[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powierzchnię. Po remoncie w doku statek wrócił na szlaki.
*
Ratownicy Floty Północnej przywócili do służby 170 zatopionych jednostek. Rozładowywali także pod
wodą statki, które musiały pozostać na dnie ze względu na rozlegle uszkodzenia. Odzyskano w te sposób 22
tysiące ton ładunku, który w warunkach wojennych miał cenę wyższą od złota, bo cenę życia.
WALCZCE PORTY
Tam gdzie rozpoczęła się historia Służby Awaryjno-Ratowniczej, czyli na Morzu Czarnym, pierwszego
ataku na radzieckie porty dokonały samoloty niemieckie, startujące prawdopodobnie z lotnisk Rumunii i
Bułgarii. W początkowej fazie wojny hitlerowcy nie dysponowali na tym akwenie własnymi okrętami. Akcje
zaczepne przeciwko Flocie Czarnomorskiej podjęły okręty rumuńskie i włoskie. Pózniej dowództwo
niemieckie wprowadziło na obszar Morza Czarnego lekkie jednostki, a gdy plany przeprowadzenia wojny
błyskawicznej zostały przekreślone, także okręty podwodne, które przewożono w częściach i montowano w
portach Dunaju.
Flota Czarnomorska, podobnie jak radzieckie siły morskie na Bałtyku, współdziałała ściśle z wojskami
lądowymi. Jej pierwszą akcją był wypad niszczycieli Charków i Moskwa na bazę rumuńską w
Konstancy 25 czerwca 1941 roku. Podeszły one do portu na odległość 2,5 kilometra i celnym ogniem
ostrzelały zbiorniki z ropą naftową oraz pociąg załadowany amunicją. Ten śmiały atak przypłacono utratą
niszczyciela Moskwa , który w drodze powrotnej wpadł na minę i zatonął.
Aktywnie działało też w tym rejonie radzieckie lotnictwo morskie. Poza nalotami na Konstancę, Gałacz
i Sulinę prowadziło ataki torpedowe na transportowce nieprzyjaciela oraz brało udział w stawianiu pól
minowych na podejściach do jego portów.
*
Służba Awaryjno-Ratownicza na Morzu Czarnym dysponowała znacznie mniejszymi siłami niż na
Bałtyku, choć czarnomorski teatr wojenny okazał się równie ważny, a w pewnym momencie nawet
ważniejszy od bałtyckiego. Niestety, brakowało tu nie tylko specjalistyczengo sprzętu, ale także zwykłych
holowników, bardzo potrzebnych do prowadzenia wszystkich nieomal akcji ratowniczych. W tej sytuacji ich
rolę pełnić musiały okręty. Całe szczęście, że ludzie byli tu doświadczeni i zaprawieni w służbie (większość
pełniła swoje funkcje ponad dziesięć lat), toteż potrafili sobie poradzić z najpoważniejszymi problemami.
W skład flotylli ratowniczej wchodziły okręty Mierkurij i Jupitier , holowniki Szachtior i
Kabardiniec oraz baza pływająca do prac podwodnych Ałtaj . Nie były to jednostki, o jakich ratownicy
marzyli, żadna z nich oprócz okrętów nie nadawała się do wyjścia w morze przy pogodzie sztormowej,
ale cóż mieli robić, takie były realia i musieli się z nimi pogodzić. Niedostatki te mógłby zrekompensować
fakt, że mieli do dyspozycji nowoczesny park pontonowy, o sile udzwigu 8 tysięcy ton, gdyby jego część nie
znajdowała się pod wodą, na głębokości 60 metrów, przytwierdzona do burt parowca Carewicz Alieksiej .
Na początku lipca 1941 roku wydobyto pontony z głębiny i przetransportowano do bazy, gdzie okazały się
bardzo przydatne, zwłaszcza w latach 1944 45, gdy po ustaniu walk na Morzu Czarnym trzeba było
przystąpić do wydobywania z dna utrudniających żeglugę zatopionych jednostek.
*
Przeprowadzona przez Niemców latem 1941 roku ofensywa doprowadziła do zepchnięcia radzieckiej
Samodzielnej Armii Nadmorskiej w granice Odessy. W najbliższym czasie miał się rozegrać bój o port,
którego posiadanie gwarantowało kontrolę nad zachodnim obszarem Morza Czarnego. Choć siły
nieprzyjaciela były czterokrotnie większe, walka trwałaby zapewne długo, gdyby bardziej pomyślnie
rozwijały się działania w głębi lądu. Tymczasem przełamanie obrony radzieckiej na Dnieprze doprowadziło
do odcięcia Krymu od reszty Związku Radzieckiego. W tej sytuacji należało ewakuować wojska z Odessy i
wzmocnić nimi Półwysep Krymski. Drogą morską przewieziono 70 tysięcy żołnierzy z pełnym uzbrojeniem,
350 tysięcy ludności cywilnej oraz 200 tysięcy ton parku maszynowego i różnych materiałów.
W czasie obrony Odessy ratownicy Floty Czarnomorskiej udzielali pomocy niszczycielom eskortowym
Biezupriecznyj , Biesposzczadnyj , Niezamożnik i Frunze oraz dużemu niszczycielowi (liderowi)
Taszkient i transportowcowi Wołga . A gdy okoliczności wojny zmusiły ich do opuszczenia portu,
odchodzili ostatni. %7łeby uniemożliwić nieprzyjacielowi, przynajmniej na jakiś czas, korzystanie z tej bazy,
zaminowano jej podejścia, a kanały zagrodzono sieciami i zaporami. W okolicach nowego falochronu
zatopiono statki, które były remontowane w porcie, ale nie zdążono ich przygotować na tyle, by mogły
ruszyć w rejs. Ratownicy wystąpili więc w roli dokładnie odwrotnej do tej, którą spełniali na co dzień.
Posłali na dno parowce Piotr Wielikij , Pskow , Orioł , Pliechanow Wojkow , stare pontony
metalowe oraz kutry ratownicze Adżariec i WRD 24 , które przy panującej wówczas pogodzie nie były
w stanie dotrzeć do Sewastopola. Choć czyniono to z ciężkim sercem, zdawano sobie sprawę z konieczności
takich działań. Okazały się one zresztą bardzo skuteczne. Niemcy nie mogli zagospodarować portu przez
kilka miesięcy.
*
Natarcie wojsk niemieckich zagroziło wkrótce Kerczowi i Sewastopolowi. Ten ostatni, położony na
cyplu wysuniętym w głąb morza, pozwalał sprawować kontrolę nad szlakami żeglugowymi tego akwenu.
Jako twierdza przygotowywany był głównie do odpierania ataków z morza. Od strony lądu jego obrona była
znacznie słabsza. Nie miał też odpowiednio silnej obrony przeciwlotniczej. Próbowano, co prawda, usunąć te
braki, ale w chwili ataku wojsk niemieckich i rumuńskich prace te nie były jeszcze zakończone.
W wyniku czterodniowego szturmu obrońcy zostali zepchnięci kilka kilometrów na południe i ich
sytuacja z każdą godziną stawała się trudniejsza. Konieczne były posiłki. 21 grudnia 1941 roku okręty
wojenne przerzuciły w ten rejon dywizję oraz samodzielną brygadę piechoty i same włączyły się do walki.
Szczególnie cenne okazało się wsparcie dział pancernika Pariżskaja Kommuna , krążownika Krasnyj
[ Pobierz całość w formacie PDF ]