[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mogę? zapytała profesor McGonagall, ale nie czekała na odpowiedz,
tylko wyjęła im miotłę z rąk. Przyjrzała się jej dokładnie od rączki do ogona
z brzozowych witek. Hm. I nie było żadnego liściku, Potter? %7ładnej kartki?
Nic?
Nic.
Ach, tak. . . powiedziała profesor McGonagall. No cóż, obawiam się,
że muszę ją zabrać.
C-co? wyjąkał Harry, wstając. Dlaczego?
Trzeba dokładnie sprawdzić, czy ktoś nie rzucił na nią uroku. Ja sama nie
jestem ekspertem, ale pani Hooch i profesor Flitwick rozbiorą ją na części i. . .
Rozbiorą ją na części? powtórzył Ron takim tonem, jakby profesor
McGonagall nagle zwariowała.
Zajmie to kilka tygodni oznajmiła spokojnie profesor McGonagall.
Dostaniesz ją z powrotem, Potter, jeśli się upewnimy, że nikt jej nie nafaszerował
zgubnymi w skutkach zaklęciami.
Przecież to nowa miotła, wszystko z nią w porządku! powiedział Harry
lekko roztrzęsiony. Naprawdę, pani profesor. . .
A niby skąd możesz o tym wiedzieć, Potter? zapytała profesor McGona-
gall dość łagodnym tonem. Jeszcze na niej nie latałeś, a obawiam się, że to nie
wchodzi w rachubę, dopóki nie będziemy pewni, że nikt przy niej nie majstrował.
Powiadomię cię, jak czegoś się dowiemy.
Odwróciła się na pięcie i wyniosła Błyskawicę przez dziurę pod portretem,
która zamknęła się za nią. Harry stał i gapił się w ścianę, wciąż ściskając w ręku
puszkę pasty do polerowania rączki. Natomiast Ron wpatrywał się groznie w Her-
mionę.
Możesz nam powiedzieć, po co do niej polazłaś?
Hermiona odłożyła książkę. Nadal była różowa na twarzy, ale wstała i spoj-
rzała na Rona wyzywająco.
Bo pomyślałam. . . a profesor McGonagall zgodziła się ze mną. . . że tę
miotłę mógł Harry emu przysłać Syriusz Black!
Rozdział 12
Patronus
Harry wiedział, że Hermiona miała najlepsze intencje, ale mimo to był na
nią zły. Zaledwie przez kilka godzin miał najlepszą miotłę na świecie, a teraz,
i to właśnie przez nią, zabrano mu ją i nie wiadomo, czy kiedykolwiek znowu
ją zobaczy. Był pewien, że z Błyskawicą wszystko było w porządku, kiedy ją
dostał, ale w jakim stanie mu ją zwrócą po tych wszystkich antyczarnomagicznych
testach?
Ron też był wściekły na Hermionę. Uważał, że rozebranie nowiutkiej Błyska-
wicy na kawałeczki to po prostu zbrodnia, której skutkiem będzie nieodwracal-
ne zniszczenie miotły. Hermiona, nadal święcie przekonana, że zrobiła najlepszą
rzecz pod słońcem, zaczęła unikać pokoju wspólnego. Harry i Ron przypuszcza-
li, że szukała schronienia w bibliotece, ale nie próbowali jej stamtąd wyciągać.
Biorąc to wszystko pod uwagę, trudno się dziwić, że ucieszyli się, kiedy tuż po
Nowym Roku wróciła reszta uczniów, a w wieży Gryffindoru znowu zrobiło się
tłoczno i hałaśliwie.
W przeddzień nowego semestru odwiedził Harry ego Wood.
Jak tam święta? zapytał, i nie czekając na odpowiedz, usiadł i zaczął
mówić przyciszonym głosem: Słuchaj, Harry, przez ferie wszystko sobie prze-
myślałem. No wiesz, po tym ostatnim meczu. Jeśli dementorzy pojawią się na
następnym. . . to znaczy. . . no. . . nie możemy pozwolić, żebyś. . . no wiesz. . .
I urwał z zakłopotaną miną.
Pracuję nad tym rzekł szybko Harry. Profesor Lupin powiedział,
że nauczy mnie, jak obronić się przed dementorami. Powinniśmy zacząć w tym
tygodniu, mówił, że po Bożym Narodzeniu znajdzie na to czas.
Ach. . . Nastrój Wooda wyraznie się poprawił. No, jeśli tak. . . wiesz,
Harry, że naprawdę nie chciałbym zmieniać szukającego. A zamówiłeś już sobie
nową miotłę?
Nie odrzekł Harry.
Co?! No to lepiej się pospiesz. . . przecież nie możesz latać na tym Mete-
150
orze w meczu przeciw Krukonom!
On dostał na Gwiazdkę Błyskawicę powiedział Ron.
Błyskawicę? Nie! Naprawdę? Prawdziwą Błyskawicę?
Nie podniecaj się mruknął ponuro Harry. Już jej nie mam. Została
skonfiskowana.
I opowiedział mu wszystko.
Ktoś miałby ją zaczarować? W jaki sposób?
Syriusz Black odpowiedział krótko Harry. Uważają, że chce mnie
dopaść. McGonagall podejrzewa, że to on przysłał mi Błyskawicę.
Wood jakoś nie przejął się wiadomością, że słynny morderca pragnie dopaść
jego szukającego.
Ale przecież Black nie mógł kupić Błyskawicy! Jest zbiegiem! Wszyscy
go szukają! I co, wszedł sobie do sklepu z markowym sprzętem do quidditcha
i poprosił o miotłę?
Wiem powiedział Harry ale profesor McGonagall chce ją rozebrać
na części. . . Wood pobladł.
Pójdę z nią porozmawiać, Harry obiecał. Przekonam ją. . . Błyskawi-
ca. . . prawdziwa Błyskawica w naszej drużynie. . . Przecież jej tak samo zależy
na naszym zwycięstwie jak nam. . . Przekonam ją. . . żeby pomyślała rozsądnie. . .
Błyskawica. . .
Następnego dnia rozpoczęły się lekcje. Na samą myśl o spędzeniu na błoniach
dwóch godzin w mrozny styczniowy poranek wszyscy dostawali dreszczy, ale Ha-
grid rozpalił im ognisko pełne salamander i urządził wspaniałą lekcję, polegają-
cą głównie na zbieraniu suchych gałęzi i liści, podczas gdy żarolubne jaszczurki
pełzały zwinnie po trzaskających, białych od żaru bierwionach. Pierwsza w seme-
strze lekcja wróżbiarstwa była o wiele mniej zabawna: profesor Trelawney zaczę-
ła ich nauczać wróżenia z rąk i na samym wstępie nie omieszkała poinformować
Harry ego, że ma najkrótszą linię życia, jaką kiedykolwiek widziała.
Harry z utęsknieniem wyczekiwał obrony przed czarną magią, bo po rozmo-
wie z Woodem chciał jak najszybciej poznać sztukę uodporniania się na zgubne
działanie dementorów.
Ach, tak powiedział Lupin, kiedy po lekcji Harry przypomniał mu o tej
obietnicy. Zaraz, niech pomyślę. . . Może w czwartek, o ósmej wieczorem?
Myślę, że klasa historii magii jest dostatecznie duża. . . Będę się musiał dobrze
zastanowić, jak to zrobimy. . . przecież nie możemy sprowadzić do zamku praw-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]