[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nofret? Co uczyniła Renisenb, co uczynili oni wszyscy, aby serdecznie ją przyjąć?
Renisenb odezwała się dziecinnie, jąkając się:
Nienawidzisz nas... wiem dlaczego: nie byliśmy dla ciebie mili... ale teraz... nie jest
za pózno. Czy nie możemy, ty i ja, Nofret, czy nie możemy zostać siostrami? Jesteś dale-
ko od wszystkiego, co znasz... jesteś samotna, chciałabym ci pomóc.
Jej niepewne słowa zapadły w ciszę. Nofret odwróciła się powoli.
Przez chwilę twarz jej pozbawiona była wyrazu, a Renisenb zdawało się nawet, że na
moment złagodniały jej oczy. W bezruchu wczesnego poranka, w jego dziwnej przej-
rzystości i spokoju wydawało się, że Nofret się zawahała, jakby słowa Renisenb obudzi-
ły w niej niezdecydowanie.
To była dziwna chwila, chwila, którą Renisenb miała zapamiętać na długo...
Potem stopniowo wyraz twarzy Nofret zaczął się zmieniać. Stał się wyraznie wrogi,
jej oczy rozgorzały wściekłością i złośliwością. Renisenb cofnęła się o krok.
Odejdz! Nie chcę nic od żadnego z was powiedziała powoli, złym głosem
Nofret. Głupcy, oto czym jesteście, każdy z was... Po czym odwróciła się i odeszła
szybko w stronę domu.
Renisenb powoli podążyła za nią. Zadziwiające było to, że słowa Nofret wcale jej nie
rozgniewały. Ukazały jej oczom mroczną otchłań nienawiści i nieszczęścia coś, czego
nigdy jeszcze nie doświadczyła sama. Myślała o tym, jak straszne musi być takie uczu-
cie.
44
Gdy Nofret weszła przez bramę na dziedziniec, jedno z dzieci Kait przebiegło jej dro-
gę goniąc piłkę.
Nofret gniewnie odtrąciła dziecko, tak że upadło. Dziewczynka zaniosła się płaczem,
Renisenb podbiegła i podniosła ją, mówiąc z oburzeniem:
Nie powinnaś była tego robić, Nofret! Skaleczyłaś ją, zobacz. Ma przeciętą brodę.
Nofret roześmiała się ostro.
Więc powinnam uważać, żeby nie zrobić krzywdy tym zepsutym bąkom?
Dlaczego? Czy ich matki dbają o moje uczucia?
Na dzwięk płaczu dziecka Kait wybiegła z domu. Obejrzała zranioną twarz i wybu-
chła:
Diablica! %7łmija! Poczekaj tylko, zobaczysz, co ci zrobimy.
Z całej siły uderzyła Nofret w twarz. Renisenb krzyknęła i złapała ją za ramię, nim
zdążyła uderzyć ponownie.
Kait... Kait... nie wolno ci tego robić.
Kto tak powiedział? Niech Nofret się pilnuje. Jest sama pośród wielu.
Nofret stała nieruchomo. Zlad uderzenia zaczerwienił się wyraznie na jej policzku.
Bransoleta, którą Kait nosiła na ręce, przecięła skórę pod okiem i strużka krwi spływa-
ła teraz po jej twarzy.
Ale Renisenb zdziwił, a nawet przestraszył wyraz twarzy Nofret. Nie okazała gnie-
wu. Patrzyła dziwnie, triumfująco, a jej usta raz jeszcze wykrzywił koci, pełen zadowo-
lenia uśmiech.
Dziękuję Kait rzuciła i poszła do domu.
II
Nofret z przymkniętymi oczami nuciła cichutko. Przywołała Henet.
Ta natychmiast przybiegła, a zobaczywszy jej twarz, krzyknęła przerażona.
Przyprowadz mi Kameniego przerwała jej ostro Nofret. Powiedz mu, żeby
przyniósł pióra, atrament i papirus. Trzeba napisać list do pana.
Henet wpatrywała się w policzek Nofret.
Do pana... Rozumiem... Kto to zrobił?
Kait Nofret uśmiechnęła się spokojnie na wspomnienie.
Henet potrząsnęła głową i mlasnęła językiem.
To bardzo zle... bardzo zle... naturalnie pan musi o tym wiedzieć. Rzuciła krót-
kie, ukośne spojrzenie na Nofret. Tak, z pewnością Imhotep musi wiedzieć.
Ty i ja, Henet, myślimy podobnie powiedziała przymilnie Nofret. Sądziłam,
że tak właśnie będzie.
45
Z rąbka lnianej sukni wydobyła ametyst oprawny w złoto i wsunęła go kobiecie do
ręki.
Tobie i mnie, Henet, leży na sercu prawdziwe dobro Imhotepa.
To dla mnie za dobre, Nofret... Jesteś zbyt hojna... taka piękna rzecz.
Imhotep i ja doceniamy wierność.
Nofret ciągle się uśmiechała, zmrużywszy kocie oczy.
Poproś Kameniego powiedziała i przyjdz z nim. Będziecie oboje świadka-
mi tego, co się stało.
Kameni przyszedł trochę niechętnie, brwi miał ściągnięte.
Nofret powiedziała władczo:
Pamiętasz polecenie Imhotepa?
Tak odparł Kameni.
Nadszedł czas stwierdziła Nofret Siadaj, bierz atrament i pisz, co ci po-
wiem.
Ponieważ Kameni ciągle się wahał, rzekła niecierpliwie:
Napiszesz to, co widziałeś na własne oczy i słyszałeś na własne uszy... a Henet to
potwierdzi. List musi być wysłany szybko i dyskretnie.
Nie podoba mi się... rzekł powoli Kameni.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]