[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kate pociągnęła nosem, pół śmiejąc się, pół szlochając.
- Zna się pan na swojej pracy.
- Możemy o tym porozmawiać.
Kate popatrzyła na niego, przełknęła ślinę i już miała odmówić, lecz gdzieś z głębi jej duszy
wyrwało się tylko jedno słowo:
- Tak.
Było już ciemno, kiedy wyszła z kościoła. Owiał ją zimny wiatr, kiedy wsiadała do samochodu.
Ruszyła na zachód, w kierunku Portland. Długo nie było jej w domu, a nikomu nie powiedziała, że
wychodzi. April i Jake pewnie już się martwili.
Nie mogła zadzwonić. Była zbyt rozbita. Młody ksiądz delikatnie i powoli namówił ją do
zwierzeń i wyznań, których tak się bała.
Opowiedziała mu o Jake u, April i Benie. A potem o tym, czego się dopiero dowiedziała. Widział,
jak bardzo to przeżywa, i kiedy skończyła opowiadać, zapytał wprost:
- Chcesz tego dziecka?
Dojeżdżając do domu, podjęła ważną świadomą decyzję. Czarne bronco stało przed wjazdem
obok samochodu April. Jake na nią czekał. Wciągnęła głęboko powietrze i zaparkowała. Wysiadła i
ruszyła do drzwi. April otworzyła natychmiast i spojrzała na nią pełnym wyrzutu wzrokiem.
- Gdzie byłaś? Zapomniałaś zadzwonić? Jezu, mamo. Zostawiam cię w domu w stanie rozkładu, a
ty sobie znikasz bez śladu. Może powinnam była zadzwonić na policję, żeby cię znalezli? Gdzie
byłaś?
- Pojechałam do Lakehaven - przyznała i zerknęła ponad głową April. Jake stał milcząc w salonie.
Miał zatroskany wyraz twarzy.
- Lakehaven? - powtórzyła April i zamknęła drzwi. - Po co?
Kate patrzyła na Jake a. Wyglądał męsko, silnie i przystojnie w dżinsach i czarnej koszulce. Był wyraznie
spięty.
- Właśnie, po co tam pojechałaś? - spytał ponurym głosem.
- Tak sobie... na rekonesans - odparła. - Ktoś chce coś do picia? Mam ochotę na wodę.
- Nie wyglądasz na chorą. Lepiej ci? - spytała April i obrzuciła Kate uważnym spojrzeniem.
- Nie - roześmiała się nienaturalnie.
- Dziwnie się zachowujesz - oznajmiła April.
- Na jaki rekonesans? - dopytywał się Jake.
- Chciałam się rozejrzeć.
- A wczoraj nie miałaś siły iść ze mną. - Robił jej wymówki.
- Nie mogłam. - Kate rozejrzała się. Spojrzała rozpaczliwie raz na Jake a, raz na córkę. Ależ byli
do siebie podobni! - Muszę wam coś powiedzieć - dodała. - Obojgu. Nie wiem, czy to dobry
pomysł, ale...
- Mów - zarządził Jake poważnie.
Kate zamarła na chwilę. Kilka razy otwierała usta i głęboko nabierała powietrza.
- Może przyniosę ci tę wodę - zaproponowała przestraszona April.
- Musiałam sobie wszystko poukładać w głowie. Przemyśleć różne sprawy. Pamiętam, jak
powiedziałeś, że nienawidzisz kłamców.
Tym razem Jake westchnął głęboko. April przyniosła szklankę i podała jej. Ręce Kate drżały.
- Mamo, co ci jest? - zapytała coraz bardziej zmartwiona.
- Jestem... - Kate machnęła bezradnie ręką. - Jestem w ciąży.
Zapadła martwa cisza. Jak przysłowiowym makiem zasiał.
- Co, ty? - April nie mogła uwierzyć.
Kate skinęła głową i spojrzała na Jake a. Wyraz jego twarzy mówił sam za siebie. Zacisnął zęby i patrzył na
nią lodowato.
- Mówiłaś, że nie możesz mieć dzieci... - powiedział cicho.
- Tak myślałam! Nie miałam pojęcia. Sądziłam... Ben twierdził, że to moja wina. Uwierzyłam w
to.
- Jak to twoja wina? - Skrzywiła się April.
- Bo po tobie nie mogłam już mieć drugiego - wyjaśniła Kate. -Ben zbadał się - z nim było
wszystko w porządku, więc to ja nie mogłam zajść w ciążę.
- I dlatego stwierdziłaś, że jesteś bezpłodna? Dobry Boże! Mamo! To głupota.
Wybuch April rozśmieszył Kate i zachichotała trochę histerycznie.
- Masz rację! Jestem głupia. Nie mogę w to uwierzyć. Ale wiesz co? Cieszę się. Bardzo chcę tego
dziecka. To cud. Cały dzień przyzwyczajałam się do tej myśli.
- Ja też się cieszę - oznajmiła April. - Ale wiesz co? Przydałyby ci się lekcje wychowania
seksualnego. To pewnie sprawka Jake a. Raz już pokazaliście, że razem możecie zrobić dziecko. -
Pokazała na siebie. - Inni ludzie mieliby jakieś obawy, że może być następne, a wy co?
- Dobrze, dobrze! - Kate popłakała się ze śmiechu. - Ale to było osiemnaście lat temu!
April odwróciła się do Jake a.
- A tobie nie przyszło to do głowy? A gdzie prezerwatywy? Nie! No, nie narzekam. Zawsze
chciałam mieć siostrę albo brata. Ale powinniście mieć więcej rozumu.
Jake był w szoku. Nie potrafił od razu poradzić sobie z tym wszystkim. Rozumiał histeryczny atak
śmiechu Kate. Sam nie wiedział, czy śmiać się, czy płakać. Do czego to podobne, żeby jego
nastoletnia córka pouczała go w sprawach seksu! Zakłopotany, pocierał nos dłonią.
- No i co powiesz? - zapytała go. W kącikach jej ust czaił się uśmiech. - Mój Boże, będę miała
rodzeństwo.
Kate wbijała w Jake a zakochany wzrok.
- Nie okłamałam cię. Przysięgam ci.
- Wiem.
- Naprawdę? - dopytywała się z troską.
- Tak.
Cóż, będzie miał dziecko, które wychowa od małego, razem z Kate. Miała rację. To był
prawdziwy cud. Pokręcił głową z niedowierzaniem. Rozumiał jej zdenerwowanie.
- Zawsze chciałem być ojcem - powiedział cicho.
Kate wydała z siebie radosny okrzyk i rzuciła mu się na szyję. April odebrało głos. Zrobiła wielkie oczy,
zamrugała wzruszona, coś mruknęła i wymknęła się z pokoju. Kate zadrżała w ramionach Jake a.
- Cieszysz się? Cieszysz? Powiedz prawdę!
Ukrył twarz w jej pachnących włosach i mocno ją uścisnął.
- Jestem szczęśliwy, ale nie wystawiaj mnie na takie próby nigdy więcej.
- Jakie próby?
- Wychodzisz i nie zostawiasz żadnej wiadomości. Wyobrażałem sobie Bóg wie co. Myślałem, że
coś ci się stało. Zresztą nie mówmy już o tym - uciął i odetchnął głęboko.
- Zgoda. Obiecuję. - Pocałowała go i podrapała po gęstych włosach na karku.
- Jake?
- Tak...
- Wiem już, gdzie wezmiemy ślub. Byłam tam dzisiaj...
Rozdział 22
Jutro...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]