[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czego chyba nie zdołam załatwić bez jej pomocy. Proboszcz może nie udostępnia
swoich archiwów nikomu, kto nie jest katolikiem, ale przecież to mnie te dane są
potrzebne, więc powinienem ich szukać sam. Jak mogę prosić dziewczynę, żeby
mnie reprezentowała, jak mogę liczyć tylko na nią! Muszę porozmawiać z tym
księdzem sam i trudno  albo wykonam poruczone mi zadanie, albo nie.
W śródmieściu roiło się od turystów, którzy przyjechali na misterna, ale teraz
w niedzielę, kiedy przedstawienia nie było, wypełniali sobie czas zwiedzaniem
i polowaniem na pamiątki. Joan Terrill już czekała w biurze Rudolfa Lobingera,
kierownika służby informacyjnej. Pan Lobinger był nadal zadowolony z siebie.
 Ach! Właśnie mówiłem pannie Terrill. Udało mi się załatwić, żeby dwoje
korespondentów amerykańskich pracowało razem. To dobrze, prawda? Będą pań-
stwo mieli wspólny wywiad z panem Freytagiem. Inni korespondenci zobaczą się
z nim pózniej. Mam nadzieję, że państwo są z tego radzi.
 Ja jestem bardzo rad.
Chciałem dodać, że trochę więcej tej radości, a już bym po prostu jej nie wy-
trzymał, ale dowcipkować nie było sensu. Pan Lobinger wykonywał poruczoną
pracę na swój sposób, może właśnie, jeśli chodzi o jego pracę, najlepszy. Kiedy
zniknął w drugim pokoju, odwróciłem się do Joan Terrill.
 Wracam z kościoła  powiedziałem.
 Brawo. Już nie było nowenny?
 Nie było nowenny. To miły kościółek.
 Prześliczny! Wie pan, może wydam się panu dziwna, ale strach mnie ogar-
nia przed tym wywiadem. Nie wiem, co mówić.
 Coś pani przyjdzie do głowy.
Drzwi otworzyły się i wrócił pan Lobinger. Wszedł i stanął z boku, może
niezbyt subtelnie wyrażając swoją postawą zbożną cześć. Weszła młoda kobieta.
 To  powiedział pan Lobinger  jest panna Urszula Dahlen. Gra w na-
szych misteriach pasyjnych Przenajświętszą Panienkę.
Panna Dahlen była młodą kobietą, jakich wiele. Miała na sobie szatę Matki
Boskiej z przedstawienia, ale w żadnym razie nikt nie uznałby jej za istotę, którą
Leonardo, Rafael, Michał Anioł, Andrea del Sarto, Correggio, Botticelli i tysiąc
innych utrwalili na płótnie. Podała nam rękę dosyć bojazliwie i powiedziała, że
100
miło jej poznać nas, ale jeśli nie mamy nic przeciwko temu, ona wywiadu nie
udzieli. Po czym wyszła, a ja tylko mgliście pamiętałem ją ze sceny, chociaż grała
główną rolę. Nie każdy ma w sobie nerw aktorski.
Drzwi otworzyły się znowu i do pokoju wszedł Anzelm Freytag, człowiek,
który grał rolę Chrystusa. Był w szarym garniturze, niebieskiej koszuli i sza-
rym krawacie. %7łyczliwy, nieśmiały człowiek, o imponującej powierzchowności.
W misterium, ukazując się w szeregu scen, nasuwał myśl o wielu koncepcjach
malarskich Chrystusa: sam osobiście nie kojarzył mi się z żadną z nich, a prze-
cież był uosobieniem konwencjonalnego obrazu Chrystusa. Trudno to określić czy
wytłumaczyć: to się czuło.
 Jestem Anzelm Freytag, lutnik, specjalność skrzypce  przedstawił się. 
Mam ten wielki zaszczyt, że mnie wybrano, bym odgrywał rolę Pana naszego
i Zbawiciela. Odpowiem na pytania tak, jak potrafię, ale to będą odpowiedzi wie-
śniaka, rzemieślnika, nic więcej.
Starannie przygotował zawczasu swoje małe przemówienie i tym mnie zjed-
nał. Ludzie spodziewają się od niego więcej, niż on może dać. Joan Terrill też to
podchwyciła i nadała temu formę pytania:
 Czy ludzie odnoszą się do pana, jak gdyby pan był Jezusem? Czy spodzie-
wają się błogosławieństw i tak dalej?
Patrzył na nią bardzo poważnie i w owej chwili był podobny do Chrystusa
z obrazu  Wieczerza w Emaus Leona Augustina L Hermitte.
 Tak, niestety tak  odpowiedział.  Ja nie dorastam do takich oczekiwań,
więc żyję cichusieńko i w sezonie misteriów widuję się z niewieloma osobami.
 Ale pan długo przygotowywał się do tej roli. Pan ją głęboko przeżywa.
Uważnie obserwowałam pana na premierze prasowej. Na pewno ma pan uczucie,
przynajmniej chwilami, że pan jest Jezusem Chrystusem. Nic pan na to nie może
poradzić.
Joan Terrill zdumiewała mnie. Po wyznaniu, że strach ją ogarnia przed tym
wywiadem, nabrała raptem dużej pewności siebie. Pochylona ku Freytagowi nie
tyle pytała, ile wygłaszała własne poglądy. On nie zaraz jej odpowiedział.
 W misterium  rzekł powoli  czynię to, co Zbawiciel czynił na zie-
mi, i przyjmuję to, co Zbawiciel przyjmował. Mówię słowa, które mówił. Tak.
Rzeczywiście mam uczucie, że jestem Nim na ten krótki czas, kiedy występuję
w Jego imieniu, a nie swoim. Niełatwo mi zostawić to przedstawienie i wrócić do
codziennego życia. Muszę być sam przez jakiś czas i jest mi trudno.
Joan Terrill szeroko otworzyła oczy i chyba pobladła.
 Na pewno to musi być trudne, niewiarygodne przeżycie, wprost nie do
wyobrażenia. Nie wiem, jak pan może stawiać temu czoło przez całe lato.
 Jestem uprzywilejowany. Spotkało mnie wyróżnienie, na które nie zasłu-
guję.
101
Patrzył na nią przez kilka sekund, po czym uśmiechnął się słabo i odwrócił
głowę do mnie. Ja jeszcze nie pomyślałem, o co go pytać. Zainteresowała mnie
rozmowa ich dwojga. Teraz, zgoła niedorzecznie w takiej chwili, zauważyłem, że
on ma oczy piwne.
 Moje pytanie może będzie nie na miejscu  powiedziałem.  Pan jest
główną postacią w tym przedstawieniu, Bogiem. Pana historia to historia bohate-
ra z Nowego Testamentu. Czarnym charakterem jest Judasz. Popełnia wobec pana
zdradę. Gdyby nie zrobił właśnie tego, nie byłoby historii, nie byłoby ukrzyżo-
wania, odkupienia, zmartwychwstania: nic. Prorocy przepowiadają to wszystko
i przepowiadają grę hazardową żołnierzy o szatę Chrystusa. Ci żołnierze muszą
robić to, co robią, i Judasz musi robić to, co robi. On musi zdradzić pana. Więc
dlaczego jest łotrem?
Roześmiał się cicho. Przypomniałem sobie, jak podobał mi się jego śmiech
w misterium, jak podobała mi się koncepcja Chrystusa roześmianego.
 Dobre pytanie  powiedział.  My w naszym mieście omawiamy takie
rzeczy. Friedheim żyje misteriami od wieków. Są różne na to poglądy.  Umilkł
i potrząsnął głową.  Prorocy widzą, ale nie zmuszają  powiedział.  Na przy-
kład ja panu mówię, że autobus z Monachium przyjedzie dziś o piątej dwadzie-
ścia. Jestem prorokiem. Autobus przyjeżdża. Ale ja nie miałem z tym autobusem
nic do czynienia. Ja autobusu nie zmusiłem. Autobus przyjechał wcale nie dlatego,
że ja to przepowiedziałem.
Uśmiechnął się i rozłożył ręce. To proste wyjaśnienie najwyrazniej mu wy-
starczało. Nie miałem prawa przypierać go do muru.
 Jeszcze jedno  powiedziałem.  W Oberammergau bywają kłopoty
z ludzmi, którzy twierdzą, że misteria są antysemickie. Czy wy tutaj macie ja-
kieś trudności w związku z tą kwestią?
 %7ładnych.  Przestał się uśmiechać. Człowiek o twarzy zdumiewająco ła-
godnej, a przecież stanowczej. Wyczuwałem w nim rzadkie i cudowne połączenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •