[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ta dziewczyna miała siedemnaście lat? Z tyłu kościoła trudno było
stwierdzić. Mimo to...
- Nie będę wysłuchiwał twoich pretensji. Jeśli chcesz się na mnie gniewać,
proszÄ™ bardzo. Ja mam ciekawsze rzeczy do roboty.
Chciała odpowiedzieć, lecz Jordan obrócił się na pięcie i wyszedł.
ROZDZIAA TRZYDZIESTY PIERWSZY
Jeśli jesteś w stanie zliczyć projekty, nad którymi pracujesz, musisz zacząć
kolejny, żeby mieć ich pełną gamę, od najprostszych, przy których nie trzeba
myÅ›­leć, do najtrudniejszych, wymagajÄ…cych maksimum uwagi.
Laura Early, wieloletnia pasjonatką robótek ręcznych
LYDIA HOFFMAN
Spędziłam tyle czasu w gabinetach lekarskich, że teraz boję się nawet
najbardziej rutynowych wizyt kontrolnych. Prawie zawsze jest tak samo. SiedzÄ™
w poczekalni pełnej obcych ludzi i unikamy nawzajem swojego wzroku.
Zazwyczaj zabieram ze sobą robótkę albo przeglądam stare czasopisma, które
leżą tam od kilku miesięcy, jeśli nie lat.
Zaletą wizyt w gabinecie doktora Wilsona jest to, że po tylu latach personel
stał mi się niemal tak bliski jak rodzina, zwłaszcza pielęgniarka Peggy.
Peggy pracowała u doktora Wilsona, kiedy przyszłam na pierwszą wizytę
prawie piętnaście lat temu. Widziałam ją w ciąży, i to dwa razy. Pamiętam jak
dziś, że zastanawiałam się, czy zobaczę jej drugie dziecko - czy tego dożyję.
Człowiek chory na raka nie robi dalekosiężnych planów, cieszy się z każdego
przeżytego dnia, każdej godziny. W wieku szesnastu lat chciałam dożyć
siedemnastu, żeby móc pójść na bal szkolny. Osiągnęłam ten wiek, ale na bal
nie poszłam, bo nikt mnie nie zaprosił.
- Lydia.
Peggy stała w drzwiach, trzymając w rękach moją kartotekę, która musi już
ważyć z dziesięć kilo. Jest tam mnóstwo informacji na temat przebiegu choroby,
metod leczenia i leków, które mi podawano.
Kiedy wstałam z krzesła, odniosłam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą.
Gdybym była typem showmanki, podskoczyłabym do góry i oznajmiła wszem,
wobec, że już dwukrotnie wygrałam życie na loterii. Mam jednak inną naturę,
więc spokojnie schowałam robótkę do torby i poszłam za Peggy.
- Co u ciebie? - zapytała pielęgniarka, kiedy mnie zważyła i zanotowała moją
obecnÄ… wagÄ™ w kartotece.
- Wszystko w porzÄ…dku.
Zeszłam z wagi i odetchnęłam z ulgą. Ważyłam mniej więcej tyle, co
podczas poprzedniej wizyty. Peggy zaprowadziła mnie do wydzielonego
zakątka w głębi korytarza, gdzie wsadziła mi pod język jednorazowy termometr
i złapała mnie za nadgarstek.
- Tętno w normie - oznajmiła, wyraznie zadowolona.
Całe szczęście, bo firma ubezpieczeniowa wydała mnóstwo pieniędzy,
żebym miała takie tętno. Powiedziałabym o tym Peggy, ale z termometrem pod
językiem nie bardzo mogłam.
Peggy zmierzyła mi ciśnienie, pompując rękaw, który owinęła wokół mojej
ręki. Potem osłuchała mnie i kiwnęła głową.
- Bardzo dobrze.
Na koniec wyjęła mi spod języka termometr.
- Dobrze siÄ™ czujesz?
- Wspaniale.
Peggy uśmiechnęła się.
- Masz w oczach iskierki. Poznałaś kogoś, prawda?
- Skądże.
Zbyłam ją, ale tak naprawdę chciałam jej powiedzieć o Bradzie. Nie
zrobiłam tego tylko, dlatego, że niewiele miałam do powiedzenia. Przynajmniej
na razie. Dwukrotnie byliśmy na piwie, rozmawialiśmy przez telefon dwa, trzy
razy w tygodniu, czasem przez godzinę lub dłużej. Co najmniej raz w tygodniu
Brad wpadał do sklepu i zdarzało nam się, ale tylko zdarzało, pocałować.
Brad i ja dopiero się poznawaliśmy. Nie traktowaliśmy jeszcze naszej
znajomości poważnie, daleko nam było do tego. On angażował się w życie
swojego syna, a ja w sklep. Po prostu przyjazniłam się z nim, tak jak z Carol
Girard. Może niezupełnie tak samo, ale była to przyjazń, nic więcej. Na razie mi
to wystarczało i Bradowi chyba też.
- Poznałaś kogoś? - zapytała ponownie Peggy.
Kiwnęłam niepewnie głową. Myślałam, że Peggy zaraz zacznie bić brawo.
- Wiedziałam, że tak będzie - powiedziała z uśmiechem.
- Daj spokój, Peggy, mam trzydzieści lat.
- I co z tego?
Taka poufałość, zwłaszcza w moim wieku, może się wydawać trochę
żenująca, ale wynika ona z faktu, że jako nastolatka miałam raka. Moja
dojrzałość społeczna zatrzymała się na takim etapie, na jakim była, kiedy
odbierałam prawo jazdy. Walka o życie hamuje nasz rozwój, jeśli chodzi o
kontakty z ludzmi. Nie chcę, broń Boże, użalać się nad sobą; jest to po prostu
coś, o czym muszę pamiętać, gdy wchodzę w relacje z innymi.
Znałam rutynowe badania na tyle, by wiedzieć, że teraz Peggy pobierze mi
krew. Zażartowałam kiedyś, że powinni mi płacić za oddawanie takiej ilości
krwi. To nie była nigdy jedna probówka, ale cztery - dwie duże i dwie małe.
Nawet nie mrugnęłam, gdy igła przebiła skórę. Kiedyś umierałam ze strachu
na sam widok igły. Raz omal nie zemdlałam, ale to było dawno. W porównaniu
z różnymi innymi zabiegami, którym mnie poddawano, pobieranie krwi to bułka
z masłem.
Peggy przerwała, żeby sięgnąć po kolejną probówkę, i podniosła na mnie
wzrok.
- Jeszcze nigdy nie widziałam cię takiej szczęśliwej.
- Jestem szczęśliwa - przyznałam.
Dobre samopoczucie miaÅ‚o kilka zródeÅ‚. Najważ­niejsze z nich to otwarcie
sklepu i, rzecz jasna, poznanie Brada.  Zwiat Włóczki" był moim wyrazem
afirmacji życia, a zaangażowanie w znajomość z Bradem - aktem odwagi.
- Tak się cieszę. - Peggy napełniła jeszcze jedną probówkę, a potem
wszystkie oznaczyła moim nazwiskiem. - Zadzwonię za parę dni.
Kiwnęłam głową.
Odprowadziła mnie i wzięła kartotekę innego pacjenta.
Wyszłam z gabinetu w świetnym nastroju. Było piękne sierpniowe
popołudnie i chociaż nie otwierałam sklepu w poniedziałki, nie chciałam być
nigdzie indziej. Uwielbiałam ten sklep. Lubiłam w nim przebywać pośród moich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •