[ Pobierz całość w formacie PDF ]

byłoby ją przekonać, żeby dała ci spokój, gdybyś go o to poprosiła. A Claud...
- Ma więcej rozumu, niż go o to podejrzewasz! - przerwał, wzburzony. - Tylko że
hrabina tego nie dostrzega.
Siostra czule wzięła go za rękę.
- Właśnie to chciałam powiedzieć, Claud. Wiem, że nie mogę winić cię za to, że mama
nie liczy się z twoim zdaniem. Nazywa cię durniem i uważa, że masz pstro w głowie.
Claud wysunął dłoń z jej uścisku.
- Już ja się jej za to odwdzięczę! Powinna bardziej uważać na słowa, wstrętna
wiedzma!
- Cii... - ostrzegła go Kate, przysuwając się do niego. - Właśnie wychodzi z sali
balowej.
Lady Barbara szybko odeszła, wślizgując się pomiędzy dwie grupki gości
wchodzących do salonu i znikając w tłumie rozplotkowanych panien.
- Zauważyła nas! - powiedziała szeptem Kate. - Idzie w naszą stronę.
%7łałując, że nie udało mu się pójść za przykładem siostry, Claud przygotował się na
spotkanie ze swą tyranizującą wszystkich matką. Jak zwykle w jej obecności doświadczał
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
licznych emocji, wśród których wraz z upływem lat przestał dominować gniew, ustępując
miejsca usprawiedliwionej odrazie. Obrazliwe słowa matki, przytoczone przez siostrę, to-
warzyszyły mu przez całe życie, podkreślane tysiącami zakazów i napomnień, które nawet
świętego wyprowadziłyby z równowagi.
Tym razem, jak natychmiast zauważył, hrabina była w doskonałym nastroju, skora do
pobłażliwości. Ubrana była we wspaniałą suknię z białego muślinu, z modnymi bufkami przy
rękawach, przybraną ozdobami w ulubionym niebieskim kolorze, z trenem uniesionym w tyle i
z udrapowanymi fałdami, zaś na głowie miała zawój z trzema okazałymi piórami.
Arystokratyczne rysy hrabiny zdradzały zadowolenie ż życia, wysokie czoło było
wypogodzone, a wąskie usta nie były, jak zwykle, zaciśnięte. Claud popatrzył na jej prosty nos
- jedyną cechę, jaką odziedziczył po matce, przy całym podobieństwie do swego ojca. Lady
Blakemere uśmiechnęła się do syna.
- Co u was słychać, dzieci? - Umiejętnie modulowany głos miał podkreślać znakomite
pochodzenie. - Cieszę się, że widzę was razem. Mam nadzieję, że zarezerwowałaś taniec dla
kuzyna, moja droga Katherine?
To pytanie natychmiast wzbudziło poirytowanie Clauda. Kiedy w pobliżu nie było
najstarszych członków rodziny, hrabina przestawała używać zdrobnień imion, które odróżniały
kuzynkę od najstarszej córki. Lady Blakemere publicznie nazywała swoją córkę lady
Katherine, a siostrę - lady Silvia, w ten sposób podkreślając jej przewagę nad znienawidzonym
Rothleyem  zwykłym baronem , którego Bóg litościwie powołał do siebie. Kate dygnęła.
- Mamy w planie następny taniec ludowy.
Twarz hrabiny ściągnęła się w grymasie niezadowolenia.
- Chciałabym, żebyście wreszcie oficjalnie się zaręczyli. - Wygięła wargi w uśmiechu,
który jednak nie znalazł odzwierciedlenia w jej oczach. - Nie chciałabym teraz roztrząsać tej
kwestii, ale mam nadzieję, że uporządkujecie wasze sprawy jeszcze przed końcem sezonu.
- Jak zwykle ma pani rację, madame - stwierdził nieprzyjemnym tonem Claud. - To nie
jest czas ani miejsce na tę rozmowę. - Jakieś licho podkusiło go, żeby dodać , jak naj-
uprzejmiejszym tonem: - Chociaż mam nadzieję, że wkrótce rozstrzygnę problem trapiący jej
hrabiowską mość.
Matka uniosła brwi w zdumieniu, a w szarych oczach o spojrzeniu lodowatym jak
zimowe morze pojawił się błysk zadowolenia.
- Nie zwiedziesz mnie, Devenick.
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz, madame.
- Wiem, że nie zamierzasz się poddać.
- W sprawie małżeństwa? Być może wkrótce złożę broń.
- Oczywiście, Devenick, pozbądz się złudzeń. Mam nad 'tobą przewagę.
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
Claud opanował się z trudem.
- Zapomniałaś, madame, że aż nazbyt dobrze znam twoje metody, ty zaś niewiele
wiesz o moich.
Co powiedziawszy, nie zwracając uwagi na to, że powinien dotrzymać towarzystwa
Kate, skłonił się i szybko oddalił. Minąwszy galerię, wszedł do salonu, gotując się ze złości.
Boże, jak on jej nienawidził! Z ulgą przypomniał sobie o swoich planach. To będzie wspaniały
wyczyn! Rozpromienił się na myśl o tym, że wyraz nieznośnego zadowolenia z siebie na dłużej
zniknie wtedy z twarzy hrabiny. W dodatku pozbawi ją możliwości manewru. Pozostanie jej
tylko przełknięcie bardzo gorzkiej pigułki.
Sięgnąwszy po kieliszek z tacy niesionej przez kelnera, szybko wlał w siebie wino.
Przyszło mu do głowy, że dziewczyna siedząca na płocie w Paddington okazała się prawdzi-
wym skarbem, darem losu. Nie byłby w stanie czegoś lepszego wymyślić, choćby wytężał
umysł całymi miesiącami. %7łałował jedynie, że nie ma pojęcia, jaki skandal kryje się za
wykluczeniem Kitty z rodziny. Nie miało to teraz większego znaczenia. Wystarczała mu
świadomość, że ciotka Silvia o mało nie zemdlała na jej widok.
Z zadumy wyrwał go czyjś głos.
- Ależ się zamyśliłeś! Dwa razy zwróciłem się do ciebie po imieniu, a ty mnie nie
usłyszałeś!
Claud ujrzał przed sobą wysokiego, smukłego, poruszającego się z nonszalancją
mężczyznę w jedwabnym czarnym surducie i szkarłatnej kamizelce. W wieku dwudziestu dzie- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •