[ Pobierz całość w formacie PDF ]
temu chłopcu i utrzymać go na słusznej drodze.
Ach tak! Aż przysiadłem z wrażenia.
Teraz rozumiesz, że nie mogę pozwolić, żebyś się tu kręcił!
Patrzyłem oszołomiony na dziewczynę. Może faktycznie się wycofać? Skoro za sprawę wziął się anioł, to
chyba rozwiąże ten problem, a jeśli rozwiąże problem, wtedy dusza matki Aloszki uzyska spokój, a ja dostanę
zaliczenie. Z powątpiewaniem zerknąłem na dziewczynkę.
To twoje pierwsze zadanie? Rzuciła mi wyzywające spojrzenie.
A co? Myślisz, że sobie nie poradzę?
Te anioły! Omal nie splunąłem z irytacją. Za rok nie poznasz mojej papugi przypomniałem sobie słowa
wujka. Być może za pięć lat ta mała faktycznie zdołałaby naprowadzić chłopca na dobrą drogę. . .
Poradzisz sobie. Skinąłem głową. Ale, i tu się uśmiejesz, moje letnie zadanie też polega na tym, żeby
pomóc temu chłopakowi.
Co?! Diabeł, który komuś pomaga?!
Sam byłem w szoku. To znaczy, ściśle rzecz biorąc, mam pomóc nie jemu, lecz duszy jego matki, która
włóczy się między światami. . . Problem w tym, że dopóki jej syn znajduje się w niebezpieczeństwie, dopóty
jej duch nie znajdzie spokoju. Rozumiesz?
O rany! Dziewczyna popatrzyła na mnie z niedowierzaniem, a potem zmrużyła oczy. A może kła-
miesz?
Chciałbym burknąłem.
Zaczęła się śmiać. Spojrzałem na nią ponuro.
Ale numer! prychnęła. Diabeł spieszy ludziom na pomoc! Chodzcie popatrzeć, niepowtarzalna okazja!
Słuchaj powiedziałem spokojnie mogę się okazać pomocny w wykonaniu twojego zadania, ale mogę
też sprawić, że twoje życie na ziemi stanie się nie do zniesienia.
Dziewczyna od razu przestała się śmiać i popatrzyła na mnie z ciekawością.
Spróbuj.
Może spróbuję.
A spróbuj! powiedziała buńczucznie, ale zamilkła nagle i zamyśliła się. Może się okazać, że nie zdołasz
mi przeszkodzić, ale może być i na odwrót. . . A jak zaczniemy sobie nawzajem to udowadniać, wszystko
odbije się na chłopcu i wtedy oboje możemy zawalić praktykę. To co, zgoda?
Kilka sekund patrzyłem na jej wyciągniętą rękę, a potem podałem swoją. Wtedy dziewczyna gwałtownie
cofnęła dłoń.
Ale jeśli mnie oszukujesz!. . .
Pokazać ci mój dzienniczek?
Pokaż.
Ale ty też pokaż swój.
Anioły nie kłamią!
A czy ktoś to sprawdzał? Dziewczyna zasapała.
No dobrze. . .
Wyjąłem z powietrza dokument i podałem jej, ona wsunęła mi w rękę swój.
55
O rany, ale numer! zawołała. Wykonujesz to zadanie na zlecenie ministerstwa kar?! Zwiat staje na
głowie!
Prychnąłem i otworzyłem dziennik dziewczyny. Nie, żebym jej nie ufał, anioły rzeczywiście nie kłamią.
Poza tym rozumiałem jej wątpliwości, sam bym nie uwierzył. . . Po prostu byłem ciekaw. I skoro ona ogląda
moje papiery. . .
Monterrey! zawołałem, widząc podpis w dzienniczku.
No tak. Dziewczyna popatrzyła na mnie zdumiona. Jest moim opiekunem praktyki. To wielki
zaszczyt! Wyobraz sobie, że przyszedł do nas do szkoły i wybrał właśnie mnie! Wszystkie dziewczyny mi
zazdrościły! O Monterreyu krążą u nas legendy. . . Nie mogłam uwierzyć, że to mnie spotkał taki zaszczyt!
A kiedy ci zaproponował?
Zaraz. . . A, no tak, kilka dni temu. Już właściwie znalazłam sobie inną praktykę, ale gdy Monterrey
zaproponował właśnie to zadanie, oczywiście zgodziłam się od razu. Nauczyciele też nie mieli nic przeciwko
takiej zamianie. . .
Kilka dni temu, ciekawe. . . Czyli zaraz po tym, jak wymyślił pracę dla mnie. Wujku, wujku, ale z ciebie
intrygant! Jednak diabelska natura daje o sobie znać. . . %7łebym tylko wiedział, co on chce przez to osiągnąć. . .
A czemu pytasz? zainteresowała się dziewczyna. Znasz Monterreya?
Poniekąd. Uśmiechnąłem się krzywo. To mój wujek.
Rozdział 2
Patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami.
Kłamiesz! zawołała. Wzruszyłem ramionami.
Po co miałbym kłamać?
A kto cię tam wie! W końcu jesteś diabłem!
Nawet diabły nie kłamią dla samego kłamstwa, ale żeby coś osiągnąć.
A może właśnie chcesz ugrać swoje?
Bez słowa wziąłem od dziewczynki dzienniczek i odesłałem go do piekła.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]