[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kryształowo czyste jezioro. Postarano się utrzymać całość w mo\liwie naturalnym stanie.
Setki ludzi przyje\d\ało tu, by odpocząć, popływać i łowić ryby. Przedsięwzięcie okazało się
sukcesem. Tylko chciwi spekulanci ziemią byli niezadowoleni. Chcieliby sprowadzić więcej
turystów, wybudować więcej domów, zorganizować więcej kurortów i naturalnie czerpać
więcej zysków.
 Tu się zatrzymamy na noc  oznajmił Dan.
 Dobrze. O której godzinie chcesz wyjechać?
 Wcześnie. Dlaczego pytasz?
 Chciałabym zobaczyć, jak wyglądali nasi pierwsi herfroniccy astronauci. Oglądałam
taśmy, ale oryginał musi być inny.
 Jaki oryginał?  zdziwił się, stojąc koło d\ipa, gdy wysiadała i wchodziła na wysoki
chodnik.
Machnęła ręką w stronę wody.
 W grotach, w jednej z tych wysokich skał, są rysunki. Spojrzał w niebo. Zmrok
ustępował miejsca nocy.
 Zawiozę cię rano  powiedział.
 To nie jest konieczne. Sama dam radę dotrzeć do Del Rio.
 Przyjechaliśmy razem a\ tutaj i jeszcze się nie pozabijaliśmy. Zawiozę cię.
Kiwnęła głową, a on odwrócił się, marząc tylko o zakończeniu tej niecodziennej
przygody. Wkrótce on będzie spływał rzeką, a ona... zniknie. Gdziekolwiek to by miało się
stać.
Weszli do czystego, cichego holu. Dan wpisał ich do ksią\ki meldunkowej i zdecydował
się na wspólny pokój. Nie wiedział dlaczego, ale nagle zląkł się, \e straci kontakt z
towarzyszką podró\y.
Bał się, bo była ostatnim ogniwem łączącym go z Kendrą, z którą \ył i którą kochał od
tak dawna. Kobietą, której a\ do dziś nie znał, jeśli wierzyć tej istocie stojącej teraz obok
niego.
Najgorsze było to, \e w gruncie rzeczy jej wierzył.
Pokój hotelowy był chłodny. Zamknięte okiennice całkowicie odcinały go od świata
zewnętrznego, a obszerne pomieszczenie rozjaśniała tylko jedna \arówka. Dwa łó\ka, z
zagłówkami przymocowanymi do. ściany, przykryte były czymś, co wyglądało na kapy w
stylu kolonialnym z lat siedemdziesiątych. Dan zamknął drzwi i oparł się o nie. Był
wyczerpany wydarzeniami dnia, ale jeszcze bardziej przera\ony myślą o jutrze.
Młoda kobieta łudząco podobna do Kendry zatrzymała się przy drzwiach łazienki \ torbą
wcią\ przewieszoną przez ramię. Poło\yła dłoń na klamce i uśmiechnęła się smutno.
 Dlaczego miałabym cię zabijać, Dan?  spytała, odpowiadając na jego myśli.
Wyprostował się, opierając ręce na biodrach i spojrzał jej prosto w twarz.
 No właśnie, dlaczego?
 Herfronici nie popierają zabijania. Poza tym potrafię usunąć twoje wspomnienia tak
samo łatwo, jak ci je dać. Rozumiesz?  Rozło\yła ręce, obracając dłońmi do góry.  Nie ma
potrzeby zabijać. Zawozisz mnie tam, gdzie muszę jechać. Spróbuję ci pomóc pogodzić się ze
śmiercią \ony. Spełniłam obietnicę, którą jej dałam. Jesteśmy kwita.
Brzmiało to sensownie i uczciwie, ale skąd właściwie miał wiedzieć, \e tak się rzeczy
mają? Rozmawiał przecie\ ze stworzeniem z innej planety!
 Jak wiele wiesz o Kendrze?
 Mówisz o waszych stosunkach?
Kiwnął głową, nie odwa\ając się wydać z siebie głosu.
 Właściwie wszystko. Przez ostatnie sześć miesięcy swego \ycia nie myślała prawie o
niczym innym. Mniej wiem o jej dzieciństwie ni\ o waszym mał\eństwie. Przygotowywała
się do twego powrotu. Chciała dać wam jeszcze jedną szansę.
Zamknął oczy, bo przebiegł go bolesny dreszcz, jak gdyby tysiące szpileczek wbijało mu
się w skórę. Gdyby jego Kendra \yła, tym razem byłoby inaczej. Kendra nie powiedziałaby
 nie . Tę noc spędziliby razem, odnajdując miłość, poczucie bezpieczeństwa i wyzwalając się
z samotności...
Drzwi łazienki stuknęły cicho. Zrozumiał, \e zostawiła go samego. Stał w miejscu,
próbując nie roztrząsać doznań z całego dnia.
Bądz cierpliwy. Pomogą ci. Te słowa rozległy się w jego głowie i Dan zdał sobie sprawę,
\e dziewczyna mo\e do niego przemawiać nawet przez zamknięte drzwi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •