[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zapisane przeze mnie treścią tłumaczenia rękopisu Jana z Pragi, gdy spod
pochylonego czoła zobaczyłem nadchodzącą Kamę.
Wyszczerzyłem się w radosnym uśmiechu.
Ona jednak zatrzymała się koło śmietniczki. Pochyliła się nad nią. Pogrzebała
w śmieciach. Spojrzała w moją stronę z błyskiem nadziei w oczach.
- Wyrzuciłam nie tę komórkę - powiedziała zmartwiona. -Tomaszu! - zajrzała
mi w oczy. - Wyciągnąłeś stąd mój telefon?
Co miałem odpowiedzieć?
- WyciÄ…gnÄ…Å‚em...
Uśmiechnęła się pogodnie:
- Zwrócisz dobrowolnie, czy mam cię stłuc na kwaśne jabłko?
- Stłucz! - udałem, \e \artuję. - Ale nie odchodz...
Spojrzała zaskoczona i szczęśliwa, jak myśliwy, który strzelił i trafił. Niestety!
W mojej kieszeni odezwała się jej komórka.
- Tak! - powiedziała Kama do kogoś po drugiej stronie. - Będę za chwilę. Pa! -
Nie kryjąc wzruszenia spojrzała na mnie: - Odezwę się jutro. Na pewno. Pa!
- Pa! - odpowiedziałem wychodzącej Karnie.
- A co z nieaktualnym numerem?
Zatrzymała się przy śmietniczce, demonstracyjnie wrzuciła do niej właściwą
komórkę i wyszła.
Co miałem zrobić?
Pobiegłem po raz drugi do śmietniczki.
***
Po powrocie do domu odsłuchałem wiadomość nagraną na sekretarkę.
- Sykstus się kłania! Cześć, Tomaszu! Jutro zamykamy scenariusz  Wielkiego
powrotu Pana Samochodzika . Nie opowiem. To trzeba przeczytać lub zobaczyć na
ekranie! Będę miał egzemplarz dla ciebie. Cześć!
- Dzięki! Cześć! - ziewnąłem szeroko, bo niekiedy rozmawiam z nagraniami.
To był mój ostatni kontakt z minionym, burzliwym dniem.
Przyśnił mi się dziadek Wiewiórki seniora w otoczeniu dziewięciu
długowłosych, zupełnie siwych, ale postawnych jeszcze mę\czyzn. Na mój widok
uśmiechnęli się pogodnie.
ROZDZIAA TRZYNASTY
KIEDY ODEZWIE SI KAMA " WIELKIE PRZYGOTOWANIA DO
OGNISKA " ZAGANIANY SYKSTUS " NOWY SCENARIUSZ FILMU "
FAJECZKA CIOCI OLINKI " ODNALEZIENIE MANUSKRYPTU JANA "
WYJAZNIENIE TAJEMNICY TESTAMENTU " GALINDOWIE WRÓCILI
DO SIEBIE
Od świtu czekałem niecierpliwie na obiecane odezwanie się Kamy. Chciałem
zaprosić ją w towarzystwie Joli, Igi i Igora na wieczorne wyjaśnienie tajemnicy
starego testamentu, którym miałem zakończyć swoją misję.
Swoją obecność zapowiedzieli ju\ wszyscy zainteresowani. Nawet Alek z
Opola i kolekcjoner z Aodzi obiecali, \e przyjadÄ… na to harcerskie ognisko,
organizowane w obozie druhów.
Gdy dotarłem do Marózka, harcerze ju\ buszowali po lasach w poszukiwaniu
chrustu.
- Druhu Tomaszu! - wykrzyknÄ…Å‚ Wilhelm Tell junior. - Tym razem niech druh
przybędzie drogą lądową!
- Zapowiedziano sztorm na jeziorze? - za\artowałem.
- Nie! - zaśmiał się junior. - Istnieje obawa, \e płynąc do nas wehikułem po
Marózie druh znowu wyląduje nie tam, gdzie trzeba!
Zobaczyłem Sykstusa pędzącego w moją stronę.
- Zaraz pogadamy! - powiedział na mój widok i pomknął gdzieś przed siebie.
Po chwili mignął mi z Krzyśkiem w biegu do siedziby filmowców.
Zza szpaleru ozdobnych, ukwieconych krzewów wynurzyła się
nieoczekiwanie Å‚adna rodzinka.
- Witaj, Tomaszu! - krzyknęła rozpromieniona Ula.
- Kłaniam się ładnej rodzince - odpowiedziałem przybijając piątki z
maluchami.
- Tomaszu! Poznaj Kalasantego - Ula przedstawiła mi swojego mę\a. Po
prezentacji zapytała z zaciekawieniem: - A co tu się dzisiaj takiego szykuje? Biegają
ci ludzie i biegajÄ… tam i z powrotem, tam i w drugÄ… stronÄ™...
- Jeszcze nie wiem, bo dopiero przyjechałem - odpowiedziałem.
Na widok nadchodzącego szybko Sykstusa, przeprosiłem ładną rodzinkę.
- Za chwilę, Tomaszu, za chwilę - przelatując obok powiedział przepraszająco.
Krzysiek, machając do mnie ręką, poleciał gdzieś w stronę pla\y, zawrócił w
kierunku przystani i zniknÄ…Å‚.
- Co się tutaj dzieje? - zapytałem Sykstusa, gdy ten dołączył wreszcie do mnie
ze scenariuszem pod pachÄ….
- A co ma się dziać? - spojrzał na mnie spod krzaczastych, uniesionych brwi. -
Aha! Ju\ tak się zganiałem, \e całkowicie zapomniałem, po co ganiałem - uśmiechnął
się. - W obozie harcerzy montujemy technikę, \eby podczas ogniska pokazać materiał
z naszej nocnej akcji pod Olsztynem i parę taśm z twoim udziałem...
- Potrwa do rana...
- Niech trwa! - Sykstusa rozpierał entuzjazm. - To tylko do rana! A dzieciaki
będą miały co wspominać przez całe \ycie - uśmiechnął się. - My ju\ mamy swoje
wspomnienia...
- I kiedyś zostaniemy tylko wspomnieniem - złapałem klimat rozmowy.
- No właśnie! - przytaknął Sykstus. - To twój egzemplarz  Wielkiego powrotu
Pana Samoćhodzika - wręczył mi scenariusz. - Przejrzyj szybko i powiedz, co o tym
sądzisz, tylko szczerze. To musi być dzieło godne tytułowego bohatera!... Gonię
zobaczyć co z techniką. Na razie!
Sykstus popędził do obozu harcerzy tak szybko, \e nie zdą\yłem go zapytać,
jak operatorom i akustykom udało się nakręcić, bez mojej wiedzy, taśmy ze zdarzeń,
w których uczestniczyłem. Trzymając opasły, cię\ki scenariusz poczułem cię\ar
odpowiedzialności za film.
Pojawił się Krzysiek.
- Nareszcie mo\emy spokojnie porozmawiać. - wysapał.
- O projekcie  Wioska filmowa ?
- Jasne! Tylko trochÄ™ odsapnÄ™.
Rozsiedliśmy się wygodnie w ciszy jego gabinetu. Poleliśmy wody mineralnej.
- Mo\e wpierw odsapnij - zaproponowałem. - A ja sobie pogadam.
- Rozumiem - zgodził się. Jednak nie wytrzymał, chocia\ jeszcze nie odsapnął:
- No i popatrz! Jak to się zło\yło... Gdyby nie projekt  Wioska filmowa , Sykstus nie
spotkałby ciebie, bo  Wielki powrót Pana Samochodzika byłby realizowany w
innym miejscu. I co to byłby za film? - Krzysiek machnął ręką z lekcewa\eniem. -
Szkoda gadać.
- Przyznaję, \e twój projekt pojawił się w samą porę - spowa\niałem. - Nie
tylko ze względu na film Sykstusa o mnie... Krzysiu! - postanowiłem zmienić temat. -
Któregoś dnia zauwa\yłem, \e się niepokoisz. Pózniej przepadłeś na parę dni bez
wieści i nieodłącznej komórki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •