[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cze nie wyszła.
Wskazał na odległy koniec wagonu.
Moe wyszła na zewntrz.
Na zewntrz? Zaczł si przeciska przez tłum w stron koca
wagonu. Otworzył drzwi. Otoczyło go słodkie, wieczorne powietrze,
zapach prowincji i purpurowego nieba. Wyszedł na elazny balkon
i ujrzał Dorian stojc przy barierce i palc papierosa. Przez chwil
nie dostrzegała jego obecnoSci. Była nieruchoma i pikna jak posg.
Wiatr rozwiewał jej włosy. Jedn rk podtrzymywała drug, w której
tlił si papieros. Nagle odwróciła si, ujrzała go i uSmiechnła si.
DostałeS lody?
Chłodna i opanowana pomySlał. Przez moment lody skojarzy-
ły mu si z Lodowat Dam. Skinł głow i wskazał papierosa.
Nie wiedziałem, e palisz.
Wyrzuciła papierosa za barierk i połoyła rce na jego biodrach.
Robi wicej rzeczy, o których prawdopodobnie jeszcze nic
nie wiesz.
Indy dotknł jej twarzy. Wolno i niepewnie pocałował j. Jej usta
były słodkie, miały smak egzotycznego owocu, egzotycznego wina,
egzotyki w ogóle. Zanurzył dłonie w jej czarne włosy, rozkoszujc
si ich gstoSci, mikkoSci. Odsunła si od niego o krok, ale ich
twarze wci były blisko siebie.
Moje lody rozpuszczaj si wyszeptała.
O tak.
Gdy szedł za ni przez bar do wagonu restauracyjnego, przypo-
mniał sobie, e nigdzie nie widział jasnowłosego mczyzny. Stół,
przy którym siedział, był pusty. Człowiek zniknł. Moe wymySlił
sobie cał spraw.
Moe Dorian zatrzymała si, aby poprawi poczoch i m-
czyzna zawstydził si, kiedy zauwayła, e jej si przyglda. Nie
poszedł za ni, tylko udał si do ubikacji. Teraz zdył ju powróci
do swojego przedziału.
OczywiScie, na pewno tak było.
#"
7. Incydent w Atenach
Gdy dotarli na Akropol słoce było ju nisko i miasto skrywało
si w miedzianym cieniu. Z miejsca, gdzie stali, wysoko nad Atena-
mi, najlepiej było wida, jak pomaraczowe promienie ozłacaj wspa-
niałe doryckie kolumny Partenonu. Indy patrzył z podziwem.
Wychowywałem si w przeSwiadczeniu, e Grecja to legenda.
Dorian zaSmiała si.
Zdaje si, e odzywa si twój ojciec.
Przed zaSniciem opowiadał mi o bohaterskich czynach Zeu-
sa, Herkulesa, Posejdona, Hermesa i wielu innych.
Có, to wyglda na cudowne dziecistwo powiedziała, bio-
rc go pod rk.
Tak, wySmienite pomySlał, ale nie zaprzeczył jej. Wził gł-
boki oddech, jak gdyby magiczne powietrze otaczajce bastion mo-
gło w jakiS sposób zachowa t chwil.
Jak mySlisz, co jest najbardziej zadziwiajce w Akropolu?
zapytała.
Indy zaczł przypomina sobie jej wykłady, ale nic nie wymySlił
i pokrcił głow.
To, e jeszcze istnieje wyjaSniła. Turcy składowali amunicj
w budynku zwanym Propylej i któregoS dnia w 1645 roku nastpiła
eksplozja. CzterdzieSci dwa lata póxniej Wenecjanie wysadzili w po-
wietrze Partenon. Istnieje jeszcze tylko dlatego, e jeden z dziewit-
nastowiecznych archeologów odtworzył jego przypuszczalny wygld
z pitego wieku przed Chrystusem.
##
Teraz znów mówisz jak profesor uSmiechnł si, aby poka-
za, e nie była to krytyka. To musi by dla ciebie bardzo wyjtko-
we miejsce.
OczywiScie tak jest, ale obecnie moim ulubionym miejscem
jest Wiea Wiatrów przy Agorze Rzymskiej, szczególnie o Swicie.
Bd musiał to kiedyS zobaczy Indy spojrzał na miasto za-
nurzajce si w półmroku. Rwietne miejsce, aby by archeologiem.
Wszystkie najlepsze ruiny s pod rk.
Oczekiwał, e Dorian zacznie si Smia, ale ona była powana.
Archeologia rozwijała si w tym kraju, podobnie jak europej-
ska cywilizacja.
Wyszli spoSród masywnych kolumn Partenonu i poszli w stron
Erechtejonu, drugiej pozostałej budowli Akropolu.
A wic dlaczego uczysz w Paryu? Wydaje mi si, e wolała-
byS przebywa tutaj.
To bardzo skomplikowane. Musisz zrozumie, e my, greccy
archeolodzy, zajmujemy si raczej estetycznymi aspektami nauki.
Zamiast brudzi si w ziemi szukajc fragmentów garnków, wik-
szoS z nas preferuje studiowanie dzieł staroytnych rzexbiarzy. Dzie-
kanami wydziałów archeologii na wszystkich wikszych uniwersy-
tetach w Grecji s przewanie historycy rzexbiarstwa.
Naprawd? Dlaczego?
W ten sposób moemy kompensowa fakt, e jesteSmy ekono-
micznie i socjalnie w tyle za północnymi krajami, które zaintereso-
wane s naszym dziedzictwem. JesteSmy niepodlegli dopiero od dzie-
widziesiciu lat, wiesz, po czterystu latach obcej dominacji.
Skupiajc si na estetycznej stronie archeologii moemy delikatnie
promowa nasz obecn kultur.
A ty zgadzasz si z takim podejSciem?
Nie, ale rozumiem je. Wykładam w Paryu, poniewa tam ła-
twiej o szersze spojrzenie na archeologi.
Zatrzymali si przed Erechtejonem i zaczli przyglda si ka-
riatydom, kamiennym posgom kobiet, słucym jako podpory w po-
łudniowym kruganku. Ostatnie promienie słoca taczyły na twa-
rzach kamiennych bogi. Za nimi, w przedsionku wida było gr
Swiatła i cienia. Przez chwil Indy emu zdawało si, e dostrzegł
kogoS przy jednym z posgów.
Przypominasz mi troch innego studenta powiedziała tak
cicho, e Indy pomySlał, i mówi do siebie. Pochodził z Anglii. Kie-
dy tu przyjechał, nie miał pojcia o naszej najnowszej historii. Wie-
#$
dział, e Lord Byron umarł w Missolungi. I to wszystko. Przez
chwil nic nie mówiła, a Indy czekał, a bdzie kontynuowa. Po-
winniSmy ju iS rzekła w kocu.
Pierwsze Swiatła zamrugały w mroku nad miastem. Indy skinł
głow, ale jego uwaga zwrócona była na Erechtejon. Wytał wzrok
w stron zakamarków budowli. Rwiatło słabło, odblask zniknł zu-
pełnie i wszystkie podpory stały si dobrze widoczne. KtoS tam był.
Nie, dwie osoby, dwóch mczyzn i patrzyli w ich stron.
Dziwne.
Co? zapytała Dorian.
Przy kariatydach stoi dwóch facetów. Obserwuj nas.
Dorian szybko odwróciła si, jak gdyby dxgnł j noem w plecy.
Nikogo nie widz.
Teraz si cofnli.
Dorian chwyciła go za rk.
Chodxmy.
Nie wiedział skd ten poSpiech, ale podył za ni w stron Par-
tenonu. Stamtd odchodziła Scieka prowadzca do drogi, na której
czekały bryczki. W Atenach powozy konne i automobile mieszały
si ze sob, tymczasem w Paryu samochody przewaały, a konie
były rzadkoSci. Zupełnie, jakby Ateny nie mogły si zdecydowa,
czy wejS w dwudziesty wiek.
Dorian szarpnła go za rk.
Indy, oni id za nami.
Spojrzał za siebie. Dwaj mczyxni zmierzali w stron Parteno-
nu, jeden kilka metrów przed drugim.
Dlaczego mieliby iS za nami? To na pewno zwykli turySci.
Spójrz na nich odległoS od nieznajomych zmniejszyła si.
Nie biegli, ale nie starali si ukry faktu, e si Spiesz.
Poczekajmy. Prawdopodobnie wcale nie s nami zainteresowani.
Dorian znów złapała go za rk.
Nie bdx głupi. Biegnij.
Pomknli wzdłu kamienistej Scieki. Indy poczuł si głupio;
wtpił, eby ci ludzie ich Sledzili. Potknł si i prawie przewrócił
Dorian na siebie. Poczuł ostry ból w kostce.
A niech to.
PoSpiesz si syknła Dorian. Skrzywił si wstajc z ziemi
i pokuStykał za ni.
Zrobiło si ju prawie zupełnie ciemno, co jeszcze bardziej utrud-
niało patrzenie. Podrapali sobie rce mijajc jakieS ostre krzaki. Indy
#%
krzywił si z kadym krokiem, w kostce czuł rwcy ból. Spogldał
do tyłu, ale nie mógł dojrze nikogo podajcego za nimi.
Ruiny były ju prawie opustoszałe i samotna bryczka czekała
przy drodze na spóxnionych turystów. Dorian pognała w jej stron,
machajc woxnicy rk. Ten spokojnie otworzył przed ni drzwicz-
ki. Indy chwiejnym krokiem podył za ni.
Czy wszystko w porzdku, prosz pana? zapytał woxnica.
Tak. Jedxmy ju.
Gdy bryczka ruszyła, Indy spojrzał za siebie. Dostrzegł m-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]