[ Pobierz całość w formacie PDF ]
myśli krążyły wokół jednego tematu -jej mąż spodziewa się, że świeżo
poślubiona żona będzie spać razem z nim.
Dobrze, że Cody rozładował sytuację, bo wciąż nie mogła otrząsnąć się z
dziwnego stanu, w jaki wprawiła ją ta chwilowa bliskość z Loganem.
- Teraz ja na rączki! Teraz ja!
Logan pochylił się nad malcem, uśmiechnął się i podniósł go do góry.
Chłopiec promieniał, zapomniał o nieśmiałości.
- Pójdziemy po bagaże? Chcesz?
Cody włożył paluszek do buzi i kiwnął główką. Logan postawił dziecko i
patrząc na nie z wysoka, uśmiechał się od ucha do ucha. Claire
odprowadziła ich wzrokiem. Jej niechęć do Logana nieco osłabła.
Cody potrzebuje bliskości mężczyzny, wzoru do naśladowania. To
całkiem naturalne. Teraz ma wujka Logana. Dobrze czy nie, na razie trudno
ocenić. Choć trzeba przyznać, że Logan z determinacją walczył o bratanka. I
w imię jego dobra ożenił się z nią. Jego postępowanie i sposób bycia nieco
się zmieniły na lepsze. Nie można go całkiem spisywać na straty, ma
pewien potencjał. Choć gdyby Claire miała wybierać, wybrałaby prostszą
drogę.
Czyż nie byłoby lepiej, gdyby oboje mieli prawa do Cody'ego? Gdyby od
chwili ich poznania traktował ją tak szarmancko jak dzisiaj Ann? To z
pewnością wiele by zmieniło, ona inaczej by się do niego nastawiła, mógłby
się jej nawet spodobać.
Zawsze chciała wyjść za mąż z miłości. Innych powodów nie brała pod
uwagę. A jednak los zdecydował inaczej. Została żoną człowieka, którego
nie kochała, który wtargnął w jej życie i przewrócił je do góry nogami.
Logan przerzucił przez ramię marynarkę i pokrowiec na ubranie, tą samą
ręką ciągnął jej małą walizkę. Patrzyła, jak wręcza chłopcu leciutką torbę.
Serce w niej topniało. Szli w jej kierunku. Logan pochylił się i położył dłoń
na główce dziecka.
Cody uśmiechnął się, popatrzył na górującego nad nim wujka i
zachichotał. Wielki mężczyzna spoglądał na niego z czułością. Rodzinne
podobieństwo między nimi było widoczne jak na dłoni. Zrobiło się jej
RS
51
jeszcze cieplej na sercu. Logan mógłby być dla Cody'ego bardzo dobry.
Gdyby tylko...
Za wcześnie na takie myśli. Za wcześnie na nadzieję, tak jak za wcześnie
na to małżeństwo. I oczywiście na wspólne łóżko...
Skoncentrowała się na tym ostatnim. Co zrobić, by jakoś tego uniknąć?
Logan boi się plotek, więc nie pójdzie na ustępstwa. Musi wymyślić sposób,
by nie ucierpiała jego męska duma.
Jakie to beznadziejne! Chyba że Elsa będzie ich szpiegować. Ciekawe,
czyjej powiedział, że poznali się dopiero wczoraj? I już dzisiaj polecieli do
Vegas wziąć ślub. Jeśli Elsa to wie, to co sobie o niej pomyśli? Przyjechała
na ranczo i po dwudziestu czterech godzinach znajomości idzie z
gospodarzem do łóżka.
Nie znają się, a mimo to za niego wyszła. I nie może wyjawić
prawdziwych powodów tej decyzji. Logan jest zamożnym człowiekiem. To
wiedzą wszyscy. Ale mało kto wie, że ma na wychowaniu maleńkiego
bratanka. Claire nie była łatwą panienką i nie chciała za taką uchodzić. Ani
za wyrachowaną cwaniarę. Chociaż bez plotek się nie obejdzie. Nawet fakt,
że wzięli ślub, tego nie zmieni.
- Ujek, chcę do kucyka.
Logan zamykał drzwi, gdy rozległ się błagalny głosik Cody'ego. Pewnie
malec skojarzył sobie zachodzące słońce z wczorajszą przejażdżką. Musiała
mu bardzo przypaść do gustu. Kucyk był dla chłopca prawdziwą atrakcją, a
dla Claire wyzwaniem. Bo czy Logan sobie tego życzy, czy nie, musiała być
w pobliżu i pilnować, by małemu nic się nie stało.
- Po kolacji - zawyrokował Logan. - Musisz włożyć długie spodnie.
Chłopczyk przyjął obietnicę z powagą.
Claire zaprowadziła go do pokoju, a Logan wszedł za nimi z bagażami.
Przebrała Cody'ego w dżinsy i podkoszulek, potem poszła do siebie, by
szybko zamienić sukienkę na dżinsy i bluzkę.
Logan zabrał jej walizkę do swojej sypialni. To jasne, że według niego
teraz tam było jej miejsce. Na szczęście miała tutaj trochę rzeczy, poradzi
sobie. Rozczesywała włosy, gdy rozległo się pukanie do drzwi.
To dobry znak, że nie rości sobie prawa do wchodzenia bez zapowiedzi.
Claire wybiegła z łazienki i otworzyła mu. Powitał ją chłodną miną.
- Mam poprosić Elsę, żeby przeniosła do mnie twoje rzeczy?
Ale się uczepił! Cóż, nie są sami, więc nie będzie robiła widowiska.
- Porozmawiamy o tym pózniej, gdy Elsa już wyjdzie - odparła bez
zmrużenia oka, spoglądając na korytarz. - A gdzie Cody?
RS
52
Logan przez chwilę patrzył na nią badawczo, jakby rozważał w duchu,
czy ciągnąć temat.
- Powiedziałem mu, żeby się umył do kolacji. Teraz do jej uszu dobiegł
szum wody. Zamrugała.
- Cody świetnie odkręca kran, ale nie potrafi go zakręcić. - Wyminęła
Logana i pobiegła do pokoju chłopca.
Drzwi od łazienki były otwarte, a po kafelkach już płynęła woda. Im
Claire była bliżej, tym szum stawał się głośniejszy.
Cody stał na stołeczku i bawił się mydłem. Do umywalki włożył ręcznik,
przez co odpływ był oczywiście całkiem zatkany.
Woda już się przelewała, a Cody radośnie ją rozchlapywał. Claire
pośpiesznie zakręciła kran.
- Mama, mydło pływa! - z dumą oznajmił chłopiec, wciskając mydło pod
wodę, a potem cofając rączkę. Zaśmiał się radośnie, gdy wyskoczyło do
góry, a strugi wody chlapnęły na blat i podłogę.
Claire popatrzyła na widoczne w lustrze odbicie Logana. Na jego twarzy
malowały się szok i zdumienie. Nie mogła pohamować uśmiechu.
- Nic nie mów. Poprosiłeś tylko, by umył rączki, i ledwie zdążyłeś się
odwrócić i wyjść na korytarz.
Jego niedowierzający wzrok szczerze ją rozbawił.
- Zapomniałeś, jak sam byłeś chłopcem? Ciekawym wszystkiego i tylko
czekającym na chwilę, kiedy mama nie patrzy, by z zapałem badać świat?
Logan nieoczekiwanie sposępniał, twarz mu się zmieniła.
- Wytrzyj go i przyjdzcie na kolację - odezwał się innym tonem, po czym
wyszedł.
Co mu się stało? Nie powiedziała nic takiego, by mógł poczuć się
urażony. Przecież był kiedyś małym chłopcem. Zresztą wyczyn Cody'ego
wcale go nie zdenerwował. Może to wspomnienie matki tak go zabolało?
Tak, to chyba to, zdecydowała Claire, kończąc wycierać Cody'ego. Może
niedawno ją stracił i każde wspomnienie sprawiało mu jeszcze ból?
Wprawdzie Logan nie chce okazywać uczuć, jednak przy najbliższej
okazji złoży mu kondolencje.
Starannie wyżęła ręcznik i powiesiła go, by wysechł. Cody wybiegł z
łazienki. Słyszała, że znów buja się na koniku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]