[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spania miał kiedy indziej.
Powlokłam się do kuchni, żeby odgrzac jedzenie, które niania zostawiła
w lodówce razem z kartką  zupa Juleczka . Pachniała smakowicie
koperkiem, ale nie śmiałam jej tknąć ze względu na napis. Sałatki dla mnie
nie było. Dzięki Bogu, przynajmniej uniknę efektu jo-jo.
Wróciłam do sypialni i zerknęłam w lustro. Dżinsowy materiał spodni
sfałdował się wokół paska, biust zapadł się niepostrzeżenie w klatkę
piersiową, nos wyostrzył się niczym ptasi dziób. Byłam bliska ideału z pism
kobiecych, tylko włosy miałam za długie, nawet jak na swoje standardy 
nie miałam kiedy ich podciąć.
Usiadłam na futrzaku, od dawna pozbawionym jakichkolwiek funkcji,
i sięgnęłam po kartkę papieru z topniejącej ryzy.
 Jestem kobietą kombajnem, niedługo zacznę srać kwadratami 
nagryzmoliłam.  Więc po co jeszcze piszę? Jestem taka, jaka powinnam
być, moje życie wreszcie robi wrażenie uporządkowanego. Jest czas na
dziecko i czas na karierę, uczucia i na rozwój zawodowy. Więc po co? Nie
wiem, jak zwykle. Bo przecież nie po to, żeby myśleć o sobie
w kategoriach wyższych niż szczura wystawionego do wyścigu przez
wielką korporację, szczura, który gna na złamanie karku, żeby z czasem
przejść do małej, ale własnej firmy. Jak w Przypadkowej dziewczynie
z Gwyneth Paltrow. Powód dobry, jak każdy inny. Musi być jeszcze jakiś.
Na razie nic o nim nie wiem".
Książka, z którą przyraczkował Julek, była starsza od niego, pamiętałam
ją z czasów własnego dzieciństwa. Kiedy podał mi ją, otworzyła się na
obrazku przedstawiającym rzekę, nad którą pochylała się smutna kobieta.
Znalazłam początek historii i przeleciałam wzrokiem kilka pierwszych
linijek. Nie musiałam czytać do końca, pamiętałam, że młoda dziewczyna,
najpiękniejsza w całej wiosce, urodzi wymarzone dziecko, a kiedy
przestanie jej wystarczać jego miłość, zwróci się do rzeki, by ofiarowała jej
utraconą urodę. Rzeka spełni prośbę, a gdy matka zamieniona na powrót
w śliczną dziewczynę schwyci dziecko w objęcia, ono wyrwie się i ucieknie
z płaczem, szukając prawdziwej mamy. Wtedy dziewczyna jeszcze raz
obmyje się w rzece, a kiedy wróci do domu pozbawiona urody oddanej
z powrotem rzece, dziecko z piskiem szczęścia rzuci jej się na szyję, rzeka
zaś już nigdy nie spełni próśb żadnej kobiety ze wsi.
Oparłam się plecami o tapczan i wyjęłam z rąk Julka kłąb kurzu, który
wyciągnął z kąta. Swąd przypalonej zupy dotarł do mnie zbyt pózno.
Patrząc na resztki koperku wirujące na dnie muszli klozetowej,
pomyślałam, że nie mam czym nakarmić Julka; mogłam za to winić tylko
własną głupotę.
 Nie ilość, lecz jakość czasu się liczy  podsumował żuk, zerkając na
przedwojenny zegarek.  Potomek bardziej kontent będzie, gdy pobawisz
się z nim w żółwie Ninja po powrocie z pracy, aniżeli spędzisz dzień cały,
nadto wyczerpana, by się bawić.
Lubiłam go słuchać. Stroje sprzed lat przyprawiał przedwojenną frazą,
rytmem zdania, którym panowie z babcinej  paczki omotywali spowite
w perły panie.
Nie wiem, dlaczego rozmawialiśmy o dzieciach. Ostatnio ze wszystkimi
rozmawiałam o dzieciach i nie miałam pojęcia, jak to się dzieje. Temat
narzucał się sam, jak w liceum, kiedy zakochałam się w basiście zespołu
rockowego.
 Jak wracam, to potomek już śpi  brnęłam, choć nie powinnam była.
 A dlaczegóż to?  zdumiał się żuk.  Czy zmęczony?
 Zapewne&  westchnęłam.
 Lubo piastunka kładzie go zbyt wcześnie. Dla świętego spokoju
najpewniej.
 To co, wypieprzyc piastunkę?  wypadłam z roli.
 Boże uchowaj!  zdenerwował się żuk.
 Wystarczą wskazówki, by dziecko zabawiała dłużej nieco.
 Potrzebne plenipotencje od pana małżonka
 przegięłam w drugą stronę, a żuk zamilkł skonfundowany. Trudno, i tak
na dzieciach się nie znał, lubo udawał tylko. Nieszlachetnie wielce.
Mężczyzni w szarych kombinezonach wnosili i wynosili szafę. Trudno [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •