[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chwilach po nagraniu Gould był najbardziej zrelaksowany.
Gdy sesja wreszcie dobiegła końca - często o czwartej nad ranem -gdy zamknięto fortepian
CD 318, a cały sprzęt rozłączono i zapakowano, rozpoczynał się rytuał finansowy. Gould
płacił każdemu -Kazdinowi, Robertsowi, Tulkowi i Edąuistowi - czekiem. Jednak po
wypisaniu każdego czeku przez chwilę analizował dokładnie, czy jest on szczęśliwy czy
pechowy. Wiele rzeczy mogło uczynić czek pechowym: numer, sposób, w jaki pianista
napisał swoje nazwisko, sprawność, z jaką go podpisał. Najczęściej jednak chodziło po prostu
o przeczucie, jakie miał, trzymając czek w dłoni. Jeśli miał złe przeczucie i uznawał, że czek
jest pechowy, mówił: Ten mi się chyba nie podoba" i zamiast go podrzeć, ciskał gdzieś i
wypisywał nowy. Pewnego razu, po podpisaniu czeku dla Kazdina, który wcześniej uznał za
odpowiedni, zatelefonował do niego do hotelu, żeby powiedzieć, iż to, co Kazdin ma w
posiadaniu, jest w istocie czekiem pechowym. Długo przepraszał i obiecał, że podrzuci
odpowiedni czek do hotelu. Przesąd i lęk leżały u podstaw wielu działań i zachowań Goulda.
Nie lubił rozdawania autografów z tego samego powodu, z jakiego przyglądał się uważnie
wypisywanym czekom: z obawy, że rezultaty mogą być pechowe. Kiedy jednak dał jakiś
autograf lub podpisał czek (czy jakiś inny dokument), zawsze robił błąd ortograficzny we
własnym imieniu, pisząc Glen" zamiast Glenn". Kazdin zapytał go kiedyś, dlaczego tak
robi, i pianista wyjaśnił, iż przed laty okazało się, że gdy raz zmusił rękę, by zaczynała pisać
dwa n", nie mógł się powstrzymać i pisał trzy, więc postanowił przerwać te ćwiczenia po
jednym. Kazdin był sceptyczny. Ten rzekomy brak kontroli manualnej jest trochę trudny do
przełknięcia, gdy mówi o nim człowiek, który potrafi grać nieprzerwany strumień
trzydziestekdwójek szybciej i czyściej niż ktokolwiek na tej ziemi", napisał Kazdin w
cierpkim wspomnieniu o Gouldzie zatytułowanym Glenn Gould at Work: Creati-ve Lying
( Glenn Gould przy pracy: twórcze kłamstwo").
Chociaż Gould całkiem zrezygnował z występów i nagrywał wyłącznie w Toronto, to jednak
wciąż proszono go, żeby nagrał popularne utwory koncertowe. W1971 roku postanowił więc
nagrać, tym razem w wersji stereo, // Koncert fortepianowy B-dur Beethovena oraz Koncert
fortepianowy a-moll Griega, co dla niego oznaczało prawdziwe ustępstwo, gdyż nagrania tego
rodzaju muzyki romantycznej nikt się po nim nie spodziewał. Akompaniować mu miała
orkiestra symfoniczna z Cleveland w stanie Ohio, którą wybrał nie tylko dlatego, że w tym
czasie była to zapewne najlepsza orkiestra w Stanach Zjednoczonych, lecz również z tego
powodu, że zawsze ją lubił. Poza tym nader korzystnie clevelandzcy symfonicy związani byli
kontraktem z wytwórnią Columbia Records. Gould nie lubił jednak fortepianów
koncertowych dostępnych w Cleveland, więc zawarto porozumienie, że CD 318 zostanie
wysłany do Ohio. Pianista wiedział, że Edquist będzie się opierał przed odbyciem tej podróży,
więc napisał do Steinwaya, prosząc o usługę Franza Mohra. Na początku 1971 roku wysłał
fortepian do Nowego Jorku, aby dokonano w nim drobnych napraw, i swój zachwyt nad
rezultatami wyraził w liście do Davida Rubina:
Fortepianowi CD 318 przywrócono, miło mi to powiedzieć, jego niegdysiejszą świetność.
Odbyliśmy na nim sześć sesji i, jeśli to w ogóle możliwe, brzmi lepiej niż kiedykolwiek.
Franz wykonał wspaniałą robotę i chciałbym Cię prosić, abyś mu powiedział, jak bardzo
jestem z niej zadowolony. Ufam, że bez względu na tajemnicę jego zabiegów, zechce je
opatentować, gdyż - mimo że nasza nowa decyzja związana z Toronto ogromnie upraszcza
życie - nadarzą się jeszcze okazje, gdy CD 318 będzie musiał wyruszać w drogę, a właśnie
wtedy, jak wiesz, zwykle zaczynają się kłopoty. Pierwszą taką okazją w najbliższej
przyszłości jest nadchodzący wrzesień, kiedy będę nagrywać z Orkiestrą Clevelandzką.
Chyba wspomniałem Ci o tym jakiś czas temu, jednocześnie wyrażając nadzieje, że Franz
zdoła przyjechać do Cleveland na pierwsze sesje.
Mohr był jednak zbyt zajęty, żeby pojechać do Cleveland, więc Gould przekonał Edquista do
odbycia tej podróży.
Dokonano wszystkich ustaleń i wytwórnia Columbia Records przygotowała transport sprzętu
nagraniowego do Cleveland. Fortepian Goulda zapakowano do skrzyni, umieszczono na
ciężarówce i wyekspediowano do Severance Hali w Cleveland. Edquist i Kazdin mieli już
bilety na samolot, a Ray Roberts gotów był jechać z Gouldem do Cleveland samochodem,
gdyż pianista dawno wyrzekł się latania, które napawało go paraliżującym strachem.
I właśnie wtedy, gdy wszyscy zbierali się do wyjazdu, Gould nagle odwołał nagranie,
twierdząc, że się przeziębił. Pianista znany był z tego, że zdarza mu się nie wypełniać
zawodowych zobowiązań, i właściwie mogło nie być żadnego rzeczywistego powodu. Być
może niepokoił się, że złapie katar po przyjezdzie do Cleveland, albo nie podobała mu się
perspektywa siedzenia przez dłuższy czas w pełnej przeciągów sali koncertowej. Mógł nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]