[ Pobierz całość w formacie PDF ]
twardy dysk Radwana. Ten ze zdjęciami dzieci... To czysta pornografia. Już po niego jadą...
Gdzie znalazła dysk? przerwałem, bo nie wierzyłem w cuda.
W oponie w garażu wyjaśnił Walewski. Takiej na feldze, żeby wyglądała na
używaną. Sprytny numer... Była tylko trochę nacięta. Tak, żeby wepchnąć dysk do środka. Za
godzinę powinni gościa złapać.
W porządku, panie Walewski pochwaliłem go za kawał dobrej roboty. Proszę
dzwonić i informować mnie na bieżąco co z Tankiem.
Wyłączyłem telefon i kątem oka zobaczyłem Susan. Poprawiała rajstopy, co samo w
sobie nie było dziwne, ale w jej wykonaniu przypominało taniec łabędzia. Już miałem zamiar
namiętnie gęgnąć, ale ból w ramieniu ostudził moje zapały. Wstałem i ruszyłem w stronę
drzwi. Martwiła mnie sytuacja Radwana. Zanosiło się na długi areszt i jeszcze dłuższy proces.
Oto milioner-pedofil skrzywdził własne dziecko i upozorował jego porwanie. Zapłacił nawet
okrągły milion, który i tak do niego wrócił. Misterna robótka, powiedziałby jakiś filmowy
bohater. Wyglądało na to, że mój instynkt dziennikarski tym razem zawiódł.
Jak się czujesz? zapytała Susan, a jej spojrzenie załaskotało mnie jak należy.
Wyglądasz na zmęczonego.
Męczy mnie ta sprawa odparłem. Szkoda, że nie powiedziałem, że męczy mnie w
ogóle robota. Może wywróżyłaby mi duży kredyt i jego natychmiastowe umorzenie.
Chcesz pojechać do domu? zbliżyła się i objęła mnie w pasie. Aadnie pachniała
inaczej niż ludzie w tramwaju. Jej włosy łaskotały mnie w nos, ale wytrzymałem. Kto to
widział? Mieliśmy początek zimy, a ja zachowywałem się jak hutniczy piec: poczerwieniałem
z gorąca. Potem ona runęła nagle na kolana, skupiła się i odleciałem na parę minut w kosmos.
Na szczęście nikt w tym czasie nie zajrzał do agencji, bo mielibyśmy sprawę o nieobyczajne
zachowanie w miejscu publicznym. Pół godziny pózniej byliśmy w drodze do policyjnego
aresztu. Susan kierowała, a ja obserwowałem światła w oknach domów i biur. Korek, w jaki
wpadliśmy, denerwował mnie bardziej od podatków.
Coś mi nie grało w sprawie porwania Nany Radwan. Kiedy zajechaliśmy przed
komendę, wiedziałem już, że mój klient dostał się w dobre ręce i nie zdążył wezwać
prawnika. Po odpowiednim telefonie zostałem wpuszczony i zaprowadzony do celi Radwana.
Gość był zdenerwowany. Widać było, że chciałby stamtąd wyjść. Przyglądałem się jego
przystojnej twarzy, zadbanej sylwetce i nie mogłem zrozumieć, dlaczego lubił dobierać się do
dzieci. Metalowe łóżko, jedno krzesło i kilka innych fantastycznych sprzętów stanowiły
wyposażenie aresztu. Drzwi z judaszem nie różniły się od tych na filmach. Radwan przywitał
mnie skinieniem ręki, pokazując na krzesło. Sam siedział na łóżku i patrzył w podłogę.
Zakratowane okno w ogóle go nie interesowało.
Wierzy im pan? zapytał sucho na przywitanie.
Nie wierzę skłamałem, żeby mnie polubił. %7łałowałem, że nie miałem ośmiu lat
wtedy na pewno byłby dla mnie milszy i wszystko by się szybko wydało.
To dobrze stwierdził z ironicznym wyrazem twarzy. Jest pan uprzejmy, ale obaj
wiemy, że dowody są mocne. Mój komputer, mój twardy dysk, mój garaż i moja opona... Nad
czym się tu zastanawiać. Trzeba zboczeńca natychmiast zapuszkować, zrobić mu pokazowy
proces i zesłać do najgorszego więzienia w kraju. A tam już się nim zajmą spece od
więziennego pedalstwa... cedził słowo po słowie.
Zapłacił pan porywaczowi zmieniłem temat. Oszukał pan policję i dał mu
pieniądze, tak?
A co miałem zrobić? Czekać, aż przyślą mi córkę w kawałkach albo obejrzę serię
filmów pornograficznych z jej udziałem w Internecie? odpowiedział, tracąc spokój.
Policja, jak widać, często się myli. Aresztowali mnie za nic. Tak się składa, że ja wiem
najlepiej, jakie mam upodobania seksualne. Proszę mi wierzyć, nie interesują mnie ani małe
dziewczynki, ani mali chłopcy.
Pana żona też jest zaskoczona... podsunąłem mu oryginalną myśl.
Moja żona nie spała ze mną od trzech lat wybuchnął. Jest chora, wszystko można
jej wmówić.
Twierdzi, że Nana nie jest pańską biologiczną córką powiedziałem, nie patrząc mu
w oczy. Odwalałem Marlona Brando w każdej sekundzie tej rozmowy. Jednak w celi było o
jednego aktora za dużo i atmosfera coraz bardziej gęstniała.
Tak? uśmiechnął się smutno. Co nie oznacza, że jej nie kocham i nie
wychowałem.
I trzymał pan w komputerze jej nagie zdjęcia dodałem. Panie Radwan, czy pan
nie rozumie, że w pana prywatnej skrzynce było kilkadziesiąt zdjęć pornograficznych z
udziałem małych dzieci? W tym pana córki. Skąd się tam wzięły? Czyżby z pana komputera
korzystali ludzie z ulicy?
W moim domu pojawia się dużo ludzi przerwał mi wspaniałą serię pytań.
Niektórzy w nim mieszkają...
Sugeruje pan, że zdjęcia ściągnął ktoś z domowników?
A jest to niemożliwe? odpowiedział, bestia, bardzo inteligentnie. Dawniej za takie
riposty więzień trafiał na trzydzieści lat na galery i mógł sobie wszystko przemyśleć.
Musiałem jednak przyznać, że Radwan miał rację. Postanowiłem, że ostatnia partia w tej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]