[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jutro przyjeżdża Gloria powiedział z niewyraznym uśmiechem
chce tu zostać przez kilka tygodni.
To bardzo dobrze odparła Ruth głosem, który nawet jej wydał się
zbyt ożywiony myślę, że doktor Burns zgodzi się, by pańska
narzeczona przejęła opiekę nad panem. Rob zmarszczył czoło.
Nawet jeśli, to nie musi pani wyjeżdżać tylko dlatego, że ona tu
będzie.
Ruth nie odpowiedziała.
RS
71
Gloria przyjechała wcześnie rano następnego dnia. Nie przywiozła
jednak ze sobą lepszej pogody; nadal siąpiło, a gęsta mgła okrywała
wszystko jak całunem. Ruth zaczęła doznawać symptomów klaustrofobii
nie mogąc wyściubić nosa na zewnątrz. Pomyślała z dziecinnym
rozdrażnieniem, że jeżeli taka pogoda nie jest tu rzadkością, to każdemu
może się rzucić na mózg.
Nastrój poprawił jej się trochę, gdy dowiedziała się, że Glorię
umieszczono w tym samym pokoju, w którym wpierw mieszkała Ruth.
Jednakże coś jej mówiło, że arogancka brunetka nie będzie nękana
nocnymi wizytami zjaw prawdopodobnie przy, każdej próbie
przestraszenia jej same musiałyby podkulić ogon i wiać gdzie pieprz
rośnie.
Jej powitanie Ruth, gdy spotkały się na posiłku, było raczej dalekie od
przyjacielskiego.
Wydawało mi się powiedziała Gloria na wstępie że miała pani
wyjechać, a jednak wciąż tu panią widzę.
Musiałam się wstrzymać z wyjazdem na wyrazne polecenia
przełożonych.
Do końca posiłku Ruth siedziała milcząca i jak tylko skończyli,
wymknęła się z jadalni pod pozorem bólu głowy. Skoczyła na chwilę do
biblioteki i wybrała kilka powieści sir Waltera Scotta uważała, że
czytanie innego autora w tym miejscu i w tym zamku byłoby
bluznierstwem. Tak obładowana schroniła się w swoim pokoju, nie mając
najmniejszej ochoty na spotykanie się z narzeczonymi. Ukojona
oblepiającą mury zamku wilgotną ciszą i romantycznymi przygodami
bohaterów Scotta zaczęła czuć senność. Spojrzała na zegarek. Była już
jedenasta. Przypomniała sobie, że od kilku godzin nic nie jadła.
RS
72
ROZDZIAA DZIESITY
Zeszła na dół i przygotowała sobie kilka kanapek. Jedząc podeszła do
okna i zobaczyła, że przestało siąpić. Rozdrażniona ciągłym siedzeniem w
domu pomyślała, że gdyby się ubrała ciepło, mogłaby wyjść na krótki
spacer.
Włożyła przeciwdeszczowy płaszcz i już miała wychodzić, kiedy
przypomniała sobie o latarce podarowanej jej przez Roba. Szybko
skoczyła na górę i już z latarką zeszła na dół. Dom wyglądał jak uśpiony,
pomyślała, że widać wszystkich zmęczyła pogoda i położyli się wcześnie
spać. Wyszła na zewnątrz. Było znacznie przyjemniej niż przez dwa
poprzednie dni, mgła zrzedła i znowu można się było rozkoszować
widokiem i zapachem leśnych roślin.
Mimo to postanowiła trzymać się jak najbliżej zamku, pomna swych
doświadczeń podczas pierwszych wędrówek po okolicy." Trawa i uśpione
kwiaty uginały się pod ciężarem wilgoci, a drzewa spowijała biaława
mgiełka. Właśnie mijała żywopłot ogradzający ogród od lasu, gdy
odniosła wrażenie, że w gąszczu majaczy czyjaś postać. Nieco
przestraszona zapaliła szybko latarkę i skierowała w tamtą stronę snop
światła. Jej lęk natychmiast zmienił się w niesłychane zdumienie i
zażenowanie, gdy w świetle latarki odkryła, że postacią tą jest Gloria
Macleod stojąca w objęciach mężczyzny. W następnej sekundzie
uświadomiła sobie, że tym mężczyzną nie był Rob, lecz Guy Stamers!
Odskoczyli od siebie i zaskoczeni spojrzeli na Ruth.
Ruth ochłonęła z szoku, zgasiła latarkę i bez słowa odwróciła się na
pięcie zawracając biegiem do zamku. Natknięcie się na taki obrazek było
ostatnią rzeczą na świecie, której się mogła spodziewać. Uderzyło ją, że
musieli być albo tak niesłychanie bezczelni, albo też tak czuć się
bezpiecznie, żeby pozwalać sobie na romans pod bokiem przyszłego męża
Glorii.
Już u siebie na górze pomyślała, że w gruncie rzeczy nie powinna być aż
tak zaskoczona. Zdążyła już przecież co nieco poznać Glorię
wyczuwała w niej naturę egoistycznej flirciarki; nie była też dobrego
zdania o Stamersie, choćby na podstawie jego podłego zachowania na
plaży, kiedy pocałował Ruth oszołomioną uderzeniem kamienia.
Słyszała, że jego czar zepsutego cynika podziałał na wiele serc
niewieścich i wyglądało na to, że Gloria też należała do jego zdobyczy.
RS
73
Teraz dopiero zrozumiała kąśliwe uwagi, jakie Gloria czyniła na temat
sąsiada Duncanów w obecności Roba bez wątpienia Gloria chciała
uśpić jego czujność.
Ruth była wściekła, że to właśnie ona musiała ich przyłapać. Jak zniesie
ciężar wiedzy o ich związku i jak jednocześnie ma zachować lojalność w
stosunku do Roba? Tając przed nim zdradę narzeczonej stale będzie miała
wrażenie, że go oszukuje.
Nie zawiodła jej intuicja co do Glorii. Rob miał ożenić się z dziewczyną,
która tak go nisko ceniła, że urządzała sobie schadzki pod jego bokiem
jeszcze przed ślubem. Czy można więc przypuszczać, że stanie się dla
niego ostoją zrozumienia i miłości?
Jakże żałowała, że nie może zaraz się spakować i rannym autobusem
wracać do Aberdeen. Jej pozycja w zamku stała się teraz jeszcze
trudniejsza.
Rozmyślania Ruth zakłócił odgłos lekkich kroków na schodach i po
chwili usłyszała stukanie do drzwi. Nie miała wątpliwości, że nocnym
gościem jest Gloria.
Gloria stanęła w drzwiach z niewyrazną miną, próbując nadrabiać
nonszalancją.
Mogę wejść? spytała.
Jeśli pani musi.
Dziękuję. Szkotka weszła i stanęła na środku pokoju.
Ruth zamknęła drzwi i stanęła naprzeciwko niej zakładając ręce na
piersi.
Słucham.
Chyba spodziewała się mnie pani?
Nie byłabym tego taka pewna.
Uważałam, że po tym, co pani widziała, powinnam się z panią
zobaczyć. Nie chcę, aby pani pomyślała sobie Bóg wie co.
Jeśli o mnie chodzi, najchętniej uznałabym całą sprawę za zamkniętą.
Ale to się chyba pani nie uda, prawda? w głosie Glorii zabrzmiała
nutka ironii.
Przynajmniej się postaram. Gloria roześmiała się szyderczo.
Wyobrażam sobie te pani zmagania samej z sobą o zachowanie
czystego sumienia.
Niech się pani nie sili na ironię. Ruth odpowiadała spokojnie na
zaczepki Glorii. Jej postępek sprawił, że wyzbyła się wobec niej
RS
74
jakiegokolwiek szacunku i poczuła, iż góruje nad tamtą pod każdym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]