[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozwinąć kwiat twego ducha: jazń wyższą. Kwiat ten musi rozkwitnąć tu, na równi fizycznej,
a nie pozostać tylko na równi noumenów jako "możliwość". Znaczy to, że twa jazń wyższa
musi wrosnąć silnie w równie rupa, w twe ciała; musi opanować je i zostać ich władczynią
niepodzielną. Nasionko jej, drobne i wątłe, które zasadziłeś w gruncie twej duszy, musi mieć
ten grunt czysty i zupełnie wolny od chwastów, aby nie zagłuszały wzrostu i nie hamowały
rozkwitu.
107
www.teozofia.org Teozofia w Polsce
A do rozkwitu potrzebne jest oświecenie. Działa ono tak, jak promienie Słońca na roślinę.
"Przygotowaniem" uprawiłeś grunt, usunąłeś zeń chwasty i zasadziłeś nasionko. Teraz
potrzeba promieni słonecznych, aby ono wzrastało i trzeba je pielęgnować, aby chwasty go
nie przytłumiły. Gdyby zaczęło kwitnąć obok chwastów, kwiat byłby nikły i nie wydałby
dobrych owoców, lecz cierpkie lub trujące. Ciągła kontrola i sprawdzanie czy się chwasty nie
krzewią, jest więc konieczna. Tylko ty sam bierzesz na siebie odpowiedzialność za wszystko.
Mistrz twój wskaże ci drogę, ostrzeże przed błędami, nawet podtrzyma w chwili upadku, ale
nic za ciebie nie zrobi i za nic odpowiadać nie będzie.
Abyś mógł z pełną odpowiedzialnością przejść próg wtajemniczenia, potrzebny ci jest
właśnie ten zakres oświecenia, którego dostępujesz kolejno imaginacjami, inspiracjami i
intuicjami. Widzenia astralne barw i poświat, które tworzyły może jedne z pierwszych twych
przeżyć nadzmysłowych, wprowadziły cię w "halę nauki". Dały ci tej nauki dokładnie tyle, ile
ci potrzeba do oświecenia się o świecie astralnym. Teraz rozumiesz, że te widzenia
imaginacyjne, chociaż do nich nie dążyłeś, były przecież wcale nie przypadkowe, lecz
celowe. Wydawały ci się przypadkowe, niezależne od twej woli i chęci tylko dlatego, że
mogły się pojawiać tylko w miarę rozwoju twych czakr, twych "zmysłów nadzmysłowych".
Ty zaś tego ich rozwoju dostrzec nie mogłeś, bo ich samych jeszcze widzieć nie byłeś zdolny.
Podobnie jest z dzieckiem, które nie widzi swoich oczu, przekonuje się o tym, że je ma,
dopiero wtedy, gdy zacznie nimi dostrzegać świat zewnętrzny. Teraz już wiesz, że czakry twe
są w pełni rozkwitłe i czynne, bo odbierasz nimi wrażenia astralne. Inspiracjami nauczyłeś się
je czytać, wiesz, co one oznaczają, od kogo pochodzą. Intuicjami wreszcie dochodzisz do
porozumiewania się wprost z tymi Istotami, od których te wrażenia pochodzą, a ponadto z
takimi istotami, które nie potrzebują równi astralnej, ani nawet myślowej, do swej
działalności. Umiesz już odróżniać istoty astralne od myślowych, a te od karmicznych.
Na skutek wejścia w styczność z Istotami tak wzniosłymi zmienia się także twój stosunek do
twej karmy. Jako człowiek zwykły ulegałeś karmie ślepo i nieodwołalnie. Odmierzały ci ją
Lipika na każde twe wcielenie w takiej ilości, abyś ją w danym wcieleniu mógł odrobić bez
nadmiernego wytężenia, ale i bez próżnowania. Po prostu "stosowały wiatr do wełny
jagnięcia". Byłeś swą karmą skrępowany w każdym życiu tak ciasno, że chcąc nie chcąc
musiałeś ją odrobić. Nawet sposób odrobienia był ci narzucony i ściśle określony. Dlatego też
życie popychało cię nieubłaganie w tym kierunku, który miałeś zakreślony już przed twoim
urodzeniem. Własne twe wady i namiętności wprowadzały cię w takie warunki życiowe, jakie
właśnie były najodpowiedniejsze dla twej karmy. Warunki te z twego osobistego punktu
widzenia były oczywiście dla ciebie najczęściej "niepowodzeniami" lub "nieszczęściami".
Przypisywałeś je ślepemu trafowi lub niesprawiedliwemu losowi. A tymczasem to Lipika
pociągały tylko za sznureczki utkane z twych żądz i błędów lub posługiwały się nimi jak
młotami, które bijąc w ciebie miały wykrzesać ową iskierkę bożą, jazń wyższą w tobie
uśpioną.
Jeżeli uważnie przeglądasz swe terazniejsze życie, to spostrzegasz, że obecnie nie jest już tak.
Z biernej ofiary swej karmy, ze zwierzęcia jucznego, popędzanego przez kogoś z zewnątrz,
zmieniasz się powoli w poganiacza tego zwierzęcia. Ty sam już nakładasz ciężary, sam je
dobierasz, sam określasz kierunek. Z roli biernej przechodzisz w czynną. To, co dawniej
Lipika (Władcy Karmy) robiły za ciebie, teraz ty sam zaczynasz robić za siebie. Bierzesz
swój los w ręce i to bierzesz świadomie. Z niewolnika przedzierzgasz się we władcę.
Przemieniasz się dlatego, że już w znacznej części oczyściłeś się z wad i żądz samolubnych,
więc one już nie mogą być wędkami wciągającymi cię w warunki karmiczne. Brak już tych
108
www.teozofia.org Teozofia w Polsce
więzów, które cię pętały dotychczas, brak środków do przymusowego prowadzenia cię.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]