[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To dodało mi odwagi.
Tak więc po Normie , jeszcze w tym samym roku zagrałem moją pierwszą główną
rolę - Gennaro w Lukrecji Borgii Donizettiego. Jak wiadomo, w tej dość
zagmatwanej operze, Gennaro zakochuje się w Lukrecji, nie wiedząc, że jest ona
jego matkÄ….
A propos, często pytano mnie, co się czuje, kiedy sceniczni kochankowie znacznie
różnią się wiekiem. W naszym przypadku ja byłem bardzo młody, podczas gdy ona
wyglądała raczej jak matka. Z Montserrat wystąpiłem ponad dwieście razy. To
kobieta, której ulegam na scenie. Kiedy z nią śpiewam, przepadam z miejsca i
zakochuję się w niej. Bardziej niż jakakolwiek inna primadonna, jest w stanie
wcielić się w graną postać. To po prostu wspaniałe. Jednym z najpiękniejszych
przykładów było wystawienie Adriany Lecouvreur Francesco Cilei we wrześniu
1976»r. w Tokio. %7Å‚aden sopran nie zaÅ›piewaÅ‚ ze mnÄ… tak przepiÄ™knie, jak wtedy
Montserrat.
PremierÄ™ Lukrecji Borgii w grudniu 1979»r. w Barcelonie, traktowaÅ‚em jak mój
najprawdziwszy debiut. Role dziecięce i Flavio, były, że tak powiem,
treningiem...
I stało się tak, jak zapowiadał dyrektor Pamias. Dostałem rolę w nowym
Nabuchodonozorze . Reżyser Giuseppe de Tomasi był siłą napędową, moich
następnych poczynań. Tomasi wielki smakosz głosu, polecił mi dobitnie, ażebym
wziął udział w festiwalu Verdiego w Parmie.
- Wierz mi - powiedział - masz duże szanse. Jeśli się nie uda, uznasz to za jedno doświadczenie
więcej. W każdym bądz razie przystąpienie do walki w Parmie będzie pierwszym kontaktem z
WÅ‚ochami.
Nie byłem dobrej myśli. Nawet nie dlatego, że podczas mojego pierwszego i jak
dotÄ…d jedynego wystÄ™pu w tego rodzaju imprezie (1968»r. w Barcelonie), już po
odśpiewaniu pierwszej arii grzecznie, ale stanowczo mi podziękowano. Nie,
raczej dlatego, że Parma jest miastem napełniającym obawą. Każdy pamiętał
jeszcze doskonale skandal z amerykańskim barytonem Cornellem Mac Neillem.
Zpiewał Renata w Balu maskowym i nie mógł się pogodzić z tym, że pojedynczy
widzowie wyrażali swoje niezadowolenie - podczas pierwszego i drugiego aktu dały
się słyszeć niepochlebne okrzyki. W trzecim akcie Mac Neill ostatecznie stracił
nerwy, przerwał w środku arii i ryknął: Basta cretini! ; rzucił w widownię
paroma rekwizytami i opuścił scenę. Można wyobrazić sobie, co się potem działo.
Dyrektor przepraszał publiczność za śpiewaka i nie zezwolił mu na występ w
żadnym z następnych przedstawień.
Przed taką bezlitosną publicznością miałem stanąć do konkursu? Jednak Tomasi i
Carlos Caballe przekonali mnie. W końcu festiwal w Parmie należy do
najważniejszych. Karierze wielu kolegów nadał określony kierunek. Z nagrodą
pieniężną związany był angaż w tamtejszej operze.
Eliminacje rozpoczęły siÄ™ w lipcu 1971»r. ZaÅ›piewaÅ‚em romancÄ™ Rudolfa z Luizy
Miller Verdiego i arię Z kwiatkiem z Carmen (mimo że festiwal poświęcony
był Veriemu, można było śpiewać także arie innych kompozytorów). Mój strach
przed publicznością był nieuzasadniony i bardzo szybko spostrzegłem, że fanatycy
operowi z Parmy w gruncie rzeczy są przyjaznie nastawieni do młodych wykonawców.
Ale kiedy coś jest nie tak, wyrazniej niż gdziekolwiek indziej okazują swoje
niezadowolenie. Głośnej reakcji nie powoduje niedokładnie czy wręcz zle
zaśpiewany dzwięk, ale zła interpretacja, zły styl, niedostateczna muzykalność.
Zakwalifikowałem się do finału który miał się odbyć w pazdzierniku. Romanca
Ryszarda z Balu maskowego (ostatni akt) przyniosła mi zwycięstwo w tym sławnym
konkursie.
Z Parmą wiąże się w moich wspomnieniach spotkanie, o którym marzyłem od lat: z
wielkim Giuseppe di Stefano. Pózniej dowiedziałem się, że ktoś namówił go do
przyjazdu na festiwal, aby obejrzał i posłuchał młodego Hiszpana, który śpiewa
zupełnie jak on w młodości...
Pamiętam dokładnie, jak z głęboką czcią mu, młodzi śpiewacy, obserwowaliśmy
przybycie wielkiego tenora. Podjechał rolls-roycem, pozdrowił nas i z każdym
zamienił kilka przyjaznych słów. Podobnie jak i pozostali, byłem bardzo
zdenerwowany i kiedy wielki Pippo stanął przede mną, trząsłem się jak galareta.
Na pointę nadszedł czas pózniej. Di Stefano śledził finał ze swojej loży w
pobliży sceny - kątem oka obserwowałem wyraz jego twarzy. Kiedy po odśpiewaniu
arii Ryszarda wiadome się stało, że jestem zwycięzcą, podszedł do mnie z
gratulacjami. Wyraził się pochlebnie na temat mojej rozpoczynającej się kariery
i zapytał mimochodem, czy przypadkiem nie słuchałem kiedyś jakiejś jego płyty...
Ledwo opanowałem atak śmiechu...
Prawdziwa próba ogniowa w obliczy wymagającej publiczności Parmy dopiero mnie
czekała. Tak jak obiecano, jako zwycięzca miałem prawo zaśpiewać Rudolfa w dwóch
przedstawieniach Cyganerii Puccinego. Moją partnerką w roli Mimi była Katia
Ricciarelli, zwyciężczyni ubiegłorocznego konkursu. Poszło dobrze. Tak dobrze,
że zaproponowano mi zaśpiewanie w Balu maskowym otwierającym przyszłoroczny
festiwal. Pamiętam to doskonale, bo przed spektaklem wiele mówiono, że angażuje
się stanowczo za dużo obcokrajowców. Jedynym Włochem był Piero Cappuccilli; moją
Amelią miała być jakaś nie znana Gena Dimitrowa. Najwięcej trudności czynił
związek zawodowy, ale i wśród publiczności pojawiły się głosy, że we Włoszech
jest co najmniej dziesięciu tenorów zdolnych zaśpiewać w Parmie Ryszarda i nie
trzeba uzależniać się od Hiszpana. Przedstawienie zaczęło się z dużym
opóznieniem, ale ważne, że w ogóle mogło się odbyć. Po mojej pierwszej arii
rozległy się brawa i okrzyki - festiwal został otwarty.
Nowy Jork - Wiedeń
- Mediolan
Nie mam tu zamiaru wyliczać każdego przystanku w mojej karierze, każdej
miejscowości, a tym bardziej opisywać każdego występu. Wolałbym raczej
skoncentrować się na wydarzeniach, które z jakichś ogólnych lub osobistych
przyczyn uważam za ważne.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]