[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dlaczego tak cię to interesuje?
Nic konkretnego odparł McCready.
Tak jak sam powiedzia łeś, coś wisi w powietrzu.
Sposób, w jaki przeszedł, to, \e nie dałjoemu Rothowi czasu na rozpoznanie.
Tak postępuje marynarz, który daje nogę z okrętu.
Ale nie pułkownik KGB.
Mógł ubić lepszy interes.
Zgadzam się odparł Rosjanin.
Zrobię, co będę mógł.
Rosjanin zajmował w ambasadzie tak kluczowe stanowisko, \e spotka nia z nim
twarzą w twarz stanowiły du\e ryzyko i nie były z tej racji zbyt częste.
Następne miało się odbyć na początku maja, w małej, obskurnej kawiarence w
Shoreditch, na londyńskim East Endzie.
W końcu kwietnia dyrektor Centralnej Agencji Wywiadowczej odbył w Białym
Domu naradę z prezydentem.
Nie było w tym nic niezwykłe go, obaj panowie spotykali się bowiem wyjątkowo
regularnie w ramach zebrań Krajowej Rady Bezpieczeństwa albo prywatnie.
Tym razem jed nak prezydent wyra\ał się o Agencji w samych superlatywach.
Podzięko wania, które przekazały CIA liczne instytucje i słu\by korzystające z
pły nącego z Rancza w południowej Wirginii strumienia informacji, dotarły a\ do
Gabinetu Owalnego.
141 .
Dyrektor CIA, twardy mę\czyzna, którego początki kariery sięgały czasów Office
of Strategie Services (OSS) i drugiej wojny światowej, był oddanym przyjacielem
Ronalda Reagana.
Znany z prostolinijności, nie widział powodu, by nale\na część pochwał nie miała
spłynąć na odpo wiedzialnego za sprowadzenie pułkownika Orłowa szefa Zadań
Specjal nych.
Po powrocie do Langley wezwał Calvina Baileya.
Bailey zastał swego dyrektora stojącego przy szerokim panoramicz nym
oknie, które wypełniało prawie całą ścianę mieszczącego się na naj wy\szym
piętrze gabinetu.
Wpatrywał się w dolinę, tam gdzie pasmo obsypanych świe\ymi wiosennymi liśćmi
drzew skryło za sobą widoczną jeszcze niedawno w zimie wstęgę Potomacu.
Po chwili odwrócił się do Baileya z szerokim uśmiechem.
Có\ ci mogę powiedzieć, Cal?
Nale\ą ci się gratulacje.
Marynar ka jest zachwycona; twierdzą, \e czekają na więcej.
Meksykanie nie mogą się nacieszyć; zwinęli właśnie siatkę liczącą siedemnastu
agentów, razem z kamerami, krótkofalówkami i mnóstwem innego sprzętu.
Dziękuję odparł ostro\nie Calvin Bailey.
Znany był z powścią gliwości, z tego, \e nie okazywał swoich uczuć.
Wszyscy wiemy stwierdził dyrektor \e pod koniec roku przechodzi na
emeryturę Frank Wright.
Będę potrzebował nowego za stępcy do spraw operacyjnych.
Być mo\e, Calvin, powtarzam, być mo\e, wiem ju\, kogo powołam na to stanowisko.
Chłodna, nieprzenikniona fizjonomia Baileya rozjaśniła się w nagłym
przypływie zadowolenia.
Dyrektorem Centralnej Agencji Wywiadowczej zostaje zawsze któryś z polityków;
tak jest od trzydziestu lat.
Podlegają mu dwie główne części składowe Agencji: Wydział Operacyjny, kierowa ny
przez zastępcę dyrektora do spraw operacyjnych, oraz Wydział do Spraw Analizy
Informacji Wywiadowczych, kierowany przez zastępcę dy rektora do spraw wywiadu.
Strona 99
forsyth Fa szerz.txt
Są to najwy\sze stanowiska, na które mo\e rozsądnie liczyć profesjonalista.
Zastępca do spraw operacyjnych kieruje zbieraniem danych, a zastępca do spraw
wywiadu przetwarzaniem surowego materiału w zrozumiałe i u\yteczne informacje.
Pozwoliwszy nacieszyć się swemu podwładnemu perspektywą świetla nej
przyszłości, dyrektor przystąpił do spraw bardziej przyziemnych.
Słuchaj, chodzi o Brytyjczyków.
Jak wiesz, odwiedziła nas niedaw no Margaret Thatcher.
Calvin Bailey kiwnął głową.
Więzy przyjazni łączące brytyjską panią premier i amerykańskiego prezydenta dla
nikogo nie były tajemnicą.
Przywiozła ze sobą Christophera...
Dyrektor wymienił nazwi sko ówczesnego szefa brytyjskiej Tajnej Słu\by
Wywiadowczej.
Od142
byliśmy szereg udanych spotkań.
Przekazał nam naprawdę wartościowy materiał.
Mamy wobec nich dług.
Cal.
Chodzi po prostu o przysługę.
Chcę wyrównać rachunki.
Zwrócili się do nas z dwiema sprawami.
Są, jak twierdzą, bardzo wdzięczni za wszystkie przesyłane, pochodzące od
Minstrela informacje, ale jak mówią na temat działających w Anglii sowiec kich
agentów otrzymują na razie wyłącznie kryptonimy.
Czy Minstrel mógłby przypomnieć sobie jakieś prawdziwe nazwisko albo choćby zaj
mowane przez któregoś z nich stanowisko...
coś, co pozwoliłoby im zi dentyfikować działających na ich własnym podwórku
szpiegów.
Bailey zastanawiał się przez chwilę.
Pytaliśmy go ju\ wcześniej odparł. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •