[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Philip ze złości głośno zazgrzytał zębami, a wystraszona
Lydia wcisnęła się głębiej wmiękkie skórzane siedzenie.
- Nie wolno ci więcej spotykać się z tym... tym... - wy-
buchnÄ…Å‚.
- Lydio, czy on ma zawsze kłopoty z zapamiętaniem
imion? - kpiącymtonemspytała Ginny z udawaną troską.
- Nie potrafi zapamiętać nawet takiegoimienia jak Damon.
Ateraz Steward,
- Zwykleradzi sobiedobrze- odrzekła Lydia półgłosem.
- Więcchyba poprostusię starzejei ma kłopotyz pamię-
cią - oznajmiła Ginnyz pełnymwspółczucia uśmiechem.
- Wcale siÄ™ nie starzejÄ™! - ryknÄ…Å‚ Philip. - Atytrzymaj
siÄ™ z daleka od mojej siostry!
- Nic z tego - zaprotestowała Ginny. - Lydia jest moją
przyjaciółką.
Młoda Greczynka obdarzyła mówiącą spojrzeniempeł-
janessa+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
128
nym tak głębokiej wdzięczności, że Ginny zrobiło się jej
okropnie żal. Lydia miała pieniądze i wysoką pozycję społe-
czną, ale tak niewiele prawdziwegoszczęścia.
- To moja siostra - oświadczył Philip. -I ona więcej nie
spotka się z tym żigolakiem.
- %7łigolakiem? Skąd takie śmieszne określenie wogóle
przyszło ci do głowy? - zdziwiła się Ginny. - Nie ma już
żigolaków. Anawet jeśli jeszcze istnieją, są toobyci, mili dla
kobiet, wyrafinowani mężczyzni. Bardziej przypominają cie-
bie niż Stewarda Morrisa. Nie. Cofam, co powiedziałam.
- Ginny usiłowała ukryć mimowolną wpadkę. - %7łigolacy są
eleganccywstosunku do kobiet. Atynie potrafiłbyś się tak
zachować, gdyby nawet od tego miało zależeć twoje życie.
Dlaczego Lydia nie może spotykać się ze swoimprzyjacie-
lem, jeśli ma na toochotę?
- Jest wdowÄ…! - warknÄ…Å‚ Philip.
- To dziwne, jak wielu Grekówuważa wdowieństwo za
kres życia kobiety- drwiącymtonemzauważyła Ginny.
- Lydia niedawnoutraciła męża.
- Już niepamiętam, ktozesławnych ludzi powiedział, że
liczy się nie to, co robi się po śmierci Współmałżonka, lecz
to, jak się go traktuje za życia. Nie uważasz, że to słuszne
spostrzeżenie? - spytała Ginny niewinnymtonem. Rzuciła
Philipowi przeciągłe spojrzenie.
Przeraził się niena żarty. Chyba nie dawała mudozrozu-
mienia, że zamierza opowiedzieć Lydii ozdradach Creona?
Wbezsilnej złości Philipzacisnął zęby. Wiedział, żeGin-
nybyłobystać na coś takiego. Zrobiłabytowbłędnymprze-
konaniu, że pomaga Lydii. Ale jego siostra to nie Ginny.
Ginnyjest silna, niezależna i świetnie daje sobie radę, pod-
czas gdynawet przed śmiercią Creona trzeba byłobezustan-
nie opiekować się Lydią.
janessa+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
129
Philip postanowił, żegdytylkowrócą dodomu, odbędzie
z Ginnypoważną rozmowę. Wydaje się jej, że działa wdo-
brej wierze, aletak nie jest. Niczegonierozumie i on będzie
musiał jej wyjaśnić, wjak bardzo złymstanie były zawsze
nerwy Lydii. I jak trzeba było chronić ją przed łowcami
fortun, polujÄ…cymi tylkona jej majÄ…tek. Przed Å‚obuzami po-
kroju Stewarda Morrisa.
Philip instynktownie zacisnÄ…Å‚ palce na kierownicy, bo
właśnie wtej chwili przypomniał sobie scenę ze ściennej
szafy. Dotej porynie mógł pojąć, jak tosię stało, że do niej
doszło. Zamierzał pocałować Ginny, ale gdy tylko jej do-
tknął... Znówpoczuł przypływpożądania. Zaczął planować
następne zbliżenie. Tymrazemjednak wszystkoodbędzie się
zupełnie inaczej. Będą kochali się powoli i leniwie.
Najpierwjednak wyjaśni Ginny sytuację własnej siostry,
a dopieropotemodda się oszałamiającej grze.
Pod stopą Philipa naciskającą pedał gazu samochód jak
szalony poderwał się do przodu, tak jakby on też nie mógł
doczekać się powrotu dodomu.
janessa+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
130
ROZDZIAA ÓSMY
Ginny starannie otuliła Damona cienkim bawełnianym
kocykiem, nachyliła się nad łóżeczkiemi ucałowała pulch-
niutki, różowy policzek. Niemowlak spał smacznie. Nawet
się nieporuszył. Niani, która, jakzwykle, z przejęciemczy-
tała jakiś horror, Ginny życzyła szeptemdobrej nocyi opu-
ściła dziecinnypokój.
Ze zmarszczonymczołempomyślała odopierocopozna-
nych tu ludziach. Jakże szybkomusiała zmienić onich zda-
nie. Byli inni, niż początkowosądziła. Philipokazał się kimś
więcej niż tylko aroganckim antyfeministą, za jakiego go
uważała. Lydia niebyła jedyniezdradzaną żoną Creona, lecz
takżeromantyczką zakochaną wmalarzu. Nawet słodka, mi-
ła niania zaczytywała się horrorami autorstwa mistrza tego
gatunku, Stephena Kinga.
Wszystkowyglądałoteraz inaczej niż wdniujej przyjaz-
du. TylkoJason Papas się niezmienił. Nadal pozostał zaśle-
pionym, egocentrycznym starcem, uznającym wyłącznie
własne racje. Imdłużej Ginny przebywała wpobliżu tego
antypatycznego człowieka, tym bardziej utwierdzała się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]