[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niej przystanie z jachtami z Chicago. Następnie minęli osiedle
ekskluzywnych rezydencji bogaczy z Nizin, tych samych, którzy
podpływali do Mooseville i wydawali swe pieniądze w  Magii
Elizabeth . Na samym skraju, na skalistym wzniesieniu, w miejscu,
gdzie kiedyś rozbiło się wiele okrętów, stała latarnia morska. Obecnie
otaczały ją kolorowe boje, odgradzające zdradliwe miejsca od reszty
jeziora.
- Tu rzucimy kotwicę - zadecydował Bushy.
Zapiekanka była idealnym daniem na piknik.  Nasty Pasty
pakowało ją w specjalne pojemniki, dodając gratis sos pomidorowy,
jabłka i mleko kokosowe. Mieli też ze sobą termos z kawą.
- Jak na szczura lądowego z Lockmaster radzisz sobie na tych
wodach całkiem niezle.
- Nasiąkłeś tutejszymi stereotypami, Qwill. Wychowałem się
nad jeziorem. Dopiero kiedy się ożeniłem, przeniosłem się do
Lockmaster. Uwierz mi, kiedy tu wracam, jest to dla mnie wielkie
święto. Uwielbiam pływać, łowić ryby. Pewnie tego nie wiesz, ale
pochodzę ze starej rybackiej rodziny. Mój dziadek uwielbiał mi
opowiadać o połowie ryb. On był ostatni z rodziny, który trudnił się
tym rzemiosłem, i to on pierwszy je porzucił. Używali wtedy starych
drewnianych kutrów, nie było radiostacji ani echosondy. Aż trudno
uwierzyć, jak oni sobie radzili w tamtych czasach.
- Jakieś szczegóły?
- No cóż. Bushlandowie przypływali na Niziny z
pięćdziesięciokilogramowymi beczkami wypełnionymi rybami. Tam
je dosalano, bo soli używano wówczas jako konserwantu. I tu
interesujący szczegół: beczki wędrowały do Pensylwanii, zachodniej
Wirginii i innych zagłębi węglowych, ponieważ górnicy praktycznie
żywili się tym, co tutejsi ludzie złowili. Mogłeś wtedy kupić pół
kilograma ryby za cztery pensy. A rybacy uwijali się, aby nastarczyć z
dostawami. Zrywali się przed świtem i wypływali na otwartych
łodziach, nieważne, słońce czy słota, wyciągając ciężkie sieci siłą
własnych ramion, wypełniając rybami swe kutry aż po brzegi i płynąc
z powrotem na brzeg. Tam je patroszyli, solili, pakowali, a następnie
wysyłali samochodami na stację kolejową. Niektórzy z nich zarywali
noce, aby towar był na czas.
- Mam nadzieję, że nie używali sieci duszących ryby.
- Skądże znowu! To były stare sieci z wielkimi okami dla
niewymiarowych rybek. Wiosną, kiedy pękały lody, wbijali pręty
długości piętnastu metrów w dno jeziora i na nich zaczepiali swe sieci.
Było to jeszcze przed wprowadzeniem silników spalinowych. Potem
codziennie płynęli na miejsce zbierać połów, Na jesieni zwijali sieci i
wyciągali pręty, aby mróz ich nie załatwił. Zimę spędzało się na
reperowaniu łodzi.
- Teraz już rozumiem, dlaczego twój dziadek wypisał się z tego
interesu.
- To nie był prawdziwy powód. On nie bał się ciężkiej pracy.
Stracił ojca i brata w głupim wypadku na jeziorze. Wyszli z portu na
sporej łodzi, miała ponad dziesięć metrów. Nazywała się  Jenny Lee ,
idealna do wyciągania sieci. Pogoda była całkiem dobra. Na jeziorze
kręciło się sporo kutrów, każdy w zasięgu wzroku innych jednostek.
Ale w pewnym momencie  Jenny Lee znikła wszystkim z oczu. Po
prostu rozpłynęła się w powietrzu. Szukano ich przez tydzień - bez
rezultatu. Ani ciała, ani łodzi nie znaleziono. Całe Fishport pogrążyło
się w żałobie. A ta tragedia do dzisiaj pozostała niewyjaśnioną
zagadką.
Qwilleran uważnie spojrzał na Bushy'ego.
- Czy nic nie koloryzujesz?
- Sama prawda! Zresztą w kościele jest tablica upamiętniająca
wypadek, możesz pójść i zobaczyć. Ktoś nawet napisał o nim
piosenkę.
- A co ludzie mówili?
- Różne rzeczy. Ale było tylko jedno racjonalne wytłumaczenie,
które zapewne ci nie przypadnie do gustu. Mówię tu o hipotezie
związanej z przybyszami z kosmosu. %7łe to oni są odpowiedzialni za
zniknięcie sporego kutra rybackiego. Zresztą tu w ogóle krążyło o
nich sporo opowieści. O zielonych światłach nad jeziorem i tym
podobne... Czasem nawet w dzień widuje się tu świetliste obiekty. Tak
było dawno temu, tak jest i teraz. W pewne lata częściej, a w inne
rzadziej.
Qwilleran chciałby uwierzyć przyjacielowi, ale jego sceptyczna
natura wzbraniała mu tego.
- Kiedyś opowiadałeś mi o pewnym incydencie, kiedy poszedłeś
łowić ryby - zagadnął. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •