[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W sobotę, w porze lunchu, Dino, wchodząc na oddział ratownictwa,
usłyszał równocześnie dzwięk pagera oraz telefonu.
Czyżby ktoś chciał się ze mną skontaktować?
spytał sam siebie.
Dino, dzięki Bogu, że jesteś! zawołała wyraznie zdenerwowana
Ellie. Na Wrynose Pass samochód ugrzązł w śniegu. Nie może ani ruszyć do
przodu, ani się cofnąć. Musisz tam pojechać i im pomóc. Meg zabierze się z
tobą. Zapakowałam wszystko, co uznałam za niezbędne dodała, podając mu
torbę.
A co z wyciągarką? spytał Dino, unosząc brwi.
Odkąd to zaczęliśmy działać jako pomoc drogowa?
Nie macie udzielać pomocy pojazdowi, tylko kobiecie w
zaawansowanej ciąży, która go prowadziła. Jechała przez tę przełęcz do
swojej matki, bo od niej jest bliżej do szpitala, ale ugrzęzła w śniegu.
Wręczyła mu jeszcze dwa koce. Czy chcesz usłyszeć resztę dobrych
wiadomości?
Czyżby ta była według ciebie dobrą wiadomością?
To jest jej drugie dziecko. Pierwszy poród nastąpił bardzo szybko.
Trwał tylko trzydzieści minut.
W tej sytuacji trzeba ją przetransportować do szpitala helikopterem.
Helikopter nie dostał zezwolenia na start. Wykryli usterkę. Starają się
znalezć jakiś inny, ale na razie jedynym środkiem lokomocji, którym można
tam dotrzeć, jest. ambulans górskiego pogotowia. Meg już czeka na ciebie i
grzeje silnik.
77
R
L
T
Dino wyszedł z budynku i wrzucił sprzęt na tylne siedzenie samochodu z
napędem na cztery koła.
Ja będę prowadził oznajmił.
Nie ma mowy. Meg zapięła pas bezpieczeństwa. Już siedzę za
kierownicą. Wskakuj...
Wsiądę, jeśli przesuniesz się na miejsce pasażera. I wcale nie żartuję.
Meg zacisnęła dłonie na kierownicy.
Szowinista! wybuchnęła.
Mówiąc szczerze, mylisz się. Gdyby na miejscu kierowcy siedział Ben
albo Sean, też kazałbym mu się przesunąć. Jestem Włochem. Nie znoszę być
pasażerem. Rusz się, Meg, zanim ta kobieta urodzi.
Meg westchnęła i wykonała jego polecenie.
W porządku. Robię to dlatego, żeby nie tracić czasu. Tylko nie błagaj
mnie o pomoc, kiedy wpadniesz w poślizg i znajdziesz się na poboczu, bo nie
znasz tamtych zakrętów.
Dobrze. Ruszył doliną, a potem skręcił w wąską drogę prowadzącą
do przełęczy. Najwyrazniej był tu przed nimi pług, bo na poboczu leżały
zwały śniegu. Dlaczego wybrali tę trasę?
Bo byli zdesperowani i przerażeni. Prognoza pogody na następne dni
jest okropna. Bali się, że jeśli będą dłużej zwlekać, śnieg ich zasypie. To jest
jedna z ujemnych stron mieszkania na odludziu. Uważaj na tym zakręcie.
Droga nagle schodzi bardzo ostro w dół i masz miejsce tylko na jeden
samochód. Dino zerknął na nią.
Ile razy jechałaś tą trasą zimą?
Wiele. I dlatego powinieneś pozwolić mi prowadzić. Znam tu każdą
króliczą norę. Uśmiechnęła się do niego zawadiacko. Najlepszym
78
R
L
T
sposobem na to, żeby być w czymś dobrym, jest praktyka. Ja dużo ćwiczyłam.
Jazda po górskich przełęczach to jedna z najprzyjemniejszych rozrywek.
Dino miał wielką ochotę wymienić kilka innych wspaniałych rozrywek,
znacznie mniej niebezpiecznych, ale doszedł do wniosku, że nie jest to ani
odpowiednia pora, ani miejsce. Kiedy znalezli się na szczycie zbocza, poczuł,
że tylne koła samochodu wpadają w lekki poślizg.
Założę łańcuchy.
Zatrzymał się, wyskoczył z karetki i w pięć minut umocował łańcuchy
na kołach.
To powinno zwiększyć przyczepność powiedział, ponownie siadając
za kierownicą. Na dworze jest piekielnie zimno. Chyba dzisiejszej nocy
pogotowie będzie miało sporo wezwań.
Jeśli tak się stanie, to ominie nas bal.
Dino odniósł wrażenie, że ona właśnie na to liczy.
Pochlebia mi, że cieszysz się na naszą randkę, tesoro.
Uprzedzałam cię, że nie czuję się najlepiej na takich imprezach. Ale
przecież powiedziałam, że pójdę. Czego więcej chcesz?
Entuzjazmu?
Meg przygryzła wargi.
Kupiłam sukienkę, więc przypuszczam, że byłoby miło, gdybym miała
okazję ją włożyć.
Sukienkę? Bene. Cieszę się, że po raz pierwszy zobaczę twoje nogi.
Był skupiony na drodze, więc nie dostrzegł, że Meg zmarszczyła brwi. Czy
to jest samochód? To coś czerwonego?
Chyba tak. Patrz na drogę. Jakiś mężczyzna do nas macha. Ale
dlaczego? Powinien siedzieć w cieple, dopóki do nich nie podjedziemy. Och,
nie, czy myślisz, że...?
79
R
L
T
Możliwe. Nigdy nic nie wiadomo. Sprawdz, co z helikopterem.
Zawiadom policję, żeby przyjechali na szczyt przełęczy.
Kiedy zatrzymali się za czerwonym samochodem, mężczyzna podbiegł
[ Pobierz całość w formacie PDF ]