[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pru wstrzymała oddech.
- Ile co będzie was kosztowało?
- Spłacenie cię, oczywiście. A myślałaś, że co według ciebie mam na myśli? Kyle i ja postaramy się
o to, by wystąpienie o natychmiastowy rozwód ci się opłaciło.
Rozdział 8
Dokąd jedziemy? - dopytywała się Carrie, z trudem nadążając za Pru, która pospiesznie
wyprowadziła ją z budynku fundacji na przyległy parking i otworzyła przed nią drzwiczki swego
auta. - Chcę porozmawiać z tobą sam na sam.
- Możesz być spokojna. O tej porze u nas w domu nie ma nikogo. Gospodyni już zdążyła zrobić, co
do niej należało, i wyszła, a ogrodnik pewno poszedł popływać na desce. - Pru z ponurą miną
wsunęła się za kierownicę i przekręciła kluczyk w stacyjce.
- A Case?
- Case? Nie chcesz, żeby dowiedział się o tej wspaniałej propozycji, którą zamierzasz mi złożyć? -
Pru zręcznie skręciła w wysadzaną palmami aleję. Zauważyła, że szwagierka wierci się niespokojnie
na siedzeniu obok, więc mimo kipiącego w niej gniewu poczuła się w obowiązku spytać: - Dobrze
się czujesz, Carrie?
- Zwietnie - odburknęła zapytana, która przestała już masować nasadę kręgosłupa i ze znużeniem
oparła się o siedzenie. - Nie przyjechałam tu po to, żeby zobaczyć się z Case em. Przyjechałam, aby
porozmawiać z tobą.
Pru westchnęła.
- Nie obawiaj się. Na pewno nie zastaniemy go w domu. Musi dziś być na kilku zebraniach
pracowników naukowych. Zejdzie mu prawdopodobnie do piątej, a może i szóstej. W małym
samochodzie zapanowała cisza. W końcu Pru skręciła na podjazd przed domem. Carrie, mimo
ponurego, kwaśnego nastroju, nie zdołała ukryć zaskoczenia na widok uroczej willi.
- Nie miałam pojęcia, że Case tak dobrze sobie radzi - zauważyła z ociąganiem, kiedy już wysiadła z
samochodu i udała się za Pru do domu. - Po kłótni z ojcem zostawił właściwie wszystko. Wiem, że
Hale nie dał mu ani centa.
- A myślałaś, że co robił przez ostatnie trzy lata? Pracował w barze szybkiej obsługi, żeby związać
koniec z końcem? Jest bardzo inteligentny, a co więcej, pełen inwencji. Należy do ludzi, którzy
poradzą sobie w każdych okolicznościach. Jak powiedziałaby moja ciotka Wilhelmina: Zostaw go
pośrodku pastwiska, a on zbije fortunę na sprzedaży krowich placków. Chodz, Carrie, przejdziemy
do ogrodu. Tam będzie nam chłodniej. Zaproponowałabym ci lemoniadę, ale w tych okolicznościach
nie mam nastroju na szczególną gościnność.
Przeszły przez duży, przestronny hol do dobrze utrzymanego ogrodu na tyłach domu. Pru zauważyła,
że szwagierka wciąż nie może pogodzić się z faktem, iż Case nie żył w biedzie od momentu, kiedy
został odrzucony przez rodzinę. Zaobserwowała również, wbrew sobie, że Carrie wciąż sprawia
wrażenie, jakby coś jej dolegało. Pomyślała o swojej ciąży. Chciała spytać Carrie, jak to jest, kiedy
jest się w dziewiątym miesiącu, ale dała sobie spokój. Nie przejawiały wobec siebie siostrzanych
uczuć.
- Chyba powinnam cię ostrzec - odezwała się łagodnie, gdy już usiadły w białych, wiklinowych
fotelach - że jeśli złożysz mi jakąś propozycję, tylko się zbłaznisz.
Przez wzgląd na stosunki rodzinne w przyszłości byłoby lepiej, gdybyś po prostu postanowiła
przekształcić to nasze spotkanie w niespodziewaną wizytę. Carrie wojowniczo uniosła podbródek.
- Myślisz, że świetnie wszystko sobie zorganizowałaś, prawda? Przeszłaś daleką drogę od tego
beznadziejnego małego miasteczka w Teksasie, czyż nie? Udało ci się nawet pozbyć
charakterystycznego akcentu. Dobre maniery i wystarczająco dużo pieniędzy na modne ciuchy
potrafią wiele ukryć, mam rację? Pru była wstrząśnięta nieoczekiwaną formą tego ataku.
- Co takiego zrobiłaś, Carrie? Czyżbyś wynajęła prywatnego detektywa i zleciła mu zbadanie mojej
przeszłości?
Carrie próbowała zachowywać się nonszalancko, ale na policzki wystąpił jej krwistoczerwony
rumieniec.
- To nie zabrało mu wiele czasu. Wystarczyły dwa dni, by się dowiedział, że urodziła cię jakaś
kelnerka z baru dla kierowców tirów, która sypiała z każdym, kto tamtędy przejeżdżał. Jednak żaden
z nich nie został na tyle długo, aby się z nią ożenić, prawda? Nawet nie wiesz, kim jest twój ojciec.
Pru wstała z fotela, trzęsąc się ze złości, niepodobnej do niczego, co kiedykolwiek przeżywała.
- Zamknij się, Carrie! Rozumiesz? Po prostu się zamknij, zanim do reszty stracę panowanie nad sobą.
I ani słowa o mojej matce. Mnie możesz obrażać, jak ci się żywnie podoba, ale jeśli powiesz jeszcze
słowo o niej, nie ręczę za siebie. Trzymam ręce z dala od ciebie tylko dlatego, że jesteś w
dziewiątym miesiącu ciąży.
Carrie wzdrygnęła się, ale ciągnęła:
- Kiedy zostałaś kochanką Case a McCorda, myślałaś pewnie, że wygrałaś los na loterii. Po tym, co
widziałaś w tym swoim Spot w Teksasie, musiałaś uznać, że jest świetny. I na tym powinnaś była
poprzestać. Jakim cudem skłoniłaś go, żeby się z tobą ożenił? W końcu mieszkałaś z nim otwarcie
jako jego kochanka przez trzy miesiące, jak mi powiedziano. Skoro dostawał od ciebie to, czego
chciał, dlaczego zawracał sobie głowę małżeństwem?
Case nie należy do szlachetnych mężczyzn, wierz mi. Laura Reynolds dość boleśnie się o tym
przekonała. Musisz być bardzo dobra w łóżku. Założę się, że jak tylko się zorientowałaś, o jaką
stawkę toczy się gra, nie spoczęłaś, póki jakimś cudem nie nakłoniłaś Case a, aby wsunął ci obrączkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •