[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Później Khaled siedział za przesadnie ozdobnym biurkiem, które postawił
w tym miejscu jego dziadek, i niezbyt uważnie przysłuchiwał się konferencji
telefonicznej, którą odbywał ze swoimi ministrami, w większości wybranymi
jeszcze przez jego ojca. Wiedział, że z założenia byli fatalistami i epatowali
własną moralnością. A tego dnia rano przyszło im zmierzyć się z tym samym
wyzwaniem co zwykle.
Buntownicy Talaata przejmowali kraj, podczas gdy oni tkwili bezczynnie
w pałacu. Jeśli nie podejmą odpowiednich działań, być może rebelianci zdołają
rozniecić wojnę domową.
mógł myśleć wyłącznie o swojej żonie.
I chociaż sytuacja była naprawdę poważna, Khaled
Ta szara myszka, której nie potrafił odmówić dostępu do swoich myśli, tak jak
planował, działała na niego jak narkotyk. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego tak
się działo. Każdej nocy obiecywał sobie, że przerwie ten zaklęty krąg, i każdej
nocy wpadał w jej ramiona.
Nie potrafił się nią nasycić. Nigdy nie miał jej dość. I nienawidził tego, że
nachodziła go nawet w snach. Tydzień spędzony w oazie miał złamać urok, który
na niego rzuciła, ale w efekcie tylko go umocnił. Uczucie, które pierwotnie miał
za czyste pożądanie, przeistoczyło się w coś mroczniejszego i bardziej
nieokiełznanego. Pragnął nie tylko jej ciała, ale także jej uporu i siły. Czuł się
tak, jakby ta kobieta zdołała poruszyć tę część jego serca, którą dawno temu
otoczył grubym murem.
Oczywiście on wcale tego nie chciał. Kiedy ujrzał ją po raz pierwszy, sądził, że
zrobi z niej uległą żonę. Ignorował cichy głos, który od samego początku
podszeptywał, że dobrze wiedział, z kim zadziera. Ale w głębi duszy doskonale
zdawał sobie sprawę, że zabrał ją do pałacu tylko dlatego, że się go wtedy nie
ulękła.
Wszystko sobie zaplanował. Zaraz po pojawieniu się dzieci zamierzał
przenieść je razem z Cleo do letniego pałacu położonego nad brzegiem morza,
gdzie dorastali on i Amira. W ten sposób on sam będzie mógł bez reszty
poświęcić się sprawom państwowym, tak jak to czynił od zawsze. Musiał wrócić
do dawnego życia; inaczej straci wszystko, o co walczył przez całe dorosłe
życie.
gdyby przestał ją od siebie odpychać?
Ale był sułtanem i odpowiadał za Dżurat. To właśnie ten kraj zniszczył jego
rodziców i z czasem zniszczy także jego. Często obserwował, jak jego matka
walczyła o uwagę swojego męża, w jakie wpadała uniesienie, kiedy ją zdobyła,
i jak się staczała na samo dno otchłani rozpaczy, gdy je traciła. W końcu straciła
chęć do życia, a Khaled nigdy się nie dowiedział, czy pokonała ją choroba, czy
sprawiło to złamane serce.
Z kolei ojciec próbował zadowolić zarówno swoją żonę, jak i swój lud, i poniósł
sromotną porażkę na obu frontach.
Dżurat płacił za decyzje podejmowane przez jego rodzinę od pięciu pokoleń
i Khaled przypuszczał, że to się nigdy nie zmieni. Mimo wszystko kochał ten kraj
równie mocno jak swoje korzenie. Każdy kamień, po którym stąpał, każde
Ciekawiło go jednak, co by się stało, gdyby przestał wyznaczać Cleo granice
i walczyć z pragnieniami, które domagały się jego uwagi. Jaki czekałby go los,
ziarnko piasku na wielkiej
ziemią.
pustyni i każdą kroplę ropy płynącej głęboko pod
To wszystko go ukształtowało.
Dlatego wiedział, że w jego sercu nie ma miejsca dla kobiety o oczach
w kolorze miodu i uśmiechu jasnym jak słońce, ponieważ po brzegi wypełniał je
Dżurat ze swoimi pustyniami, bielonymi miastami, cytadelami i iglicami. Cleo
była jedynie środkiem do osiągnięcia celu i niczym więcej.
Musiał więc dopilnować, żeby jak najszybciej zaszła w ciążę. Wtedy będzie
mógł zwiększyć dzielący ich dystans. Przestanie odwiedzać ją każdej nocy
i zapomni wreszcie o uczuciach, które musiał zdusić. Raz na zawsze położy kres
temu szaleństwu.
– Jak upływa ci życie u boku mojego cudownego brata? – zapytała szyderczo
Amira, która spędzała w domu ferie zimowe.
Mimo tych uszczypliwości Cleo cieszyła się z towarzystwa szwagierki. Wolała
pyskatą nastolatkę od samotności. Nie wiedziała jednak, jak odpowiedzieć na jej
pytanie.
Od rozmowy o
dzieciach, kiedy
to
zataiła
prawdę
o
pigułkach
antykoncepcyjnych, minęło kilka miesięcy i nic się nie zmieniło. Widywała
Khaleda jeszcze rzadziej, a ich nocne schadzki stały się intensywniejsze. Poza
tym do perfekcji opanowała ignorowanie wątpliwości, które próbowały wystawić
Dziewczyna prychnęła.
– Chyba nie mówisz o moim bracie.
– Może więc mi o nim opowiesz – zaproponowała Cleo pogodnie.
– Khaled jest sułtanem – wycedziła Amira przez zaciśnięte zęby. – Kropka.
– Na pewno rozumiesz, że dźwiga na barkach wielki ciężar obowiązków…
ohydne głowy na powierzchnię jej wyśnionego, idealnego życia.
– Wspaniale – odparła, uśmiechając się życzliwie i zdecydowanie za szeroko.
Dobrze pamiętała, jak Khaled powiedział jej kiedyś, że Amirze przydałoby się
wsparcie innej kobiety. – Wprost idealnie.
Amira westchnęła ciężko.
– Chcesz mi powiedzieć, że zrobiłby wszystko dla Dżuratu? Doskonale to
rozumiem. Ale czy ty uważasz, że ożeniłby się z tobą, gdyby nie mógł czegoś na
tym ugrać? On już taki jest. Jeśli przestaniesz przynosić mu korzyści,
przestaniesz się dla niego liczyć. Uwierz mi, Cleo. Wiem, co mówię.
– Życie nie składa się wyłącznie z obowiązków – powiedziała łagodnie Cleo. –
Nawet życie sułtana.
Przez chwilę szwagierka przyglądała jej się pogardliwie, zanim coś zmieniło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]