[ Pobierz całość w formacie PDF ]
został formalnie kanonizowany dopiero wtedy, gdy nie żył już nikt z pamiętających tamte wydarzenia, bowiem
w XI wieku czynu polskiego króla wcale nie potępiano. Za to pózniej św. Stanisław stał się symbolem potęgi
duchowieństwa wobec władzy świeckiej, a Bolesława obwołano okrutnikiem.
W XX wieku sytuacja nie uległa zmianie. Kanonizuje się tych, którzy w danym momencie mogą być
symbolem potrzebnym Kościołowi. Dlatego właśnie Jan Paweł II wprowadził na ołtarze, na przykład,
wsławionego walka z protestantami kontrowersyjnego Jana z Dukli czy Edytę Stein, którą hitlerowcy
zamordowali przecież nie za katolicyzm, a za żydowskie pochodzenie. Tutaj gest ten jest tym bardziej rażący, że
w czasach Stein papiestwu nie opłacało się otwarte wystąpienie przeciw Hitlerowi, a na wysłaną przez tę
przyszłą świętą prośbę o oficjalne potępienie hitleryzmu Watykan nie zareagował.
Nastąpi kiedyś koniec świata i Sąd Ostateczny. W tradycji judeo chrześcijańskiej jest to konsekwencja
idei grzechu pierworodnego, wygnania z raju i liniowej koncepcji czasu od stworzenia świata do jego końca. Z
punktu widzenia religioznawstwa taka idea nie jest niczym nowym, bo spotyka się ją w ogromnej większości
religii Bliskiego Wschodu, i judaizm jawi się jako wyznanie typowe dla tej części świata. Przypomnijmy sobie
choćby sceny sądu nad duszami zmarłych malowane na egipskich papirusach i w grobowcach. W mitraizmie
mówi się nawet o końcowej wielkiej bitwie sił dobra i zła, co dało impuls podobnym legendom chrześcijaństwa.
Nic, więc dziwnego, że rozmaite sekty judaistyczne nauczały o zbliżającym się końcu świata, i Jezus również
zapowiadał, że nastąpi to w niedługim czasie. W ogóle sens przyjścia Jezusa jako mesjasza polegał właśnie na
zbliżającym się końcu. Jezus wyraznie mówił, że kres czasów nadejdzie zanim przeminie pokolenie jego
uczniów (Ak 21, 32). Oczywiście, proroctwo to się nie spełniło, i duchowieństwo musiało dokonywać potem
cudów słownej i intelektualnej ekwilibrystyki, aby bronić nieomylności swego mistrza. Ostatecznie pozostała
tylko ogólna wiara, że kiedyś, nie wiadomo, kiedy, bo to jest bożą tajemnicą, nadejdzie kres wszystkiego.
Wywołuje to kolejne fale histerii w szczególnych momentach dziejów, a także w latach oznaczanych w
kalendarzu okrągłą liczbą. Przykładem tego może być rok 1000, 1260 (proroctwo Joachima z Fiore), 1348
(epidemia dżumy), 1917 (pierwsza wojna światowa i objawienia z Fatimy) czy wreszcie ostatni rok 2000&
35
Pismo Zwięte zostało napisane pod natchnieniem bożym. Jest to przeświadczenie wspólne dla wszystkich
religii czczących teksty uznane za święte. Oznacza to, że samo bóstwo kierowało ręką piszącego albo, rzadziej,
że bóstwo własnoręcznie napisało dzieło ku zbudowaniu serc swoich wyznawców. Judaiści, na przykład
wierzyli, że Pięcioksiąg najstarsza, a zarazem pierwsza część Biblii został napisany przez samego Mojżesza,
oczywiście, pod dyktando Boga. Wiadomo dziś, że autorów było w rzeczywistości kilku, choćby ze względu na
odmienność stylów poszczególnych części Pięcioksięgu, a Mojżesz był, być może jednym z nich. Potem na listę
pism kanonicznych wciągnięto też księgi prorockie i Psalmy, ale wspólnym mianownikiem wszystkich tych
dzieł była zawsze wiara, że autorzy pisali je pod boskim wpływem. Ten sam element pojawia się pózniej w
dziełach chrześcijańskich natchnienie boże ma odróżniać utwory kanoniczne od wszystkich innych. Jest przy
tym oczywiste, że obecność natchnienia może być stwierdzona tylko przez odpowiednie autorytety, to znaczy
duchowieństwo. I w ten sposób dochodzimy do ostatecznej, a dość pouczającej konkluzji. To duchowieństwo
decyduje o istnieniu natchnienia bożego w utworze literackim, i ciż sami duchowni zwalczają formy wiary
zwane herezjami, bo są odmienne od kultu akceptowanego przez nich samych. A zatem wykryte przez nich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]