzę czał i za czai dra pać ścia nę. Wte dy od wró ci łem się i po sze dłem z po wro tem. Przez cały czas,
idąc do za krę tu ko ry ta rza, sły sza łem, jak ha ła su je w ster cie po wy krę ca nych szyn, sy czy spa war ką elek -
trycz ną i pa ple coś na dwa gło sy.
Ato mo we drzwi były już otwar te. Prze sze dłem przez próg i za trza sną łem je za sobą.
- I jak? - za py tał okrą gło gło wy.
- Głu pio - od par łem.
- Prze cież nie wie dzia łem, że pra co wał pan w ko smo sie. Pra co wał pan w ko smo sie?
- Pra co wa łem. Ale i tak głu pio. Dla głup ców. Dla nie wy kształ co nych eg zal to wa nych głup ców.
- Dla ja kich?
- Eg zal to wa nych.
- A& No, no, niech pan tak nie mówi. Wie lu oso bom się po do ba. I w ogó le, prze cież mó wi łem, żeby
pan przy szedł wie czo rem. Dla sa mot ni ków mamy nie wie le roz ry wek. - Na lał so bie whi sky i do dał wody
z sy fo nu. - Chce pan?
Wzią łem szklan kę i opar łem się o ba rier kę. El z przy kle jo nym do ust pa pie ro sem spo glą dał po sęp nie
na ekran. Na ekra nie wi dać było ośli zgłe ścia ny tu ne lu, skrę co ne szy ny, czar ne ka łu że, le cą ce ze spa war -
ki iskry.
- To nie dla mnie - oznaj mi łem. - W to niech się ba wią księ go wi i fry zje rzy. Nic do nich nie mam, ale
ja po trze bu ję cze goś ta kie go, cze go jesz cze w ży ciu nie wi dzia łem.
- Czy li sam pan nie wie, cze go pan chce - stwier dził okrą gło gło wy. - Cięż ki przy pa dek. Prze pra szam,
nie jest pan cza sem in te lem?
- Cze mu pan pyta?
- O, niech pan nie my śli, przed ko stu chą wszy scy je ste śmy rów ni, sam pan wie. Ja tyl ko chcia łem po -
wie dzieć, że in te le to naj bar dziej ka pry śni klien ci. Praw da, El? Jak przy cho dzi, daj my na to, księ go wy
czy fry zjer, to on do brze wie, cze go chce. Chce, żeby krew szyb ciej krą ży ła, żeby mógł być z sie bie dum -
ny, żeby dziew czy ny pisz cza ły i kla ska ły, żeby mógł po ka zać wszyst kim dziur ki na cie le& To pro ste
chło pa ki, każ dy chce po czuć się męż czy zną. Bo kim jest nasz klient? Zdol no ści szcze gól nych nie ma,
zresz tą nie są mu po trzeb ne& Czy ta łem w jed nej książ ce, że kie dyś lu dzie przy naj mniej mo gli za zdro -
ścić so bie na wza jem. %7łe są siad jak pą czek w ma śle, a ja to na lo dów kę nie mogę uskła dać& jak to tak
może być? Trzy ma li się kur czo wo róż ne go ba ra chła, pie nię dzy, do brej po sa dy& ży cie temu po świę ca li!
Kto miał moc ną pięść albo tro chę ro zu mu, ten był na gó rze! A te raz? Te raz ży cie jest tłu ste i spo koj ne,
wszyst kie go pod do stat kiem. No i co mam ro bić? W koń cu nie je stem ka ra siem, tyl ko czło wie kiem, nu -
dzi mi się, a nie umiem nic sam wy my ślić. Bo żeby wy my ślać, o, to już trze ba mieć szcze gól ne zdol no -
ści! Trze ba górę ksią żek prze czy tać, a spró buj czy tać, jak cię od nich mdli& zo stać sła wą na ska lę świa -
to wą albo wy my ślić ja kąś ma szy nę, to prze cież nie przy cho dzi do gło wy tak od razu, a je śli na wet przyj -
dzie, jaki z tego po ży tek? Ni ko mu nie je steś po trzeb ny, na wet - bądz my szcze rzy - żo nie i dzie ciom nie
je steś po trzeb ny. Praw da, El? I ty też ni ko go nie po trze bu jesz& No to te raz mą drzy lu dzie wy my śla ją dla
cie bie coś no we go, a to aro ma te ry, a to dreszcz kę, a to nowy ta niec& te raz no we go drin ka wy my śli li, na -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]