[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do gabinetu weszła speszona naszą obecnością Aldona. Tym razem Dziewuch miała na sobie
długi płaszcz z kapturem koloru khaki. Zdjęła go i powiesiła na wieszaku, ukazując raczej
niechlujny strój jak na przedstawicielkę płci pięknej. Miała na sobie obcisłe dżinsy z
poszarpanymi dziurami na udach i z tyłu na pośladkach, a niesamowicie wydrążony, szary
sweter sprawiał wrażenie, jakby codziennie dziewczyna opuszczała się po nim z okna. Patrząc
na nią dochodziło się do smutnego wniosku, że płeć piękna robiła wszystko, aby się zeszpecić
i w ten sposób zrównać się z brzydszą połową ludzkiego rodu.
- Przyszedł nasz informatyk - taktownie zmienił temat Paweł. - Szkolenie możemy
uważać za rozpoczęte.
- Słusznie - bąknąłem i ze wściekłością odnotowałem fakt, że w szufladzie biurka nie
ma ani jednego papierosa. A chciało mi się palić, że hej!
Ze zgrozą patrzyłem, jak Dziewuch odkleiła spod blatu biurka wczorajszą gumę do
żucia i włożył ją do buzi. Ale nie odezwałem się już ani słowem, bo wolałem komputerową
prelekcję od słuchania uwag panny Kruger.
Zaczęło się szkolenie. Jak na złość, wszyscy oprócz mnie orientowali się w
podstawowych założeniach pracy w sieci komputerowej, umieli korzystać z poczty
elektronicznej i wiedzieli, co to jest modem internetowy. Z tego powodu Dziewuch
nieustannie zwracała się do mnie, a jako przełożonemu nie wypadało mi przecież zasnąć na
oczach wszystkich. Kiwałem przeto głową na znak, że rozumiem, a w istocie rzeczy nie
miałem pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi.
Obiektywnie oceniając Dziewuch znała się na rzeczy, co nieco osłabiło mój
negatywny do niej stosunek. Potrafiłem bowiem docenić wiedzę, a nade wszystko ludzką
pasję.
Z tego co zapamiętałem, dokładna data powstania Internetu nie była znana. Pierwsze
prace nad projektem rozległej sieci komputerowej rozpoczęto w Stanach Zjednoczonych w
połowie lat pięćdziesiątych. Dopiero na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych
rozpowszechnił się termin Internet.
Zrozumiałem także, że Internet jest oplatającą świat pajęczyną zbudowaną z
uczelnianych, biurowych, wojskowych i naukowych sieci komputerowych. Jest to jakby sieć
sieci. Składają się na nią małe sieci lokalne, miejskie oraz łączące komputery o zasięgu
światowym. Sieci te są ze sobą połączone na wiele sposobów: od zwykłych linii
telefonicznych do szybkich linii satelitarnych, radiolinii i łącz światłowodowych. Ta
pajęczyna sieci oplatała już niemal cały świat. Jak to zręcznie ujęła nasz Dziewuch, opisanie
jej poszczególnych elementów i wyjaśnienie, jak one współdziałają zajęłoby nam mniej
więcej tyle czasu, co policzenie wszystkich ziarnek piasku na plaży.
Gdy chcemy skorzystać z usług Internetu, łączymy się po prostu z innym komputerem.
Ten zaś łączy się z kolejnym, tamten z następnym i tak dalej. Z jednego komputera do
drugiego przesyłane są różne informacje, które zostają podzielone na kawałki, zwane
pakietami. Każdy z nich zawiera jakiś fragment informacji lub dokumentu, zwany bajtem.
Pakiet może podróżować osobno, istnieje bowiem wiele dróg wiodących do tego samego celu.
I nie jest ważne, w jakiej kolejności przybędą one do celu, gdyż komputer przeznaczenia
może odpowiednio zrekonstruować dokument.
- Załóżmy, że chcemy rozebrać stary kościółek gdzieś w południowej Polsce i
przenieść go w pomocny rejon kraju - Dziewuch przeszła do porównań mających za zadanie
lepsze zobrazowanie zasady działania Internetu. - Zaczniemy od jego rozmontowania i
dokładnego oznaczenia wszystkich części. Potem musimy go przewiezć kilkoma albo nawet
kilkunastoma ciężarówkami. Niektóre z nich pojadą jedną trasą, inne drugą, niewykluczone,
że najbardziej delikatne części zostaną zapakowane do samolotu. Każda ciężarówka i samolot
dotrą o różnych porach, a kiedy przyjedzie ostatni transport, przystąpimy do rekonstrukcji
kościółka dzięki wcześniejszemu, starannemu oznaczeniu wszystkich elementów. Podobnie
dzieje się z przekazywanymi i odbieranymi w Internecie informacjami, a nad prawidłowym
ich przekazywaniem czuwają specjalne komputery, zwane routerami.
Im dalej Dziewuch zagłębiała się w szczegóły, tym mniej rozumiałem, ale wydało mi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]