[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W takich wypadkach dziesięć możliwości na jedną przemawia za tym. że kobieta się
zdradzi. Nie jest dostatecznie wytrzymała nerwowo, by stawić temu czoło. Stanowi
żywe niebezpieczeństwo dla męża, ot co. Tymczasem on potrafi grać swoją rolę.
Będzie z podniesionym czołem kłamał aż do sądnego dnia, ale nie może być pewien
żony. A jeśli ona nie wytrzyma nerwowo, będzie musiał nadstawić szyi. Dlatego
wsypuje coś do jej herbaty i już jest pewny, że zamilkła na zawsze.
Armstrong zauważył:
Nie było żadnej pustej filiżanki ani szklanki przy łóżku. Specjalnie zwróciłem na
to uwagę.
Blore parsknął:
Oczywiście, że nie mogło być! Pierwsze, co zrobił, to zabrał filiżankę i porządnie
wymył.
Nastąpiła chwila ciszy.
Generał Macarthur odezwał się z powątpiewaniem:
Może i tak było. Osobiście trudno byłoby mi uwierzyć, by mąż mógł podobnie
postąpić z żoną.
Blore zaśmiał się uszczypliwie.
Jeśli głowa mężczyzny jest w niebezpieczeństwie, nie poświęca wiele czasu na
sentymenty.
Wszyscy zamilkli. Nim podjęto rozmowę, otworzyły się drzwi i wszedł Rogers.
Zwracał się po kolei do każdego:
Czym mogę służyć?
Sędzia Wargrave poprawił się na krześle.
O której godzinie przybywa motorówka? zapytał.
Między siódmą a ósmą rano. Czasami nieco po ósmej. Nie wiem, co się stało z
Fredem Narracottem. Gdy jest chory, wysyła swego brata.
Która teraz godzina? zapytał Lombard.
Za dziesięć dziesiąta, proszę pana.
Lombard uniósł brwi. Pokiwał głową w zamyśleniu. Rogers stał wyczekująco przez
chwilę. Nagle milczenie przerwał generał Macarthur.
Z przykrością dowiedzieliśmy się, Rogers, o waszej żonie. Pan doktor właśnie
powiedział nam o tym.
Rogers spuścił głowę.
Tak jest. proszę pana. Bardzo dziękuję. Zebrał puste talerze i wyszedł z pokoju.
Zapadło milczenie.
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
III
Na tarasie Philip Lombard rzekł:
Jeśli chodzi o motorówkę, to& Blore spojrzał na niego i skinął głową,
Wiem, co pan ma na myśli. Sam zadałem sobie to pytanie. Motorówka miała być
tutaj przed jakimiś dwiema godzinami. Nie ma jej. Dlaczego?
Znalazł pan odpowiedz? zapytał Lombard.
Mogę tylko tyle powiedzieć, że to nie przypadek. To jest wszystko logicznie
powiązane.
Sądzi pan, że łódz nie nadejdzie?
Za jego plecami odezwał się zniecierpliwiony głos:
Aódz motorowa nie nadejdzie.
Blore obejrzał się. Generał Macarthur on to był bowiem ciągnął donośnym
głosem:
Oczywiście, że nie nadejdzie. Liczymy wszyscy na to. że motorówka zabierze
nas z tej wyspy. Tymczasem sedno sprawy tkwi w tym, że my tej wyspy nie
opuścimy& Nikt z nas nigdy jej nie opuści& Zbliża się koniec. Czy wy tego nie
widzicie? Zawahał się i podjął zmienionym głosem: Spokój& prawdziwy
spokój. Zbliżamy się do końca& nie ma potrzeby iść dalej. A to oznacza spokój.
Nagle odwrócił się i odszedł. Ruszył wzdłuż tarasu, potem ścieżką w dół, w
kierunku morza, gdzie skały wyłaniały się z piany morskiej. Szedł chwiejnym krokiem,
jak ktoś na wpół obudzony.
Blore odezwał się:
Znowu jeden z nas się załamał! Wygląda, że wszystkich czeka taki koniec.
Nie sądzę, by pana to spotkało zauważył Lombard. Były inspektor zaśmiał
się.
O, mnie dużo potrzeba, bym stracił głowę. Nie wydaje mi się też, by i panu to
groziło.
Mogę pana zapewnić, że w tej chwili czuję się zupełnie dobrze.
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
IV
Doktor Armstrong wyszedł na taras. Chwilę stał niezdecydowany. Na lewo
znajdowali się Blore i Lombard. Na prawo Wargrave spacerował miarowym krokiem,
ze spuszczoną głową.
Armstrong obrócił się ku niemu.
Ale w tej sekundzie wybiegł z domu Rogers.
Czy mógłbym na chwilę pana prosić?
Armstrong odwrócił się. Przestraszył go wygląd służącego. Twarz miał
szarozieloną, ręce mu się trzęsły. W ciągu paru minut zaszła w nim tak wielka zmiana,
że lekarz spojrzał na niego z zaniepokojeniem.
Chciałem z panem zamienić kilka słów, ale nie tutaj. Armstrong odwrócił się i
weszli do domu.
Co się stało? Uspokójcie się! Służący nie panował nad sobą.
Proszę tu wejść, proszę pana, tutaj.
Otworzył drzwi do jadalni. Lekarz wszedł pierwszy, Rogers za nim, starannie
zamykając drzwi.
Co się stało? zapytał Armstrong. Rogers nerwowo przełykał ślinę.
Dzieją się rzeczy, proszę pana, których nie rozumiem. Lekarz zapytał z
naciskiem:
Jakie znów rzeczy?
Pan zapewne sądzi, że zwariowałem. Powie mi pan, że to wszystko nic nie
znaczy. Ale to trzeba wytłumaczyć, proszę pana. To trzeba wytłumaczyć! Bo nie mogę
tego zrozumieć.
Więc dobrze, człowieku, powiedz wreszcie, o co chodzi. Nie mów tak
chaotycznie.
Rogers ponownie przełknął ślinę.
To te małe figurki, proszę pana. Na środku stołu. Figurki z porcelany. Było ich
dziesięć. Mogę przysiąc, że było ich dziesięć.
Armstrong przytaknął.
Istotnie, było ich dziesięć. Liczyliśmy je wczoraj podczas kolacji. Rogers
podszedł bliżej.
A widzi pan! Gdy wczoraj wieczór porządkowałem jadalnię, było ich tylko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]