[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nagromadzone między nami napięcie, podchodzę więc do Chrisa i
staję między nim a ścianą. Patrzę mu w oczy.
Chris odwzajemnia spojrzenie, ale ani drgnie. Nic też nie
mówi. Znam go lepiej niż kogokolwiek innego. Wiem, że czeka, aż
ja pierwsza coś powiem lub zrobię, cokolwiek właściwego lub
nie. Jedyną słuszną drogą jest szczerość.
Przysuwam się do niego i oplatam go rękami w pasie. Cieszę
się, że mi na to pozwala. Zupełnie natomiast nie dziwi mnie to, że
on wcale mnie nie dotyka.
Wczoraj prosiłeś mnie, bym cię wysłuchała. Teraz ja proszę
cię o to samo. Nie planowałam wizyty w Script.
A mimo to poszłaś tam.
Mówi ostrym i oschłym tonem, ale przynajmniej się odzywa.
Poszłam do Starbucksa, a nie do studia Amber.
Ale pokusa, by do niej zajrzeć, była nie do odparcia.
Nie będę zaprzeczała, że kusiło mnie, by zobaczyć jej
studio. Kładę dłoń na jego ramieniu, tam gdzie ma
wytatuowanego smoka. To część twojego życia. Nie wiem
dlaczego, ale mam wrażenie, że to fragment naszego związku. I to
ona go stworzyła. Więc tak, interesuje mnie jej osoba i twój tatuaż.
Choć nie wiem, czy powstał właśnie tam.
Nie. A jak chcesz poznać moją przeszłość, to zapytaj o nią
mnie.
Zaciskam palce na jego ramieniu. Muszę pamiętać, by nie
toczyć kilku bitew naraz. Mówi, żebym pytała jego, ale daje mi
tylko fragmenty informacji, a nie całą historię.
Nie pytałam jej o ciebie. Nie zadałam ani jednego pytania.
Wiesz tak samo jak i ja, że nie musisz tego robić. Amber
bardzo chętnie podzieli się z tobą swoją prawdą o mnie.
Rozumiem, co cię ukształtowało lepiej niż inni. Wiem, że o
mojej przeszłości muszę opowiadać ci po swojemu. Michael
pozbawił mnie tej możliwości, zjawiając się na imprezie
charytatywnej. Nie chcę, żeby z twoją historią było podobnie.
Chris dotyka mojej dłoni i jestem pewna, że chce zsunąć ją
ze swojego ciała.
Widocznie to wspomnienie nie było na tyle silne, żeby
powstrzymać cię przed wejściem do salonu Amber. Wiedziałaś, że
pokaże ci coś, czego ja jeszcze nie jestem gotów wyjawić.
Zaciskam palce na materiale jego koszuli, jakbym chciała się
jej przytrzymać.
To nieprawda. Chociaż może i tak, ale nie o tym myślałam
w tamtej chwili. Amber wyszła na zewnątrz, kiedy odchodziłam od
witryny. Poczułam się jak w pułapce. Próbowała mnie onieśmielić.
Chris, skoro ona będzie się tutaj pojawiała, a jestem pewna, że tak,
to nie mogłam okazać przed nią słabości.
Więc zlekceważyłaś to, że bardzo zależało mi na tym,
żebyś tam nie szła? To nie brzmi jak pytanie.
Nie mówiłeś, że nie mogę tam iść.
Mrozi mnie spojrzeniem i tonem głosu.
Nie musiałem. Dobrze o tym wiedziałaś, Saro.
Ma rację. Wiedziałam.
To było silniejsze ode mnie. Drży mi dolna warga. Mam
wrażenie, że pęknie mi serce. Powinnam była przejść obok.
Tak. Zdejmuje moje dłonie ze swojego ciała i zatrzymuje
je pomiędzy nami. Powinnaś była.
Chciałam, ale& To był moment w stylu pokażę ci, kto ma
większego . Doświadczasz tego z Markiem, choć obydwaj
zaprzeczacie. Ta marna próba rozluznienia atmosfery nie
pomaga. Chris bez słowa wpatruje się we mnie.
Opieram głowę na jego ramieniu. Wiem, czego jeszcze nie
powiedziałam, a do czego teraz muszę się przyznać.
Sama nie wierzę, że to powiem. Biorę głęboki wdech i
zmuszam się do uniesienia głowy. Czy zrobiłam dobrze, czy zle,
musiałam jej pokazać, że potrafię walczyć o to, co należy do mnie.
Mija krótka chwila, zanim Chris wreszcie się odzywa.
A co to jest, Saro?
Aksamitny tembr jego głosu dodaje mi odwagi.
Ty szepczę. Ona musi wiedzieć, że należysz do mnie.
Przygląda mi się w milczeniu. Nadal nie jestem w stanie
niczego odczytać z wyrazu jego twarzy. W tej przejmującej ciszy
mam wrażenie, że zwariuję, jeżeli ta chwila się przeciągnie.
I dlatego weszłaś do środka? pyta w końcu.
Tak. Po prostu nie mogłam się powstrzymać.
Powoli się uśmiecha, a w jego ciele widzę odprężenie. Potem
obejmuje mnie swoimi silnymi ramionami i wtula się we mnie
mocno. W nozdrzach czuję jego męski, zmysłowy zapach.
Kobieto, kocham cię. Odgarnia mi włosy z twarzy i
odsuwając się nieco ode mnie, przygląda mi się uważnie. Jestem
twój każdego dnia. A teraz to ja mam zamiar zawładnąć tobą.
Już się nie złościsz?
Gdyby chodziło o Marka, zachowałbym się tak samo jak ty.
Rzucam mu gniewne spojrzenie.
Gdyby? Wielokrotnie zachowywałeś się właśnie w ten
sposób.
No dobra, może i tak śmieje się i zaborczo kładzie mi
dłonie na biodrach. Pamiętaj, kochanie, że jesteś moja.
W łóżku poprawiam go. W innych okolicznościach
jestem panią swojego czasu. Uśmiecham się lekko. I twoją.
Chris uśmiecha się szeroko.
Proponuję omówić to po kolacji zawiesza głos w łóżku.
Pół godziny pózniej, w zaskakująco przestronnej
meksykańskiej restauracji, po tym jak Chris dał kelnerowi sowity
napiwek, by posadził nas przy czteroosobowym stole, zamiast przy
mikroskopijnym stoliku dla dwojga, siedzimy obok siebie ze
splecionymi pod stołem nogami. W Paryżu mają chyba fobię przed
dużymi stołami.
Zajadam się nachosami, które ogromnie mi smakują.
Jeśli główne danie będzie tak pyszne jak ten sos, to będę
bardzo szczęśliwa.
Będzie zapewnia mnie Chris. Mówiłem, że znam
bardzo dobre miejsca w amerykańskim stylu.
Opieram się o ścianę i nachylam w stronę Chrisa, który
kładzie jedną dłoń na moim kolanie.
Dzięki takim miejscom nie tęsknisz za Stanami? pytam.
Spędzanie długiego czasu w Stanach sprawia, że za nimi
nie tęsknię.
Muszę zaspokoić swoją ciekawość co do powodów jego
mieszkania w Paryżu.
Ile czasu spędzasz tutaj, a ile w San Francisco?
Zależy od moich zobowiązań charytatywnych.
Przychodzi mi do głowy dość nieprzyjemna myśl.
Jeśli dostanę tutaj pracę, a ty będziesz miał zajęcie w
Stanach, to będę musiała zostać tu sama.
Odstawia szklankę z piwem i kładzie drugą dłoń na moim
kolanie.
Saro, nie chcę nigdzie jechać bez ciebie, dlatego
zasugerowałem, żebyś założyła własną działalność. Może i jestem
egoistą, ale chciałbym, żebyś podróżowała ze mną. Nie chcę
jednak namawiać cię do czegoś, co może ci nie pasować. Jeśli
chcesz działać na rynku sztuki, tutaj czy gdziekolwiek indziej, to
jestem pewien, że dzięki twojej pasji i wiedzy oraz urokowi
osobistemu zdobędziesz każdą pracę, której zapragniesz.
Usłyszeć takie słowa z ust Chrisa Merita, to coś naprawdę
niesamowitego. Owszem, jest to mężczyzna mojego życia, ale jest
to również wspaniały i ceniony artysta, który nie rozdaje pustych
komplementów.
Dziękuję, Chris.
Dziękuję? pyta zdziwiony i bierze mnie za rękę. Za co?
Odgarniam luzno opadający kosmyk blond włosów z jego
gojącej się rany na czole i powtarzam to, co powiedziałam mu na
lotnisku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]