[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tą nieszczęsną manią.
LOTH
To skłonność, wręcz żądza. Bóg wie, nic nie poradzę.
SCHIMMELPFENNIG
W końcu i z popędem można się uporać.
LOTH
Tak, jeżeli miałoby to sens.
SCHIMMELPFENNIG
A małżeństwo ma sens?
LOTH
No myślę. Oczywiście. Dla mnie tak. Nie wyobrażasz sobie, jak się dotąd borykałem. Nie chcę być
sentymentalny. Nie odczuwałem tego może tak wyraznie, nie zdawałem sobie może, jak w tej chwili,
jasno sprawy, że w moich poczynaniach było coś straszliwie jałowego, mechanicznego. Nie było w
tym ducha, temperamentu, życia, kto wie, może wiary? Wszystko to od... od dziś znów we mnie
wstępuje. Z taką pełnią, naturalnością, radością... Głupstwo, i tak nic z tego nie kapujesz.
95
SCHIMMELPFENNIG
Czego wam nie potrzeba, żeby się ożywić: wiary, miłości, nadziei. Dla mnie to kram. Sprawy
wyglądają prosto: ludzkość jest w agonii, my zaś narkotykami staramy się uczynić dla niej tę sytuację
znośniejszą.
LOTH
To twój najnowszy pogląd?
SCHIMMELPFENNIG
Wciąż ten sam, wyznawany od pięciu, może sześciu lat.
LOTH
Moje gratulacje.
SCHIMMELPFENNIG
Dziękuję!
Dłuższa chwila milczenia.
SCHIMMELPFENNIG Nie wie, jak zacząć, jest niespokojny, wreszcie się odzywa
To jest niestety taka sprawa: czuję się w obowiązku... jestem zobowiązany ci to absolutnie wyjaśnić.
Zdaje się, że nie będziesz mógł, ożenić się z Heleną Krause.
LOTH
Tak, tak ci się zdaje?
SCHIMMELPFENNIG
Tak, tak sądzę. Są pewne przeszkody, które zwłaszcza tobie...
LOTH
Wiesz, nie musisz mieć żadnych skrupułów. Sprawy nie są aż tak powikłane, są nawet niezwykle
proste.
SCHIMMELPFENNIG
Powiedz raczej: wręcz potworne.
LOTH
Przeszkód nie lekceważę.
SCHIMMELPFENNIG
Ani ja, w pewnej mierze. A w ogóle: myślę, że nie zorientowałeś się w sytuacji.
LOTH
Chyba jednak.
96
SCHIMMELPFENNIG
W takim razie musiałeś odstąpić od zasad.
LOTH
Schimmel, czy mógłbyś wyrażać się jaśniej?
SCHIMMELPFENNIG
Musiałeś odstąpić od podstawowego warunku, jakim obwarowałeś małżeństwo, aczkolwiek
przedtem dawałeś do zrozumienia, że w dalszym ciągu zależy ci na posiadaniu zdrowego, tak pod
względem psychicznym, jak i fizycznym, potomstwa.
LOTH
Odstąpić?... odstąpić? Dlaczego miałbym...
SCHIMMELPFENNIG
Czyli że... że jednak nie orientujesz się w sytuacji i nie wiesz na przykład, że Hoffmann miał syna,
który już w wieku trzech lat padł ofiarą alkoholizmu.
LOTH
Co... ty mówisz?
SCHIMMELPFENNIG
Przykro mi Loth, ale muszę cię uprzedzić, postąpisz potem, jak będziesz uważał. To nie są żarty.
Mieli tutaj gości, tak jak teraz. Zawezwali mnie za pózno, o pół godziny. Tymczasem mały się
wykrwawił.
Loth straszliwie, do głębi wstrząśnięty, nie odrywa oczu od ust doktora.
SCHIMMELPFENNIG
Sięgnął po butelkę octu myśląc, że napije się z niej swojej ukochanej wódzi. Butelka spadła i dziecko
pokaleczyło się szkłem. Tu, widzisz, nisko, vena saphena, była całkiem przecięta.
LOTH
Cz... cz... yje dziecko, powiadasz...?
SCHIMMELPFENNIG
Hoffmanna i tej kobiety, która znów tam, na górze... i ona pije, pije do nieprzytomności, ile może.
LOTH
Hoffmanna... Hoffmann nie może z tym skończyć?!
SCHIMMELPFENNIG
Ale! Tragiczne w jego położeniu jest to, że on cierpi, o ile cierpieć potrafi. Ale dobrze wiedział, w jaką
rodzinę wchodzi. Ojciec ich już w ogóle nie wyłazi z knajpy.
97
LOTH
To rzeczywiście  zaczynam coś niecoś rozumieć  nie! Wszystko  wszystko rozumiem, (po chwili
głuchego milczenia) Zatem jej życie tu... Heleny  to... to  jak to określić? Brak słów  ... co?
SCHIMMELPFENNIG
Istne piekło! Najlepiej mogę to ocenić. %7łe się do niej zbliżyłeś, było dla mnie jasne od początku. I nie
dziwię ci się, ale...
LOTH
Już dobrze!  Zrozumiałem!... Czy on...? czy nie można by?... nie można by nakłonić Hoffmanna...
żeby coś z tym zrobił? Może ty byś go  namówił? Trzeba by ją wyciągnąć z tego bagna.
SCHIMMELPFENNIG
Hoffmann?
LOTH
Tak, Hoffmann.
SCHIMMELPFENNIG
To go nie znasz... Nie sądzę co prawda, by ją zdążył zdeprawować. Ale opinię, to jej już z pewnością
poderwał.
LOTH wybuchając
Jeśli to prawda, to go zakatrupię... Naprawdę sądzisz?... Uważasz, że byłby zdolny?...
SCHIMMELPFENNIG
Do wszystkiego, do wszystkiego, w czym by znajdował przyjemność.
LOTH
Więc to  najniewinniejsze stworzenie pod słońcem...
Loth sięga powolnym ruchem po kapelusz i laseczkę i przewiesza sobie torbę przez ramię.
SCHIMMELPFENNIG
Co zamyślasz robić, Loth?
LOTH
... nie spotykać się...!
SCHIMMELPFENNIG
Jesteś zdecydowany?
LOTH
Na co?
98
SCHIMMELPFENNIG
Zerwać ten stosunek.
LOTH
Jak mógłbym się nie zdecydować.
SCHIMMELPFENNIG
Mogę ci tylko powiedzieć jedno, że zdarzają się przypadki, że cechy dziedziczne się nie wykształcają, a
ty byś z pewnością wychowywał swoje dzieci na racjonalnych podstawach.
LOTH
Może są wyjątki.
SCHIMMELPFENNIG
Zachodzi dość duże prawdopodobieństwo, że...
LOTH
To nic nie ratuje, Schimmel. Rzecz wygląda tak: są trzy możliwości! Albo się z nią ożenię, i... nie,
takiej możliwości nie ma. Albo  kula w łeb. No tak, i byłby spokój. Ale nie! Na tym etapie jeszcze
nie jesteśmy, jeszcze sobie na to nie można pozwolić  a więc: żyć! walczyć!  dalej walczyć! (Jego
spojrzenie zawędrowało na stół, gdzie leżą pozostawione przez Edwarda przybory do pisania. Siada,
chwyta za pióra, waha się, mówi) A może jednak?...
SCHIMMELPFENNIG
Przyrzekam ci, wyjaśnić jej wszystko jak najdokładniej.
LOTH
Tak, tak!  Właśnie... nie mogę inaczej. (Pisze, adresuje i wkłada list do koperty. Wstaje i podaje
Schimmelpfennig owi rękę.) Poza tym zdaję się na ciebie.
SCHIMMELPFENNIG
Udajesz się do mnie, tak? Woznica odwiezie cię na miejsce.
LOTH
Jak myślisz, czy nie powinno się przynajmniej spróbować  wyrwać ją z rąk tego... tego człowieka?...
Bo przecież stanie się niechybnie jego ofiarą.
SCHIMMELPFENNIG
Mój ty poczciwy biedaku! Mam ci coś poradzić? Niech ma przynajmniej to... co jeszcze po tobie
zostanie.
LOTH z ciężkim westchnieniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •