[ Pobierz całość w formacie PDF ]

położeniu.
Najgorsze było to, że nie mógł nic zmienić w tym
układzie, nie wolno mu było niczego jej wyjaśnić.
Miał związane ręce. Nie mógł liczyć na żadną
pociechę ani na rozgrzeszenie. Musiał pozwolić na to,
żeby ukochana kobieta myślała o nim jak najgorzej.
Gray wyszedł spod prysznica, wytarł się grubym
ręcznikiem. Był śmiertelnie zmęczony i tak niespo-
kojny, że w żaden sposób nie mógł zasnąć.
Wobec tego postanowił trochę popracować.
A jednak bohater 175
Jeśli zadbam o wszystkie szczegóły spotkania z Si-
monem, tłumaczył sobie, operacja przebiegnie bez
żadnych zakłóceń. A im lepiej wszystko się odbędzie,
tym prędzej się skończy. Za kilka dni przestanie być
ważne, czy moi ludzie mi ufają, czy też nie. Spotkanie
z Simonem definitywnie wszystko załatwi.
Włączył laptopa, zalogował się na tajnej linii. Miał
nadzieję, że informacje, jakie właśnie dostał, na
pewien czas zaspokoją apetyty chłopaków. Przynaj-
mniej przez kilka dni powinny utrzymać ich w ryzach.
Od teraz mieli myśleć wyłącznie o grubej forsie, którą
wkrótce zgarną.
Gray pracował kilka godzin. Miał nadzieję, że uda
mu się wyciszyć, ale nie mógł przestać myśleć o tym
wszystkim. W końcu przyjął do wiadomości, że już
nigdy nie zazna spokoju.
Nie po raz pierwszy przedkładał cudze dobro nad
własne potrzeby. Dlaczego nie miałby tego zrobić raz
jeszcze?
Rennie siedziała przed telewizorem, ale właściwie
nie widziała tego, co działo się na ekranie. Przesie-
działa tak prawie cały dzień. Z jakiegoś powodu nie
mogła się zmusić do żadnego działania.
Po wybuchu w samochodzie zaczęła korzystać
z transportu miejskiego. Na pociechę miała solenne
zapewnienie policji, że wybuch był efektem technicz-
nej usterki silnika.
Ta wiadomość powinna przynieść ulgę, ale właś-
ciwie wcale nie pocieszyła Rennie. Od tamtego
176 Robyn Amos
wieczoru unikała Graya, jak tylko mogła. Wiedziała,
że nie jest to dobry sposób na załatwienie jakiejkol-
wiek sprawy, ale potrzebowała czasu, musiała sobie
dokładnie wszystko przemyśleć.
Skończyła psychologię, doradzała setkom kobiet,
aż tu nagle okazało się, że sama nie potrafi sobie
poradzić z własnym życiem. Może dlatego, że dobrze
pamiętała wrażliwego, miłego chłopca, z którym się
wychowywała. Człowieka, który zrobiłby wszystko
dla tych, których kochał.
W głębi serca wiedziała, że może Grayowi powie-
rzyć własne życie. Nic nigdy nie było dla niej tak
oczywiste. A przecież do znudzenia powtarzała swoim
podopiecznym, że można podążać za głosem serca
tylko i wyłącznie wtedy, kiedy rozum podpowiada to
samo, co mówi serce. Rozum Rennie stanowczo nie
zgadzał się z podszeptami serca.
Zawsze tłumaczyła zrozpaczonym kobietom, że
jeśli jest choć jeden logiczny powód, dla którego
związek raczej nie ma szans na przetrwanie, to w dzie-
więciu przypadkach na dziesięć lepiej zawczasu zre-
zygnować.
Rennie miała powody, żeby podejrzewać Graya
o nielegalną działalność, tyle że nie miała żadnej
pewności, czy jej podejrzenia są słuszne. Brak było
dowodów. Poza tym Gray bardzo dobrze ją traktował,
podczas gdy jej podopieczne były zazwyczaj bite
i poniżane przez swoich mężczyzn. Tak więc analogia
nie była uzasadniona.
Przecież są sytuacje, kiedy trzeba uwierzyć w czło-
A jednak bohater 177
wieka, którego się kocha, myślała Rennie. Gray
bardzo dużo przeszedł. Moje zaufanie doda mu sił,
ułatwi poczynienie zmian. Nawet jeśli na pewien czas
powrócił do dawnego trybu życia, to jeszcze wcale nie
znaczy, że za pózno na poprawę.
Ktoś zadzwonił do drzwi. Najpewniej był to Gray.
Rennie wiedziała, że nie może zawsze trzymać go na
dystans.
 Już idę  zawołała, biegnąc do łazienki. Prędko
zmieniła piżamę na dżinsy i koszulkę, przeczesała
włosy grzebieniem.
Dzwonek szalał. Tak jakby Gray się na nim
położył.
 Chwileczkę!  Otworzyła drzwi.  Sarita!  Przy-
trzymała ją. Gdyby nie to, Sarita by się przewróciła.
Była zakrwawiona, posiniaczona i zapłakana. Drżała
jak liść na wietrze.  Boże wielki, kochanie, co ci się
stało?
 Los mnie pobił.  Głos Sarity się załamał.
Rennie poczuła, jak ogarnia ją wielki żal. Na chwilę
zamknęła oczy, ale zaraz się opanowała. Musiała się
zająć tą nieszczęśliwą dziewczyną.
 Co on ci zrobił? Może trzeba pojechać do
lekarza.
 Nie chcę żadnych lekarzy.  Sarita pokręciła
głową.  Rennie, proszę. Jesteś jedyną osobą, którą
mogę w tej chwili znieść.
 Dobrze, kochanie. Ale najpierw muszę cię do-
prowadzić do porządku.
Pomogła Saricie dojść do łazienki, a potem
178 Robyn Amos
oczyściła i opatrzyła jej rany. Sarita miała podbite oko,
rozciętą wargę, liczne zadrapania na policzku i praw-
dopodobnie kilka pękniętych żeber.
Kiedy trochę się uspokoiła, obie kobiety usiadły
w saloniku przy gorącej herbacie.
 Powiesz mi, co się stało?
Sarita skinęła głową.
 Mam ci bardzo dużo do powiedzenia, Rennie.
To nie będzie przyjemne.
 Trudno  zgodziła się Rennie.  Jestem na to
przygotowana.
 Nie sądzę. To o wiele gorsze, niż myślisz. Ja...
nie bardzo wiem, od czego zacząć.
 Najlepiej od początku. Rozmawiałaś z Losem,
tak?
 Tak. Myślałam, że się ucieszy.  Sarita kręciła
głową, łzy płynęły jej po twarzy.
 Z czego miałby się cieszyć?
 Z dziecka.
 O mój Boże, Sarita! Jesteś w ciąży?
Znów skinęła głową.
 Poprzednim razem ci nie powiedziałam, bo
chciałam, żeby Los pierwszy się dowiedział. Napraw-
dę myślałam, że się ucieszy.
 Ale dlaczego cię pobił?
 Powiedział, że jestem dziwką i że go oszukuję,
bo to nie jest jego dziecko.
Rennie się wściekła. Zawsze do szału ją doprowa-
dzało, kiedy mężczyzni wykręcali się od odpowiedzial-
ności.
A jednak bohater 179
 Oczywiście nakrzyczałam na niego. Nie pozwo-
lę, żeby jakiś facet wymyślał mi od dziwek. Powie-
działam mu to, ale on dalej wrzeszczał, że mi nie
wierzy.  Azy obeschły, Sarita była wściekła.  Nie
mam pojęcia, co ten drań sobie myśli. Przecież wie, że
nie chodzę z nikim innym.
 Nie wiem, czy jeszcze chcesz, żeby był ojcem
dla twojego dziecka, ale na pewno możesz go zmusić
do ponoszenia odpowiedzialności finansowej.
 On chyba tego najbardziej się boi.
 Nie rozumiem.
Sarita wzięła głęboki oddech, opuściła głowę.
 Teraz właśnie będzie to najgorsze.
 Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć.
 Dobrze.  Sarita zdobyła się na odwagę.  No,
więc najpierw wrzeszczał, że zrobiłam sobie dziecko
z kimś innym, a potem wymyślił, że w ogóle nie ma
żadnego dziecka. Powiedział, że chcę go wrobić.
 Co takiego? Skąd mu to przyszło do głowy?
 Wiem, że to idiotyczne, ale dla niego to miało
sens. Wykrzykiwał, że znalazłam sobie sposób, żeby
zgarnąć jego pieniądze.
 Jakie znowu pieniądze?
Sarita milczała.
 Powiedz mi wszystko, Sarita. Nie bój się. Jeśli ci
groził...
 To nie to.
 Więc co?
 Dalszy ciąg tej historii bardzo cię zmartwi,
Rennie.
180 Robyn Amos
 To, co mi powiedziałaś dotąd też mnie bardzo
zmartwiło. Myślę, że i z resztą sobie poradzę.
 Kiedy, widzisz, chodzi o to, że... To także ciebie
dotyczy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •