[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jeżeli ta cudzoziemka twierdzi, że wzięłam perły, to kłamie! -
oznajmiła zapalczywie. - Nigdy ich nawet nie widziałam.
- Przeszukajcie ją - krzyczała tamta - a znajdziecie je przy niej!
74
- Kłamiesz, słyszysz? - odparła pracująca w hotelu pokojówka, przesuwając
się w kierunku tamtej. - Sama je ukradła, a teraz chce to zwalić na mnie.
Patrzcie ją, byłam w pokoju niecałe trzy minuty, zanim weszła pani, a ona siedzi
tu przez cały czas, jak zwykle, niczym kot pilnujący myszy.
Inspektor popatrzył dociekliwie na Celestine.
- Czy to prawda? W ogóle nie opuszczałaś pokoju?
- Właściwie nie zostawiłam jej samej - niechętnie przyznała Celestine -
ale dwukrotnie weszłam przez te drzwi do swego pokoju: raz, żeby wziąć szpulkę
bawełny, i raz po nożyczki. Wtedy musiała to zrobić.
- Nie było cię mniej niż minutę - gniewnie odparta tamta. - Wpadłaś tam i
wyskoczyłaś z powrotem. Będę zadowolona, gdy policja mnie przeszuka. Nie mam się
czego bać.
W tej samej chwili dało się słyszeć pukanie do drzwi. Inspektor poszedł
je otworzyć. Twarz mu się rozjaśniła, gdy zobaczył, kto za nimi stoi.
- Ach! - powiedział - bardzo dobrze się składa. Posłałem po policjantkę,
aby można było zrewidować kobiety, i właśnie przyszła. Zechce pani udać się z
nią do sąsiedniego pokoju.
Popatrzył na pokojówkę z hotelu, która przechodząc przez próg, gwałtownie
odrzuciła do tyłu głowę. Policjantka podążała tuż za nią.
Młoda Francuzka, szlochając, osunęła się na krzesło. Poirot rozglądał się
po pokoju, którego szkic zamieszczam poniżej.
- Dokąd prowadzą te drzwi? - zapytał, wskazując głową na te, które
znajdowały się przy oknie.
- Do następnego apartamentu, jak sądzę - odparł inspektor. - W każdym
razie po tej stronie są zaryglowane.
Poirot podszedł do nich, spróbował je otworzyć, odsunął rygiel, po czym
spróbował otworzyć je jeszcze raz.
- Po tamtej także - zauważył. - No cóż, wydaje się, że należy je
wykluczyć. - Zbliżył się do okien, przyglądając się po kolei każdemu z nich. - I
znowu nic. Nie ma nawet balkonu.
- Nawet gdyby był - odparł zniecierpliwiony inspektor - nie rozumiem, w
czym by nam pomógł, skoro pokojówka nie opuszczała sypialni.
- Evidemment - stwierdził Poirot bez cienia zakłopotania. - Jako że
mademoiselle jest pewna, iż nie opuszczała sypialni...
Dalszą rozmowę przerwało ponowne pojawienie się pokojówki z hotelu i
policjantki.
- Nic - stwierdziła lakonicznie ta ostatnia.
- Mam nadzieję - cnotliwie odparła zatrudniona w hotelu pokojówka. - A ta
zuchwała Francuzka powinna się wstydzić, że chciała zepsuć reputację uczciwej
dziewczynie.
75
- No już, dziewczyno, uspokój się - powiedział inspektor, otwierając
drzwi. - Możesz iść i z powrotem zabrać się do pracy.
Pokojówka wychodziła niechętnie.
- Ją przeszukajcie - zażądała, wskazując na Celestine.
- Tak, tak! - zamknął za nią drzwi i przekręcił klucz. Teraz z kolei
Celestine poszła z policjantką do pokoiku obok. Wróciła po kilku minutach. I
przy niej niczego nie znaleziono.
Inspektor spoważniał.
- Obawiam się, panienko, że mimo to będziesz musiała pójść z nami. -
Zwrócił się do pani Opalsen: - Przykro mi, proszę pani, ale wszystkie poszlaki
przemawiają przeciwko niej. Skoro nie ma ich przy sobie, muszą być schowane w
pokoju.
Celestine wydała przeszywający pisk, po czym przywarła do ramienia
Poirota. Ten pochylił się i szepnął dziewczynie coś do ucha. Popatrzyła na niego
niepewnie.
- Si, si, mon enfant, zapewniam cię, że lepiej się nie opierać. -
Następnie zwrócił się do inspektora: - Pozwoli pan, monsieur? Wykonam mały
eksperyment, wyłącznie dla własnej satysfakcji.
- Zależy, co to będzie - odpowiedział wymijająco oficer śledczy.
Poirot raz jeszcze przemówił do Celestine:
- Powiedziała nam pani, że poszła do swego pokoju po szpulkę bawełny.
Gdzie ona leżała?
- Na komodzie, monsieur.
- A nożyczki?
- Również.
- Mademoiselle, proszę pokazać, co pani wtedy robiła. Siedzi tu pani ze
swoją robótką.
Celestine usiadła, po czym na dany przez Poirota znak podniosła się,
przeszła do sąsiedniego pokoju, wzięła z komody jakiś przedmiot i wróciła.
Poirot podzielił uwagę pomiędzy tym, co pokazywała, a olbrzymim
kieszonkowym zegarkiem, który trzymał w dłoni.
- I jeszcze raz, bardzo proszę, mademoiselle. Na zakończenie zapisał coś
w notesie i włożył zegarek z powrotem do kieszeni.
- Dziękuję, mademoiselle. I panu, monsieur - skinął głową w kierunku
inspektora - za pańską uprzejmość.
Inspektor był dość zdziwiony jego niezwykłą grzecznością. Celestine, w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]