[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kim w stosunku do rodziny. Zawsze tak było. Zamiast
przestać się czymś przejmować, boję się i szaleję na
długo przed tym, zanim ojciec przykręci śrubę.
Simon przywołał swoje wspomnienia z dzieciństwa
i porównał ich rodziców, zwłaszcza ojców. Jego był cu-
downym facetem - dobrym ojcem, oddanym mężem
i uczciwym biznesmenem. Trudno go będzie naśla
dować. Może dlatego tak długo nie decydował się na
małżeństwo, a kiedy podjął tę decyzję, wybrał kobie
tę, która nie oczekiwała miłości. Nie znosił rozwodów,
a tymczasem jego małżeństwo z Megan było z góry
skazane na rozwód po roku.
Pomyślał jednak, że ma jeszcze bardzo dużo czasu,
a w tej chwili znajduje się w wannie ze swoją żoną.
Chyba nie może nic poradzić na jej kłopoty, ale
przy odrobinie wysiłku może sprawić, by o nich tro
chę zapomniała. Wyciągnął nogi i stopą dotknął jej
biodra.
Podskoczyła, co dało mu szansę na przelotne, ale
jakże podniecające zerknięcie na jej piersi. Megan za
raz zanurzyła się z powrotem.
- Hej, gdzie moja przestrzeń osobista!
- Megan, przecież to jest wanna - zaczął powoli. -
Nie ma tu miejsca na przestrzeń osobistą.
- To jest duża wanna - wbiła w niego zmrużone
oczy.
- Dość duża - zgodził się.
Teraz już jej oczy zmieniły się w szparki.
- Dość duża na co?
- Na różne rzeczy.
- Dobra, koniec kąpieli - oznajmiła i dodała: - Za
mknij oczy.
- A może byśmy po prostu posiedzieli i zrelaksowali
się? - spytał, przysuwając się nieco bliżej.
- Przysuwasz się - zauważyła.
- Kto? Ja?
Naprawdę dawno się tak dobrze nie bawił.
Megan wysączyła swoje wino do końca i podała mu
kieliszek.
- Jeszcze.
Simon sięgnął ręką po butelkę i nalał do obu kielisz
ków, a odstawiając ją, znowu się bliżej przysunął.
Ona zachowywała się jak niewinna dziewica, on jak
złoczyńca z kreskówek. Bardzo mu się to podobało.
- Znów się przysuwasz. Dlaczego?
- Nie sądzę.
- Co takiego?
- Jeśli chcesz teraz wyjść z wanny, będziesz miała
publiczność.
Wzięła głęboki oddech, a Simon pomyślał, że gdyby
wzrok mógł zabijać, byłby zimnym trupem.
- Chyba nie jesteś dżentelmenem?
- Nie.
Coraz lepiej się bawił.
Wymamrotała coś, czego pewnie lepiej było nie sły
szeć, i spojrzała na swój szlafrok wiszący prawie dwa
metry dalej. Kombinowała, ile mąż zdąży zobaczyć,
jeśli teraz wyskoczy.
Uśmiechnął się i sięgnął po swój kieliszek.
- Poważnie?
- Dobra, wiem dlaczego. Ale zgodziliśmy się na ty
dzień, żeby się lepiej poznać.
- Gdzie można się lepiej poznać, jak nie w wannie?
- Nie wiem... może na kręglach?
Zachichotał, prześlizgnął się, żeby znaleźć się obok
niej, i przyciągnął ją do siebie.
- Nie jesteśmy odpowiednio ubrani na kręgle.
Przysunął się bliziutko i pospiesznie dotknął ustami
jej warg. Serce zaczęło mu bić niespokojnie szybko.
- Simon - zaczęła i oparła głowę o jego ramię. Spoj
rzała mu w oczy. - Umówiliśmy się...
- Umówiliśmy się, bez seksu.
- Przestań mi przerywać.
Uśmiechnął się.
- Przepraszam. Co chciałaś powiedzieć?
- No... - Spojrzała mu w oczy. - O czym?
Odstawił swój kieliszek na szeroki brzeg wanny
i wsadził rękę do wody. Chciał jej dotknąć. Musiał
poczuć pod palcami tę jedwabistą skórę. Pragnął tego,
jak jeszcze niczego w życiu.
Dotknął jej piersi, a Megan jęknęła i wygięła się,
wylewając resztę wina do wanny.
- Simon...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]